niedziela, 14 grudnia 2014

INTERNOWANI


Wałęsa w "kazamatach" Arłamowa

Wielu działaczy Solidarności  często wspomina początek stanu wojennego.
Internowanie kilku tysięcy najważniejszych działaczy w  ośrodkach odosobnienia
w których w zależności od rangi i pozycji panowały różne warunki.
Jedni spędzali miło i wesoło czas jak przywódca  Solidarności Wałęsa.
Inni mieli bardziej "pod górkę"  jak Szeremietiew.
Byli szykanowani przez strażników,mieli również o wiele gorsze warunki
bytowe  oraz utrudniony kontakt z najbliższymi.

Przeglądając wspomnienia byłych opozycjonistów,natrafiłem na materiał
opublikowany przed 4 laty przez Romualda Szeremietiewa.
Poniżej przedstawiam fragment dotyczący Bronisława Komorowskiego
którego zastępcą w Ministerstwie Obrony Narodowej był autor tekstu.
Do czasu afery z asystentem Szeremietiewa, która okazała się "dęta",
ale złamała karierę Szeremietiewa.


-Skrytykowany(Komorowski) za zaproszenie gen. Jaruzelskiego na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego podkreślił, że w przeciwieństwie do swoich adwersarzy ma osobiste doświadczenia związane ze stanem wojennym, w wyniku którego trafił do obozu internowania. Prezydent mówił: "Być może część tego wściekłego ataku na mnie to po prostu przejaw jakiegoś kompleksu tych, którzy albo czmychnęli za granicę w okresie stanu wojennego i stamtąd byli bohaterami zza płota, albo tych, którzy nigdy nie zaryzykowali niczego i stan wojenny przeczekali spokojnie mocząc nogi w miednicy z ciepłą wodą" Rzeczywiście Komorowski był od grudnia 1981 do czerwca 1982 internowany w obozie w Jaworzu. Mamy opis obozu: „Ośrodek w Jaworzu był jednym z kilku zaledwie obozów internowania stanu wojennego, który umieszczono nie w więzieniu, lecz w wojskowym domu wczasowym podległym dowództwu wojsk lotniczych. (...) Był to obóz niewielki, liczba internowanych rzadko przekraczała 60 osób. (...) Cechą najbardziej charakterystyczną, odbiegającą od przeciętnej innych obozów był skład osobowy Jaworza: przebywali w nim intelektualiści - pisarze, artyści, naukowcy i - jak się po kilku latach okazało - przyszli politycy z pierwszych miejsc w kraju. Ośrodek odosobnienia w Jaworzu, jako jeden z bardzo niewielu w kraju, odpowiadał warunkom internowania zapowiadanym przez władze stanu wojennego: dwa pawilony spełniały standard wczasowy, w pokojach ok. 10 m2, z przedpokojem mieszczącym szafę i umywalkę, mieszkały 3 osoby. Dwa prysznice i cztery kabiny WC na piętrze przypadały na 20-30 osób. Czystość w pokojach, na korytarzu i w pomieszczeniach sanitarnych utrzymywali sami internowani. W oknach nie było krat, pokoje były otwarte, panowała swoboda poruszania się po korytarzach i wewnątrz pawilonu - ale już nie swoboda wychodzenia na zewnątrz, na teren bez muru i wieżyczek strażniczych. Spacery odbywały się pod nadzorem, w kółko po wyznaczonym terenie. Posiłki, przyrządzane smacznie, podawano do stolików w stołówce. Osobistą kontrolę nad obozem sprawował adiutant gen. Kiszczaka, pułkownik Romanowski - on eskortował transport helikopterami z Warszawy do Jaworza, on też odwiedzał regularnie obóz. Stała, SB-cka część załogi Jaworza, nie ulegała zmianie ... (..) Opiekę duszpasterską nad obozem sprawował początkowo sam ordynariusz diecezji koszalińskiej, bp Ignacy Jeż; (...) W obozie istniała doskonała samooroganizacja dla zagospodarowania czasu: działała ,,wszechnica jaworzyńska?, której wykłady odbywały się początkowo codziennie - później dwa razy w tygodniu, co sobotę odbywały