poniedziałek, 4 sierpnia 2014

BRAMKI

Bieńkowska: Gdzie są bramki, tam są korki. Będą działania doraźne, a na koniec zmiana całego systemu

Uwielbiam Panią Bieńkowską !
To jedna z nielicznych osób sprawujących władzę która mówi
to co myśli czyli prawdę.

Bieńkowska: Gdzie są bramki, tam są korki. 

W ten prosty i zrozumiały nawet dla głupców sposób, minister Bieńkowska
wyjaśnia dlaczego w punktach poboru opłat tzw. bramkach tworzą
się zatory wkurwiające oczekujących w wielokilometrowych kolejkach
kierowców i pasażerów samochodów osobowych.
Jeżeli dołożymy do tego tropikalne upały to zachowanie i wypowiedzi
tych zdenerwowanych  ludzi należy uznać za łagodne.

Przypomnę,że gdy rozpoczęto budowę autostrad za pieniądze 
z polskiego budżetu rządził SLD.Ministrem infrastruktury
był minister Pol  którego przezywano  Winnetou ,"Winietu".
Otóż zamiarem rządzących i ministra infrastruktury było wprowadzenie
opłat za korzystanie z autostrad i dróg szybkiego ruchu w postaci  naklejek 
zwanych winietami.Tej decyzji sprzeciwiali się stanowczo ówcześni 
opozycyjni politycy PO-PiS. Gdyby wtedy wykazali się darem przewidywania
dzisiaj nie mielibyśmy problemów i uwielbiona wicepremier i minister
infrastruktury Bieńkowska nie musiałaby opowiadać głupot.

Winiety z powodzeniem stosowane są w Austrii,koszt roczny ponad 400 zł. 
ponad 3 tys.km autostrad.Również Czesi z powodzeniem korzystają z winiet.
Roczny koszt poniżej 300 zł.A my nie dość ,że opłaty są wysokie,nowe
drogi ciągle remontowane, skazujemy ich użytkowników na kilkugodzinne 
straty czasu,paliwa,zdrowia,nerwów itd.

Sorry.........takie mamy autostrady!

                                                     http://www.liiil.pl/promujnotke

6 komentarzy:

  1. Nie tylko my "takie mamy autostrady" Bob. A "korki" bywają i to nawet często również tam gdzie "bramek" nie ma. Co nie znaczy, że nie należy systemu udoskonalać. Tyle, że obwiniane o nasze "korki" jednej opcji politycznej, przez inną, jawi mi się jako "przyganiał kocioł garnkowi".
    Wszak nie było autostrad, nie było korków, prawda?
    A ja od dzieciństwa pamiętam jak to co roku Francuzi mieli problem wielogodzinnych korków na swoich drogach, gdy w lecie hurtem udawali się na urlopy.:-)))))))))))))
    Kłopot w tym, że ilość aut i podróżujących przybywa dużo szybciej niż dróg (z oczywistych powodów). Więc może przestańmy widzieć zawsze wyłącznie "dziurę w całym". Nie tylko utyskujmy na niedogodności, lecz cieszmy się, że jako społeczeństwo jesteśmy coraz bogatsi (coraz więcej aut), a dobrych i bardzo dobrych dróg tez mamy coraz więcej.
    Ja (w dniu rozdania świadectw) jechałam nad morze (z Wrocławia do Niechorza) w tempie ekspresowym. Od 18:00 do 24:00 (z przerwą na posiłek w jakimś McDonaldzie). Prawie pustą, doskonałą drogą (tłum przejechał wcześniej). W drodze powrotnej (połowa lipca) też korków nie było, bo z Niechorza do Opola jechaliśmy w poniedziałek po południu. Jak się ludzie wybierają w podróż akurat "w godzinach szczytu", to powinni liczyć się z niedogodnościami. Co nie znaczy, że nie należy szukać lepszych rozwiązań, nigdy jednak nie będzie idealnie. Niby dlaczego, ja z mężem mielibyśmy wykupywać roczną winietę za kilkaset złotych, skoro autostrada jeździmy maksymalnie cztery do sześciu razy w roku?
    Pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznę od końca.Winiety,10 dniowe,1 czy 3 miesięczne mogą
    znaleźć zastosowanie u tych kierowców którzy rzadko korzystają
    z autostrad,Dróg przybywa i w krótkim okresie czasu wprowadzone
    zostaną opłaty za drogi ekspresowe.Jak rozwiązać kolejny problem.
    Elektroniczne opłaty wprowadzono na samochody ciężarowe.
    Nie pamiętam dokładnie kiedy,ale w tym roku było głośno o tym,
    że kierowcy,bądź właściciele przez nieuwagę nie uzupełnili konta
    viaTOLL a właściciele dróg naliczyli tak niebotyczne kary,
    że jeden popełnił samobójstwo.Również ja bezproblemowo dojechałem
    nad morze autostradą Kraków -Wrocław,Problem w cenie około
    50 km.Kraków Katowice 18 zł.Dłuższy odcinek do Wrocławia tylko 16.
    Koszt w jedną stronę 34 zł.,
    Płacąc niecałe 300 zł rocznie pokonuję ok.4 tys,km w Czechach.
    Pozdrawiam.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście wiem, że byłaby to kwestia n.p. winiety jednodniowej. Rzecz w tym, że jest to kwestia przyjęcia określonego rozwiązania (całego systemu). Przyjęto onegdaj system bramkowy i ponosimy tego konsekwencje. Gdyby przyjęto inny, też pewnie z jakimiś konsekwencjami. Jeszcze inny (za darmo), też konsekwencje, a i tu okazało by się, że w określonych dniach i godzinach, też tworzą się korki. Nie ma bowiem rozwiązań idealnych, są tylko lepsze lub gorsze.
      Raz wpakowałyśmy się z córką w ponadgodzinny korek we Wrocławiu (na wyjeździe na A4, a zarazem jest to dojazd do centrum handlowego w Bielanach). Córka od razu skomentowała to prawidłowo. "Co też mi przyszło do głowy, żeby się akurat w piątek po południu, akurat tu na zakupy wybierać?". Nie przyszło nam obu do głowy by winić za to drogi i ich przepustowość.
      Pomyślności.

