piątek, 8 maja 2020

WOJNA?

Prof. Skarżyńska: DonGURALesko przełożył Snydera na rap, a ...

Gdzie te czasy gdy zjednoczona opozycja radowała się z sukcesu po korzystnym
dla niektórych bardzo,wyniku w wyborach do Europarlamentu.
Potem,już tylko gorzej,a teraz to prawie wojna na opozycyjnej górze
z czego cieszy się najbardziej Zjednoczona,znowu,Prawica.

Kilkanaście dni temu w notce : https://stary-bob.blogspot.com/2020/04/opozycja.html
napisałem,że w opozycji " każdy ch** gra na swój strój",nadal to obowiązuje
mimo zwycięstwa,czyli przełożenia wyborów na czas nieokreślony.
Zamiast skupić się nad wykorzystaniem tego czasu,ewentualną zmianą,
jeżeli będzie to możliwe niektórych,słabych kandydatów niektóre odłamy
opozycji zaczynają ze sobą walczyć i rozliczać się z postaw w ostatnich dniach.

Pan Czarzasty,wydawało by się rozsądny człowiek,zapewne wielbiciel
amerykańskich filmów sensacyjnych niedawno oświadczył że " z terrorystami
się nie negocjuje".Czarzasty ma pretensje do Platformy,że takie rozmowy
prowadziła. Nie rozumiem co w tym złego,szef  KO ma swoje cele
ratowanie partii przed upadkiem a Czarzasty swoje,dokopać Platformie.

Chwilę po tym,rzeczniczka Lewicy proponuje " rozmowy przy okrągłym stole
z przedstawicielami wszystkich ugrupowań obecnych w Parlamencie".
Wczoraj przewodniczący KP Lewicy Gawkowski skierował list do wszystkich
frakcji w tym do PiS o podjecie rozmów na temat wyjścia z kryzysu.
Budka i inni nie mogą gadać z terrorystami ale Czarzasty chce i może.
Nie jest to ładne zachowanie towarzyszy z Lewicy.

Wyborcy kandydatów opozycyjnych muszą zdać sobie sprawę z tego,
że cele poszczególnych ugrupowań są ważniejsze niż wspólna walka
z PAD o Urząd Prezydenta.Żadne okrągłostołowe rozmowy tego nie zmienią.

Jeszcze jedna rzecz dotycząca przedstawiciela Lewicy który dzięki
partii którą tak mocno krytykuje Czarzasty ,został europosłem.
Posłużę się cytatem Cimoszewicza bo to o niego chodzi.
"Kandydaci opozycji, zwłaszcza tej demokratycznej części, biorąc udział w tej
debacie przed nie-wyborami, rozbijali sami argumenty krytyczne wobec
postępowania PiS-u. Gdyby wybory miały się teraz odbyć, to jak można byłoby
kontynuować takie argumenty, że nie było kampanii?
Jestem zdumiony takim zachowaniem. W tym jest zero myśli, zero zasad.
Opozycja pozbawiła się najsilniejszych argumentów"
i dalej Cimoszewicz krytykuje,chyba całą opozycję:
"Gdybyśmy mieli w miarę poważnych polityków opozycji, to dzisiaj dla nich
wszystkich jedno powinno być jasne jak słońce – demokratyczna opozycja
powinna wystawić tylko jednego wspólnego kandydata w tych na nowo
organizowanych wyborach i pokonać Dudę.
To byłoby spełnienie obowiązku wobec Polski. (…) Obawiam się jednak,
że każdy z tych przedszkolaków będzie nadal budować swoją babkę z piasku".

Mądrze mówi,tylko dlaczego tak popularny i rozpoznawalny polityk
nie prowadzi kuluarowych rozmów z demokratyczna opozycją w sprawie
jednego kandydata a wylewa swe frustracje na całą opozycję?
Kolejny przepis Cimoszewicza na rewolucję, wzór Kuba.

https://www.salon24.pl/u/andrzej111/1044285,znany-polityk-z-wscieklosci-postradal-zmysly

                                              http://www.liiil.pl/promujnotke
                                                   

8 komentarzy:

  1. Stare jak ludzkość porzekadło mówi;
    ,,Miłość nie polega na patrzeniu w oczy, tylko na patrzeniu w tym samym kierunku''.
    Za trudne. Dlatego tak mało widzimy udanych związków partnerskich wśród spółkujących.
    Znaczy się ,,wśród działających wspólnie''. A coście myśleli?
    Polityka wprost je wyklucza. Nie pozwala na to krótkowzroczność politycznych partnerów, ograniczona do partyjnych interesów oraz osiągania ich własnymi sposobami. Permanentna wojenka w naszej rodzimej opozycji jest tego potwierdzeniem. A i biologia w procesie ewolucji bardzo egoistycznie nas zaprogramowała.
    Dorzućmy do tego spotykanie się wielkiego biznesu z biedą, sytych z głodnymi a mądrości z głupotą a uzyskamy pełny obraz permanentnie skłóconej opozycji.
    Czarzasty z Cimoszewiczem nie poprawiają wizerunku opozycji. Ale też nie kompromitują tak jak lemingi z PO, kruchtowi od Kamysza czy n a s z y ś c i. Oni dopiero sieją niezgodę swoją prywatą oprawioną w arogancję.
    Im chodzi po prostu o w a d z ę. Możliwość wchodzenia na krzesło przez ,,Bula'', niekontrolowane dojenie spółek Skarbu Państwa przez ludowców oraz brunatne marszobiegi...patriotów. Inaczej.
    Wymieniam tylko te widoczne gołym okiem ciągoty. Bo zaprzaństwa i handlu polskimi srebrami narodowymi czynionymi nagminnie dla zaspokojenia instynktu pierwotnego, jakim jest chęć posiadania władzy-mogłaby powracająca cenzura nie przepuścić.
    Lewica w opozycji?
    Wiadomo, że jest tam poprzez manipulację. Nie rządzi?-znaczy opozycjonistyczna. Tak, tylko, że Czarzasty z Cimoszewiczem (niech mu ziemia ciężką będzie) mają tyle wspólnego z Kamyszem, Błońską, Bosakiem, co ja ze świeceniami kapłańskimi.
    Po prostu nie ma w oczach lewicujących tej żądzy władzy, co u opozycjonistów przebierających gorączkowo nibynóżkami do w a d z y.