się wieczory PEN-Clubu, a także wieczory poezji, seminaria historyczne i filozoficzne, spotkania okolicznościowe, działały lektoraty językowe. W Jaworzu - i tylko w nim - pojawił się poważny problem, którego nie znały inne obozy. Była w nim świadomość wyraźnego uprzywilejowania w stosunku do innych miejsc odosobnienia...” W połowie kwietnia 1981 r. żona Bronisława Komorowskiego skierowała prośbę o udzielenie przepustki jej mężowi ze względu na śmierć dziadka. Komorowski dostał przepustkę i ją przedłużał prowadząc rozmowy z esbekami. Moja żona też występowała o przepustkę dla mnie w związku z pogrzebem babci. Nawet jej nie odpowiedziano. Może dlatego, że rodzice mojej żony nie mogli ją wesprzeć w tych staraniach; ojciec inżynier, w czasie wojny był w Szarych Szeregach, żołnierz AK, matka bibliotekarka – w latach 50. nie przyjęto jej na polonistykę bowiem była córką przedwojennego policjanta. A skoro wspomniałem żonę. Mówi Komorowski: „Ale najbardziej byłem z niej dumny, kiedy siedziałem internowany. Ania znalazła Jaworze na mapie, dojechała tam 31 grudnia 1981 roku, brnęła kilka kilometrów przez śnieg, z plecakiem dotarła do ośrodka." Moja Iza nie mogła w grudniu 1981 r. odwiedzać mnie w więzieniu. Sama znalazła się za kratami. Z racji nazwiska ( była tylko szeregowym członkiem „Solidarności”) została o północy z 12/13 grudnia 1981 r. skuta przez esbeków kajdankami i następnie zawieziona do więzienia. Samochodem ciężarowym z plandeką w zimie, z Leszna – gdzie wówczas mieszkaliśmy - do Ostrowa Wlkp., odległość ponad 100 km. Witali ją w kryminale strażnicy z psami, trzymano w celi stosując surowy regulamin więzienny. Nie było żadnych paczek i tym podobnych fanaberii. Jak się okazało żonę zamknęli, aby wymusić podpisanie lojalki. Nie dała się złamać – zdawała sobie sprawę, że w ten sposób chciano uświnić nasze nazwisko – w „Trybunie Ludu” napisaliby, że Izabela Szeremietiew popiera stan wojenny. Po wyjściu z więzienia spotkał ją prezent od tzw. naszych. Kolega pojechał do działającego przy Kościele ośrodka pomocy represjonowanym. Powiedział, że zgłasza osobę bez środków do życia, która ma męża w więzieniu, a sama niedawno wyszła z internowania. Usłyszał: „oczywiście trzeba pomóc, jak ta pani się nazywa”. Podał nazwisko: Szeremietiew. „To nazwisko nas nie interesuje” – usłyszał. Komorowski szczyci się dzielną żonę, która pierwsza „przedarła się” do Jaworza i dostarczyła mu paczkę. Moja żoną musiała z Leszna Wlkp. do Barczewa pod Olsztynem (gdzie siedziałem) najpierw pokonać 700 km pociągiem, co trwało ponad dobę i mogła mi dostarczyć 3 kilogramową paczkę, jak przewidywał regulamin, a w niej to, co mogła kupić na kartki, odejmując sobie od ust. Zdarzało się kilka razy, że pod bramą więzienia mówiono jej, iż odebrano mi prawo do widzenia i musiała wracać z niczym. Do dziś pamiętam, jak kiedyś przyjechała do mnie zimą, miała na nogach grube skarpety i letnie buty z odkrytymi palcami. Nie miała pieniędzy na kupno zimowych butów. Tak, tak, byliśmy obaj z Bronkiem prześladowani przez reżim gen. Jaruzelskiego, gdy inni wtedy nogi moczyli w miednicy, za płotem oczywiście.-

Cała  treść:
http://niepoprawni.pl/blog/283/sylwestrowa-opowiesc-o-atlasowym-meczenstwie


                            http://www.liiil.pl/promujnotke


11 komentarzy:

  1. Wredny, insynuacyjny, wyciągnięty znów po latach tekst. Licytacja - kto był bardziej ...?
    A stary czyżyk rozumiał, że nawet złota klatka - to jednak tylko klatka, a na zewnątrz dozorca.