      Usuń
    2. Oczywiście,zdarzają się takie przypadki jak ten na Bielanach.
      Kraków też jest zakorkowany i musimy z tym żyć.
      Ale mamy ludzi którzy odpowiadają za infrastrukturę
      drogową i to oni powinni nam gwarantować płynne poruszanie
      sie po drogach publicznych.Od lat.często podróżuję przez Czechy
      do Austrii.Kilkanaście lat temu była to droga przez mękę.
      Obecnie na trasie Cieszyn - Wiedeń jest 1 miasto Frydek-Mistek
      które nie ma pełnej obwodnicy (w budowie)
      Trasa Bielsko -Kraków wiedzie przez mniejsze lub większe
      miasta i wioski.Na około 90 km potrzeba często ponad 2 h.
      Jadąc nie winie dróg ale władze za to ,że nie potrafią,nie chcą,
      nie umieją rozwiązać tego problemu. Unijnej kasy podobno jest
      do cholery.Efekty mizerne ale za to głośne medialne
      Kawałek obwodnicy w Gdowie swoja obecnością zaszczyciła
      ministra Bieńkowska.I to człowieka denerwuje,że nawet w niedzielę
      nie dają ministrze spokoju.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Ja tam lubię panią v-ce premier i minister.
    Jedyna w tej "drużynie piłkarskiej" Babka nie "polityk" , oraz nie "celebrytka ' nie "piłkarka".
    Bardzo dobra ekonomistka (z przyjemnością i zainteresowaniem czytywałem Jej publikacje prasowe o tematyce ekonomicznej.
    Jest typową Ślązaczką' dobre wewnętrznie zorganizowaną

    Pan Premier po prostu jest "politykierem" i oczywiście "celebrytą" a nie szefem wielkiego przedsiębiorstwa jakim jest państwo.

    Myślę, że pani Mucha byłaby dobrym Ministrem Zdrowia a nie sportu.
    Pani Mucha doktoryzowała się z tematu: Finansowanie służby zdeowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez Panią Ministrę lubię.
      Ale to ,że lubię nie znaczy ,że nie krytykuję błędów
      i niedociągnięć resortu którym kieruje.

      Usuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w okienku NAZWA wpisać nick i w okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w komentarzu.