poniedziałek, 20 października 2014
HARTMAN
Skoro już wszyscy skrytykowali prof,Hartmana za jego wpis
dotyczący kazirodztwa, to pozwolą czytelnicy,że i ja dorzucę kilka
uwag nie tyle krytycznych co dotyczących wydarzeń i zamieszania
wokół tej publikacji.
Jak przypuszczam,wielu z krytyków nie miało możliwości zapoznania
się z przemyśleniami autora a krytykują tylko ze względu na poruszony
temat który w obecnej chwili stanowi temat tabu.
Ja również nie miałem możliwości tego przeczytać,ale w porównaniu
do większości nie krytykuje tego czego nie znam.
Krytycy, jak przypuszczam,w przeważającej większości to ludzie
starsi,którzy w czasach "komuny" walczyli albo twierdzą że walczyli
o swobodę wypowiedzi,wolność słowa i poglądów.Teraz ci "bohaterowie"
minionej epoki kneblują buzię tylko dlatego,że profesor porusza temat
który im nie odpowiada.
Aby zrozumieć o co i chodzi,wraz z czytelnikami wrócę do czasów PRL-u.
W tym okresie,homoseksualiści w mowie robotniczo-chłopskiej nazywani
byli zboczeńcami,pedałami czy pederastami.Ich odmienność tępiona była
zarówno przez władze świeckie jak i duchowne.I oto nadszedł okres w którym
ci ludzie,homoseksualni płci obojga traktowani są przez większość rodaków
nie jako aspołeczne wyrzutki a normalni obywatele którzy ujawnili swoje
preferencje seksualne i mimo tego są akceptowani i co ważne wybierani
np. do Sejmu.
Zaledwie 25 lat po tzw."obaleniu komuny".Czy za kolejne 25 lat
po wcześniejszej dyskusji osoby żyjące w związkach kazirodczych
nie będą miały podobnego statusu jak reszta społeczeństwa?
BÓG JEDEN WIE !
Dziwi mnie niechęć nawet wielkich przyjaciół,Palikot, do dyskusji
w tym drażliwym ale istniejącym od początku Świata temacie.
Nie przypuszczam aby prof,Hartman w swoim opracowaniu
wnioskował o legalizację takich związków,przypuszczam ,że po
prostu chciał wywołać dyskusję w tym temacie i został skutecznie
zakneblowany w europejskiej,nowoczesnej Polsce.
Synod Biskupów pod przewodnictwem papieża Franciszka dyskutował
o członkach kościoła będących po rozwodzie oraz o homoseksualistach.
Co prawda nie podjęto w tej sprawie decyzji,ale wszystko wskazuje na to,
że na kolejnym Synodzie w 2015 r. wrócą on na łono kościoła jako
pełnoprawni członkowie.
Tylko w "ciemnogrodzie" na razie bez zmian a dyskusji wielu obawia się
tak , jak diabeł wody święconej,czego przykładem jest prof,Hartman.
http://fakty.interia.pl/raport-nowy-papiez/aktualnosci/news-wloska-prasa-po-synodzie-nowy-rozdzial-pontyfikatu,nId,1538121#iwa_block=facts_news_small_one&iwa_item=1&iwa_img=1&iwa_hash=41817
http://www.liiil.pl/promujnotke
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Profesor Hartman poszedł "o jeden most za daleko", czyli w swoim felietonie napisał o jedno zdanie za dużo (zdążyłam przeczytać). Do czego się sam przyznał. Jedynie ten brak czujności, przy poruszaniu tematu tak silnego tabu, można mu zarzucić. Zauważyć przy tym należy, że celem wywoływanych dyskusji (w wielu krajach), nie jest ani zniesienie tabu, ani promocja kazirodztwa. Nawet nie akceptacja. Chodzi jedynie o zniesienie penalizacji i to tylko w sytuacjach gdy rzecz dotyczy dorosłych już ludzi.
OdpowiedzUsuńNiestety, jak się okazuje, nie tylko "ciemny lud" nic nie zrozumiał. Także takie rzekome tuzy nauki jak Palikot (w moich oczach kompletnie się skompromitował), czy co gorsza gremia uniwersyteckie (w tym senat macierzystej uczelni).
Tak, przy okazji, tabu owo, zatwierdzone w systemach prawa karnego wielu państw, obejmuje też sytuacje nietypowe. Za rodzeństwo uznaje się bowiem n.p. dzieci pochodzące z wcześniejszych związków aktualnych małżonków, czy wszystkie dzieci formalnie adoptowane. Oni też podlegają prawu karnemu, choć więzów krwi ani, ani. Czy faktycznie spokrewnionych, ale nie wiedzących o tym, też będziemy karać? To przecież wcale nie rzadka sytuacja. Sama spotkałam kiedyś kobietę (wówczas w piątej ciąży), która każde kolejne dziecko dobrowolnie oddawała (pozostawiała w szpitalu).
Pomyślności.
Miło się rozmawia z kimś kto wie o czym pisze.
OdpowiedzUsuńAle jak widać z reakcji na ten artykuł w dodatku nie przeczytany,
wielu słowo kazirodztwo przeraża tak jak kiedyś homoseksualista,
czy transseksualista.O Palikocie z litości nie będę pisał.
Pozdrawiam.