    "Czegóż płaczesz? - staremu mówił czyżyk młody -

    Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody".( I.Krasicki)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wredny,insynuacyjny? A może prawdziwy tekst o przeszłości
    dzisiejszych władców.Tekst fraszki Krasickiego kompletnie
    nie pasuje do tego opisu rzeczywistości z przed 33 lat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wylano już morze słów na temat smuty 13-go grudnia roku pamiętnego. Najwięcej z prawicowego cebra leją wodę ci, którzy ucapili Polskę za cycki i doją, pozostawiając tylną część medalu pospólstwu. Stworzono tomy literatury fiction-rzadziej faktu. W konwencji patriotyczno-roszczeniowej z żądaniem ekwiwalentu za miłość do ojczyzny.
    Patrioci. Cierpiętnicy za miliony milionów za rzekome cierpienia żądający.
    Nie pozwalają zabliźnić się ranom. Rozdrapują je co dzień i od święta w imię prawdy partykularnej. Z chrześcijańskiego przesłania odpuszczania win wychodzi im wieszanie na drzewach zamiast liści i przeprowadzanie winnych smuty przez oczyszczający ogień.
    Ciekawe, że tych, których najpodlej doświadczył stan wojenny liżą rany w milczeniu bez podświetlania jupiterami kamer. Pieczeniarze i szabrownicy cudzych krzywd tokują bezczelnie w mass mediach licytując się bohaterstwem. To dziadostwo sakramenckie.
    Bronek.
    Po raz pierwszy dał znak do zmiany percepcji stanu wojennego. Zapalmy świeczkę ,,dla pamięci''-nie przeciwko komuś. Ludzka idea, której przyklasnąłbym, gdyby nie deprecjonowało jej postulowanie ze stanowiska dyskontowania ,,zasług''. Bronek za pół roku wolności od zestawu głośno mówiącego (żona i dzieciaki) załapał się na prezydenturę.
    A tak w ogóle to ,,ciszej nad ta trumną''

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak było,jest i będzie.Rzeczywiści bohaterowie tych wydarzeń
      starsi,albo "kopnęli w kalendarz" ,młodsi pojechali za chlebem
      a "doradcy" znakomicie się ustawili,czerpiąc profity z władzy.
      Biednemu zawsze wiatr w oczy wieje,
      Czasami się zastanawiam,czy ci wszyscy walczący o zmianę ustroju
      wiedząc co ich czeka,jeszcze raz postąpiliby tak samo?......

      Usuń
  4. Co byś nie powiedział Co byś nie napisał "stan wojenny" w Polsce to w porównaniu z innymi internowaniami to "alert harcerski"który zawdzięczamy Jaruzelskiemu.
    Zanim zawyjecie z oburzenia Przedstawie wam jeden przykład internowania i losy internowanego
    Jest rok 1945 z lasu wraca do domu oficer AK bo oddział powoli rozchodził się na meliny z uwagi na zimę /styczeń 1945/ wraca do pustego domu bo z obawy przed represjami Niemców żonę i dziecko ukrył "u rodziny" Rzecz się dzieje w małym mieście w Kieleckim
    Nocą,walenie do drzwi i wkracza "Smiersz" aresztuje AK owca, osadzając go tamtejszym w wiezieniu .
    Po "przesłuchaniach" wszystkich aresztowanych z AK a także folksdojczów i Niemców ustawiają przed wiezieniem w kolumnie i przy ostrzeżeniu "krok w bok będziemy strzelać bez ostrzeżenia"pędza pieszo w trzaskającym mrozie /a mrozy wtedy były oj były/ do Sandomierza
    Sa humanitarni bo opadających z sił nie dobijają tylko sadzają na podwody zarekwirowane "po drodze"
    Miejscowa napotykana ludność nie udziela żadnej pomocy bo nastawiona wrogo słowami "pędzimy do obozu faszystowska swołocz," widząc liczne niemieckie mundury lub ich części orzekła "faszyści" i nie pomagała.
    Z Sandomierza kolumna pędzona jest do Krakowa, gdzie wszystkich osadzają w wiezieniu na Montelupich.
    Ci co przeżyli,nie zamarzli,nie zmarli po drodze,na "postojach" zostają po raz pierwszy nakarmieni i napojeni.
    Oczekują "sprawdzenia ze nie są faszystami i wypuszczenia do domu.
    Pewnej nocy gdzieś po miesiącu zostają obudzeni i w szpalerze Enkawudzistów doprowadzeni na pobliski Dworzec Towarowy gdzie zapakowano ich do towarowych wagonów i zamknięto z przykazaniem jak rozpalicie ogień cały wagon zostanie rozstrzelany.
    Ludzie zamarzają a w wagonie piec i opał, wiec mimo groźby" przemysłem" rozpalają w nim ogień,bez dalszej konsekwencji.
    Pociąg jedzie na nielicznych przystankach wrzucają do wagonu chleb śledzie i dają wodę.Wyrzucają tez na tory trupy zmarłych.
    Pociąg jedzie i zatrzymuje się aż w Donbasie gdzie wszystkich żywych prowadza do obozu.Wypisz wymaluj "Oświęcim" tyle ze na ogrodzeniu nie było prądu.
    Tam im "oświadczają" Wyrokiem sadu zostaliście INTERNOWANI bezterminowo i bez prawa korespondencji. Na zapytanie jednego odważnego "jakiego sadu ,kiedyśmy przed sadem nie stawali słyszą "a na huj wy sadowi potrzebni"
    Tu będziecie pracować w kopalni, aż odpokutujecie, a wiadomo "kto nie pracuje ten nie je"