    A tak na marginesie, Bob; zdjątko nieaktualne.
    Źle powiedziane. Aktualne ale niektóre persony na nim zdezaktualizowane. Zatracił się nasz ulubieniec Grzech. Pani Lubnauer też jakoś mniej się udzielająca.
    Zażenowani poziomem opozycji? Nazbyt salonowy dla Shreka? Czy zwykła eliminacja obrzyna umysłowego albo inna zemsta Tuska pt; ,,Grzechu. Zniszczę cię''?
    -To Tusk jaszcze może?-pyta mnie sąsiad. No, p a c z pan, jak mu ta Brukselka pomogła. Stary człowiek i morze.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. W polityce jest tak, że de facto Twoim największym wrogiem jest ten, z którym konkurujesz o elektorat. Przykładowo jeśli startujesz w wyborach z listy danej partii, to Twoimi "wrogami" są pozostali kandydaci na liście, a nie kandydaci z innej partii. Z własnych dawnych doświadczeń z kampanii wyborczych wiem, że np zjawiska wzajemnego zrywania czy zalepiania plakatów dopuszczają się najczęściej kandydaci z tego samego ugrupowania. Po prostu ze sobą walczą o lepszy wynik od konkurenta.
    Dalej, jeśli chodzi o partie a nie poszczególnych kandydatów, to "wrogiem" jest partia najbliższa Ci ideowo. Taka z która konkurujesz o elektorat. "Wrogiem" Lewicy nie jest PiS. Szanse że ktoś, kto głosował wcześniej na PAD teraz zagłosuje na Biedronia są minimalne. Lewica walczy z KO i jest w natarciu. Owszem czasem opozycja może się zjednoczyć tak jak przy blokowaniu list do Senatu ale taka decyzja wynikła ze zwykłej arytmetyki. Wszyscy - mniej lub więcej - na tym skorzystali.
    Nie twierdzę, że nie warto, by czasem opozycja mówiła jednym głosem. Warto. Ale muszą też dbać o różnicowanie się między sobą walcząc o elektorat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Erni.
    Ciekawe uwagi. Dla mnie to nowość w postrzeganiu rywalizacji w polityce. Największą konkurencją dla kandydata na...dowolny stołek jest jego kolega z partii.
    Sporo w tym racji na zasadzie prawdy; ,,Największym wrogiem kobiety jest druga kobieta''.
    To by się zgadzało. Ale...w skali mikro. Zresztą wewnątrz zespołowa rywalizacja bywa motorem napędowym kondycji zespołu-partii.
    Jednakże w skali makro, gdy idzie o najwyższe urzędy czy realizacje programów rywalizacja wewnętrzna musi być wyciszona. W przeciwnym przypadku dochodzi do szpagatowego chaosu, z którego nie można wyjść jak w PO. Że nie wspomnę o porozbijaniu taką koleżeńską rywalizacją ruchów np. lewicowego czy chadeckiego na kanapy.
    Nie mam Twojego doświadczenia z autopsji, więc mogę się mylić. Swoją drogą; co innego teoria, a co innego podpowiada praktyka. Ale tak to widzę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tak to wygląda. Wrogów masz jedynie we własnej partii.
      Najważniejszym momentem dla polityka jest czas ustalania list wyborczych. Wiadomo, że ten co ma "jedynkę" wchodzi (do Rady Miasta, Sejmu czy gdzie tam kandyduje), bo ludzie lubią głosować na "jedynkę". Jak jedynka nie zdobywa najwięcej głosów to jest to dla niej kompromitacja. Co ciekawe, drugim atrakcyjnym miejscem na liście jest... ostatnie. Ludzie często głosują na ostatniego licząc, że to jakiś outsider, nowa postać w polityce, która coś zmieni. Tyle, że partie nie wsadzają tam outsider'ów tylko ważne osoby w partii. Ci niby outsiderzy reklamują się potem na plakatach w stylu "Ostatni na liście, pierwszy w działaniu". I ciemny naród to kupuje.
      "Jednakże w skali makro, gdy idzie o najwyższe urzędy czy realizacje programów rywalizacja wewnętrzna musi być wyciszona." Tu jest pewien problem, partia, która nie wystawia własnego kandydata na prezydenta zawsze traci. Dotkliwie przekonała się kiedyś o tym ś.p. Unia Wolności. Z drugiej strony wyłonienie wspólnego kandydata też nie jest możliwe, bo jego wygrana mocno premiuje potem jego partie. A jeszcze raz powtórzę, opozycja tak naprawdę rywalizuje między sobą. Owszem wspólnie krytykuje PiS ale to też jest plebiscyt o pozyskanie wyborców "antyPiSowskich", których jest około połowa społeczeństwa.
      Polityka to cyniczna gra. Ja jestem od dawna poza. Wbrew pozorom to nie jest wcale łatwy kawałek chleba. Takie doły partyjne czy średni szczebel mają przewalone po klęsce wyborczej jeśli związali swoje kariery zawodowe z polityką. Tracą robotę, a trudno znaleźć w sektorze prywatnym pracę komuś, kto ma w CV "urzędnik". Dlatego tacy działacze są gotowi na wszystko, by utrzymać swoje stołki.
      Nie wierze w to co mówią jacykolwiek politycy ale i tak uważam, że warto głosować by odsunąć tych co niszczą demokracje. Dla mnie wybory to zawsze głosowanie na "mniejsze zło". Ale i tak warto.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. A mnie jednak zastanawia głębszy sens tego zdania; 'warto głosować by odsunąć tych co niszczą demokrację'.Co prawda hasło to brzmi wręcz modelowo,zwłaszcza gdy przy okazji słuchania mendiuf,uwierzymy w ich wykładnię.Lecz 'prawdziwa'historia powinna nas wreszcie nauczyć,że nigdy nie należy wierzyć tym którzy(jakoby)przynoszą dary.Czyli wypada wreszcie czytać miedzy wierszami.Obecna wykładnia demokracji (dla pospólstwa) jest tak skurwiona i pełna fałszywych tez,że poza nazwą niewiele ma wspólnego z ideą o którą ginęli przodkowie.Ale dalej egzystuje powiedzenie iż jest to najgorszy ustrój,lecz innego nie mamy.Dlatego też jej obecna wersja służy do uciskania głupoli,wierzących,że to dla ich dobra.Większość z nich dałaby się pokrajać, żeby "zniszczyć' tych którzy myślą inaczej. Zwłaszcza tych którzy myślą.Na marginesie,chciałbym zauważyć,że każdy kto ma odmienne zdanie,nie zgodne z oficjalną wersją demokracji(vel dupokracji wg JKM)jest sekowany i szkalowany,nazywany całą gamą pejoratywnych terminów od faszystów,antysemitów,bolszewików,agentów KGB,itd,itp.Jest jeden szkopół o którym nikt nie ma odwagi mówić.Wg historii,nie ma możliwosci,żeby w pelni demokratycznie zmienić(naprawić) obecną wersję dupokracji.To już nie te czasy,jako iż społeczeństwa zostały zainfekowane wirusem samozagłady,zaś jednostki które mogłyby (z racji IQ)poprowadzić w sposób bezkrwawy,czyli ewolucyjnie,do zmian, zostały wybite lub spauperyzowane.Historia nigdy się nie śpieszy, ale istnieje przecież pojęcie punktu krytycznego,którego przekroczenie powoduje erupcję,o czym zapominają Bildebergi.Nikt nie może założyć,że już nam nie rośnie jakiś przyszły mąż stanu (na razie bez wąsika)o którym program Herod "zapomniał".Już kilka razy zlekceważono ambicje biednych narodów,traktując je lekceważąco,a często z góry,oskarżając ich o brak demokracji.Tak zrobiono na dalekim Wschodzie.Obecnie grozi się im nawet wojną,zapominając,że każdy miecz jest obosieczny.Nam powyższy przykład nie grozi,gdyż w katalogu pozostalismy narodem kłótliwych pieczeniarzy których wystarczy poklepać po ramieniu i pochwalić doskonałe pierogi z mięsem.Po tym dictum 'nasi' demokratycznie wybrani reprezentanci padną na kolana,śpiewając 'Hosanna'.Czy masz jakikolwiek przykład,że po 89r dupokratycznie wybrany rząd uczynił inaczej?Albo zrobi TO w obliczalnej
    przyszłosci? Tonette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest bardzo proste. Nie ma demokracji bez trójpodziału władzy. Obecna władza wykonawcza i ustawodawcza powoli przejmuje kontrolę nad władzą sądowniczą. Sytuacja w której władza ma kontrolę nad sędziami nie jest już demokracją.
      Poza tym, myślę, że nie chcesz, żyć w takim państwie, w którym np gdy nadepniesz jakiemuś działaczowi PiSu na odcisk, to polityczna prokuratura (a już taka jest) postawi Ci akt oskarżenia, a sąd zależny od władzy uzna Cie winnym i wyśle do więzienia.

