poniedziałek, 5 października 2015

STRATEG

Znalezione obrazy dla zapytania memy z PutinemZnalezione obrazy dla zapytania memy z PutinemZnalezione obrazy dla zapytania memy z Putinem

To o czym,może w sposób niezborny piszę w swoich notkach, w sposób
zrozumiały,przedstawia ekspert.Mam nadzieję że,nowy rząd.przestanie "robić laskę"
Amerykanom a zacznie uprawiać niezależna politykę.
Niestety,sondaże wskazują że, tak się nie stanie bo jedynie Zjednoczona Lewica
nie pcha się do tyłka "Wuja Sama" zajętego już od dawna przez prawicowców.
25. X . jest okazja aby to zmienić ,decyzja należy do wyborców.


 A oto co pisze Krzysztof Rak ekspert Ośrodka Analiz Strategicznych

Miniony tydzień należał do najlepszych w dyplomatycznej karierze prezydenta Władimira Putina. Przemówienie na sesji ONZ i półtoragodzinna rozmowa z prezydentem USA, Barrackiem Obamą, zakończyły jego międzynarodową izolację a bombardowanie Syrii zapewniły mu mocne wejście do gry na Bliskim Wschodzie.

Na dodatek Putin raz kolejny upokorzył Obamę. Wszystko bowiem wskazuje, że celem ataku lotnictwa rosyjskiego w Syrii wcale nie były wojska Państwa Islamskiego, a rebelianci walczący z reżymem Baszara al-Asada. A zatem Rosjanie u boku Amerykanów walczą z sojusznikami Amerykanów! Niszczą siły opozycji syryjskiej, która zgodnie ze strategią Waszyngtonu miała obalić Asada i stworzyć nowy rząd. O strategii tej nie tak dawno, bo jeszcze w poniedziałek w ONZ, opowiadał prezydent Obama. Dzięki Rosjanom może ją włożyć między bajki.

Ameryka poniosła również poważne straty wizerunkowe. Kolos na glinianych nogach? Nie, kolos z glinianą głową. Bo trudno zrozumieć, jak Waszyngton, który co roku wydaje na armię osiem razy tyle co Moskwa i ma sprzęt nowocześniejszy o kilka generacji, pozwolił na to, by rosyjskie samoloty bezkarnie bombardowały jego własnych sojuszników. Gdyby prezydent Obama odczuwał wstyd, to z pewnością spaliłby się na kupkę popiołu.

Nota bene, Putinowską lekcję winni odrobić sojusznicy Ameryki. My, Polacy, również. Należy zerwać z irracjonalną wiarą w bezwarunkową pomoc Ameryki na wypadek konfliktu z Rosją. Własna armia i wysiłek obronny całego narodu winny być fundamentem bezpieczeństwa, a nie wiara w bardzo niepewną pomoc zza oceanu.

Zaskoczenie i szok Amerykanów dziwi tym bardziej, że Putin przed kilkoma dniami w przemówieniu w ONZ otwarcie wyjawił zręby swojej strategii. Wyznaczył dwa cele: krótko i długookresowy. Ten pierwszy to ocalenie reżymu Asada. Ma to zapewnić rosyjski kontyngent wojskowy wysłany do Syrii. Eksperci są zgodni, że jest on na tyle silny, że wpłynie on na układ sił w regionie.

Ale najważniejszym celem jest uregulowanie relacji z Zachodem, które pozwoli mu wyjść z twarzą z ukraińskiego konfliktu. Putin zaproponował w Nowym Jorku powołanie do życia „rzeczywistej, szerokiej koalicji antyterrorystycznej”, podobnej do koalicji antyhitlerowskiej. Jej celem byłoby nie tylko zwycięstwo nad terrorystami, ale także społeczno-gospodarcza odbudowa Bliskiego Wschodu. Dzięki temu, jak zapewnił prezydent Rosji, „nie będzie trzeba budować obozów dla uchodźców”.

Oferta Putina jest jasna. Jest gotów walczyć z międzynarodowym terroryzmem i niekontrolowaną imigracją. A co chce w zamian? Jakkolwiek nie powiedział tego wprost, to jego pochwała porządku jałtańskiego na początku wystąpienia nie powinna pozostawiać złudzeń. Domaga się podziału stref wpływów w Europie i na Bliskim Wschodzie. Można się domyśleć, że za swoje usługi zażąda Ukrainy i uznania interesów gospodarczych Rosji w zachodniej i środkowej Europie oraz stałej obecności wojskowo-politycznej w Syrii. To minimalna cena, za którą zgodzi się walczyć z Państwem Islamskim.

Putin prawdopodobnie zaproponował Obamie tego rodzaju deal podczas nowojorskiego spotkania. Prezydent USA uznał to za bezczelność i dlatego nie potrafił ukryć kwaśnej miny po jego zakończeniu. Środowy atak na syryjskich sojuszników Ameryki był demonstracją nie tylko bezczelności, ale i argumentu siły, jaki ma w swoim ręku Kreml. Putin chce zapłaty z góry. Tylko wtedy uderzy w Państwo Islamskie. Jeśli do tego dojdzie, to okaże się wielkim zwycięzcą mocarstwowych zmagań.

A co jeśli Zachód odrzuci rosyjska ofertę? Wtedy Putin będzie czekał i starał się łagodzić skutki kryzysu gospodarczego we własnym kraju. Może grać na czas, ponieważ jest autokratą, najwyżej będzie musiał przykręcić śrubę społeczeństwu. Będzie obserwował, jak wkurzeni katastrofą imigracyjną Europejczycy ukarzą swoje nieodpowiedzialne elity polityczne i oddadzą władzę w ręce prawicowych przyjaciół Kremla. Wówczas Ameryka pozostanie sama na placu boju. Zachód jako wspólnota polityczna przestanie istnieć. I to, paradoksalnie, nie wskutek swojej fizycznej słabości, ale krótkowzroczności i dekadencji elit politycznych.

                                                    http://www.liiil.pl/promujnotke


1 komentarz:

  1. Mimo wszystko sądzę,że Zachód odrzuci ofertę z powodów wizerunkowych.Era prawdziwych polityków kończy się,lub już skończyła.Pozostali miotają się miedzy wpływami różnego rodzaju think tanków jak i koncernów ponad narodowych.Ponieważ "nasza" demokracja się zwyczajnie skurwiła i przeznaczona jest wyłącznie dla ciemnych,ubezwłasnowolnionych mas,więc niech nikt nie liczy na to iż ktoś się przyzna,że popełniono kupę błędów.Przecież nie wolno mówić głośno,że Bush był idiotą,Mimo,że wszyscy o tym wiedzą.Najlepiej to widać na przykładzie podstawowym czyli:,nie ważny jest interes długofalowy narodu tylko aktualne zyski akcjonariuszy.A tylko polski pismak nie rozumie,że po to się płaci na kampanię wyborczą polityków,żeby spełniali żądania sponsora.Paradoksalnie,prędzej czy później,miecz Damoklesa spadnie na tą bezmyślną część omf demokratów wychowaną na hollywoodzkich serialach i dostaną to z czym tak "walczą",czyli normalny zamordyzm.Na razie powoli bo nie jedno osobowy.Jeden kryzys już mieli i chcą następnego.Jeśli Rosjanie pokonają ISIS i doprowadzą do odbudowy gospodarki krajów arabskich, to drogą małych kroczków zagrożą polityce nie tylko dużego USraela ale będą tuż pod nosem małego.A to już na pewno może być powodem do wojny na 24 fajerki.

    OdpowiedzUsuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w okienku NAZWA wpisać nick i w okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w komentarzu.