    OdpowiedzUsuń
  5. Matka .bo tym oficerem był mój Ojciec/ bezskutecznie szuka Go po Polsce,
    /jechaliście kiedyś w zimie,przy trzaskającym mrozie na dachu pociągu towarowego do Warszawy bo ja tak/
    Szuka i wszędzie słyszy Nawet w Rembertowie gdzie był obóz zatrzymanych "My akaowcow nie aresztujemy" ,interweniuje pisze listy wo W Wasilewskiej do ZPPP Bezskutecznie kamień w wodę
    Nami /mnie i Matka/nikt się nie interesuje.Żadne paczki,żadne plebanie ,żadnej pomocy ,wiec powoli zdychamy z głodu/opowiedzieć wam jak wygląda głód? prawdziwy/
    Dopiero koledzy ojca,którzy jakim trafem nie zostali aresztowani po jakimś roku pospieszają z pomocą i "załatwiają Matce" która była nauczycielka prace tj naukę matematyki a po prostu liczenia prowadzona na kursach dla Milicjantów i UB kow młodych ludzi którzy 'weszli do MO lub SB lub rozkazem /tak tak/ z AK ich tam umieszczono
    Ci młodzi mówią Dobrze ze pani męża wzięli Rosjanie bo gdyby wpadł w łapy UB już by nie żył.Pani nie wie "co tam się u nas dzieje".
    Pierwszy raz nie jesteśmy głodni bo Matka za naukę /a nauczycieli szkolnych zatrudniano tam wiele/
    pobierała pieniądze i "deputat żywnościowy"
    /Powiecie "kolaborantka?" bo WY oczywista oczywistość wolelibyście umrzeć i wasze dzieci z głodu.Nieprawdaż"/
    Ojciec wraca "z internowania" po 1953 r z "puchlina wodna" ale żywy.
    Szybciutko koledzy,załatwiają mu znikniecie tj zmianę miejsca zamieszkania na wieś pod Krakowem gdzie pracuje jako nauczyciel,bo "po powrocie" co tydzień musiał się "meldować na UB"
    Koledzy powiadają "znikaj bo z kolejnego przesłuchania już nie wrócisz"
    A potem "jak zwykle" perypetie z Ojcem z AK i takie tam szykany
    /jakich nie zaznała nawet rodzina Kaczyńskiego z AK.Nie dziwi to was?/
    Zmiana frontu i klimatu zaczęła się dopiero "od "późnego" Gomułki i potem Gierka a za Jaruzelskiego zaczęto nawet wręczać Ojcu ordery nadane w Londynie.Jakieś tam VM jakieś 2 KW
    i "reszta"
    Wiec zanim zaczniecie biadać nad waszym internowanie wpierw rzućcie na szale te i inne podobne "internowania'
    A dla waszej wiadomości podaje jeszcze .
    Ojciec /i jego koledzy/nie wystąpił nigdy do rządu "o odszkodowanie" bo to z porozumienia Bieruta ze Stalinem ich "internowano"Ba nawet mu to do głowy nie wpadło w przeciwności do dzisiejszych "poszkodowanych a internowanych"
    I powiadam wam
    Tak mogły wyglądać i "tamtejsze internowania" gdyby nie Jaruzelski,bo "towarzysze za wschodu" mieli siły i środki i obozy.A "zachód" nawet by nie kiwnął palcem w bucie Jak wtedy
    Jakieś jeszcze szczegóły?Jakieś wyjaśnienie? mam podać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli myślisz,że przekonasz kogokolwiek z prawdziwych
      Polaków tymi wspomnieniami,to się mylisz.
      Dodatkowym utrudnieniem jest to ,że oni mnie czytają mojego bloga.