      Usuń
  5. Tonette.
    ,,Demokracja jest skur...''wiadomo. Co do tego nie mam wątpliwości. Wybory w tym stanie rzeczy są niedemokratyczne. I pozbawiają nas resztek wolności.
    Dla mnie głosowanie nie stanowi dylematu. Do urny trafię tylko zaniesiony. Jako proch marny. Jednakże liczny elektorat, przy korzystaniu z prawa głosu przeżywa istne rozdwojenie jaźni. Nie ma się z czego śmiać. Raczej współczuć rozdartym.
    Dlaczego-wystarczy przyjrzeć się obecnym wyborom.
    Jeśli są hucpą, a co do tego nie ma wątpliwości, nie powinniśmy dokładać do nich ręki. Bo łamaniem prawa legitymizujemy...łamanie prawa.
    Rezygnacja z udziału w niedemokratycznych wyborach stawia nas zaś w sytuacji konformistów umywających ręce. Nie przykładamy rąk do hucpy, ale też jej nie zapobiegamy.
    Całe szczęście, że szufladkowanie powyższe z podziałem na łamaczy prawa alias wspólników kaczystów i na konformistów, jest tylko manipulacją umysłową. Tworzymy sobie takie skróty myślowe, żeby mieć czym przyfanzolić przeciwnikom. W rzeczywistości pierwsi nie są przestępcami, ani drudzy Herodami. Ale w szpagat popadnięci.
    Jak dla mnie wyjściem z tego zapętlenia jest...odbudowa demokracji.
    Czemu mamy się oskarżać za pójście do urn lub bojkot wyborów, skoro organizatorzy oferują nam anarchię? Czyli traktują kaszaną wmawiając, że to kawior.
    Zdyskredytowali rządy ludu (demos+kratos). Oligarchia kapitalistyczna dopatrzyła się w nich nadmiaru komuchowatości. Więc zastąpiono system znany od starożytności tworem jankeskim, rozsiewając go po świecie jako etalon. A ten, jak widzimy wprost poraża amoralnością, aspołecznością...anarchią. W tym stanie rzeczy należałoby najpierw zawalczyć o przywrócenie demokracji. I wówczas wymagać od nas demokratycznych zachowań.
    Są chętni do walki? Nie chować się za koronawirusem-pytam retorycznie.
    Wiemy bowiem, że trzymający władzę nie podzielą się nią z demos. Zatem o demokracji z demokratycznymi wyborami mowy być nie może.
    Mam podejrzenie graniczące z pewnością, że prędzej zaniosą mnie do urny (jako proch marny), niż pójdę wrzucić do niej swoją wolność.
    A na drzewa z tą hucpą quasi demokratyczną!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Errata.
    W przedostatnim zdaniu zgubiła się pointa. Powinno ono brzmieć;
    ,,Mam podejrzenie graniczące z pewnością, że prędzej zaniosą mnie do urny (jako proch marny), niż powróci demokracja, której mógłbym zawierzyć swoją wolność''.
    Przepraszam za zamieszanie.

    OdpowiedzUsuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w okienku NAZWA wpisać nick i w okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w komentarzu.