      Usuń
    2. To tak jakbyś chciał "przekonać" gówna co to przyczepiły się do okrętu i wołają płyniemy Oni sobie już wymyślili i dołożyli martyrologie oni sobie już wymyślili męczeństwo,oni sobie już znaleźli świadków swoich zasług i nogami już przebierają czekając na stołki zaszczyty odszkodowania.
      Z każdym rokiem ich historie będą krwawsze,straszniejsze a oni coraz bardziej bojowi.i bogoojczyźniani ...w gębach.
      Ich nie przekonasz nigdy.
      Z ta plagą "bohatyrów" miał już do czynienia Piłsudski ,miał i ZBOWID i dzisiejsze organizacje.Im bardziej wymierają świadkowie tym bardziej kanalie łeb podnoszą
      "Bohatyry" którzy siedzieli za PRL za wymordowanie Żydów dziś dostają odszkodowania a "Ogniowi" stawia się pomnik, mimo protestów nawet słowackiego IPN.
      Historia żonglują fakty przemilczają kanalie, bo tak im wygodniej.I kanalia popiera kanalie
      I kanalia mówi nam co jest dobre a co źle
      Nam pozostało mówić ciszej kanalie Was tam nie było
      Puki my żyjemy

      Usuń
  6. A ja może z innej beczki.Około r.2000 dostałem od znajomego 2 spore worki makulatury pochodzącej z zlikwidowanego przedsiębiorstwa.Naturalnie do spalenia w CO.Przy którymś rozpalaniu zacząłem czytać z nudów kilkaset pożółkłych,ledwo widocznych ulotek..Już z nich dowiedziałem się o "zbrodniach"stanu wojennego.Najbardziej utkwił mi w pamięci wstrząsający opis 25 000 nagich !!! internowanych na jakimś stadionie i podczas 30stopniowego mrozu polewanych wodą przez "siepaczy" Jaruzelskiego.Wielka szkoda,że wszystko to poszło z dymem.Co prawda już wówczas było ledwo widoczne.Tylko pokwitowania o współpracy "naszych" cierpiaczy z CIA są w lepszym stanie.A te 300 powielaczy będziemy jeszcze 20 lat spłacać w złocie. Nawet jeśli cierpiacze dawno się rozsypią w grobie.Na razie te wszystkie marsze i wieczne wspominki są jedyną legitymizacją dla nich Jeszcze 3,4 lata temu,przez mendia przeszła fala nostalgii, urodzonych po wojnie OMC histeryków którzy niemal żałowali iż nie przeszli przez komin.
    Podobne objawy mamy kilka razy w roku.Z tym,że żałobnicy cierpią z powodu braku okazji zwiedzenia bezpłatnie Kołymy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Może te dokumenty dotyczyły Pinocheta,ulubieńca polskiej kato prawicy
    z dzisiaj pukającym do PO Misiem "kasa" Kamińskim,dwojga imion Jurkiem
    czy znawca futbolu T.Wołkiem.To tam ich ulubieńcy urządzali takie igrzyska.
    W Polsce na szczęście udało się tego uniknąć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Solidarność, czyli najgorsze podłe, ciemne typy, które za kasę CIA rozwalali i niszczyli tamtejszą Polskę ile się tylko da i jak się da. Gdy otrzymali niemal na tacy władzę ( bez żadnej walki) z woli wielkiego Człowieka jakim był Generał, szybko się okazało różnym wózkowym i kierowcom, że rządzenie 38- milionowym krajem nie jest łatwe i trzeba się znać na tym i wziąć za to odpowiedzialność, w przeciwieństwie do wiecznego strajkowania i demolowania państwa. Wtedy spece od zadymy aby ukryć swoją nieudolność i głupotę, zaczęli na potęgę oczerniać miniony system i opluwać go. Stworzyli nawet specjalny instytut ipn do walki z tamtą Polską. Ponadto za te wszystkie burdy i wandalizmy poprzyznawali sobie wielkie odszkodowania pieniężne, renty, odznaczenia i medale. Gajowy co roku odznacza i dekoruje swoich byłych kumpli nie licząc bardzo licznej ekipy zatrudnionej jako doradcy "bula". W sumie tworzą"dwur"dużo droższy od samej królowej Elżbiety II. Tak to słono płacimy za tę "wolność" - dla wielu do grzebania w śmietnikach. A dawni zadymiarze mają się bardzo dobrze ( patrz brzuchaci:Wałęsa, Komorowski, Borusewicz i inne tuczniki).

    OdpowiedzUsuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w okienku NAZWA wpisać nick i w okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w komentarzu.