Ciekawa wolta wywołująca u mnie reminiscencje z dzieciństwa (wcale nie sielskiego, ani anielskiego), z powtarzanymi do bólu memami. Jednym z nich był; ,,Musi, to na Rusi, a w Polsce, jak kto chce'' Zresztą, w czasach tzw. zamordyzmu wymuszającego wszystko od postaw i czynów po myślenie ,,po myśli'', powiedzenie publicznie ,,Nie muszę'' należy do gestów odwagi. Pora, żeby naród powiedział to samo na przymus szprycowania pfit-zerem albo inną trucizną. Na narzucanie jedynie słusznej narracji politycznej odrzec; ,,Wypchaj się''! A przy urnach wyborczych ratować resztki pozorów demokracji odprawianiem z kwitkiem zmuszających nas do...prostytuowania. Najlepiej za Cambronne spod Waterloo powtórzyć ,,Mer.e''! nad Wisłą. I tak trzymać.
Bob. Coś sobie uświadomiłem. Otóż deklaracja ,,Nic nie muszę'' wywołuje ambiwalentne uczucia. Implikuje bowiem diametralnie różne skutki. Np.,,Nic nie muszę'' W. Putina, na prognozy wróżbitów prorokujących zrównanie z ziemią Ukrainy i zajęcie w trzy dni Kijowa-na modłę jankeską-wzbudziło różne uczucia. Z całą pewnością cichą radość Ukraińców z uniknięcia losu Iraku (500 tyś. ofiar samych dzieci) czy ex Jugosławii zdewastowanej 78-dniowymi nalotami. Sprawiło ogromną radochę alfonsom wojny czerpiącym zyski płynące z trwania konfliktu (,,Nie ma handel będzie bieda...'') Jedynie pacyfistów z purystami moralnymi rozczarował dehumanizacją życia.
Także J. Biden rzucił ,,Nic nie muszę'' na prośby o pokój na Ukrainie, składane nie tylko przez matki i wdowy otrzymujące w workach ciała synów oraz mężów. Widać pokój nie służy interesom hegemona. Nie pozwala kolonizować w celu eksploatacji ziem i narodów. Ten sam slogan rzucony światu, a jakże różne skutki niosący. W. Putin gra o bezpieczeństwo Rosji i jej narodu. J. Biden gra o profity korporacji oraz roszczących sobie pretensje do miana władców świata.
Dalej nie ogarniam. Mam dylemat wynikający z niezrozumienia odbioru przesłań obu przywódców. Czemu głos Bidena działa tak hipnotycznie na sporą część populacji ludzkiej? Na tę bogatszą, decydencką.
Wygląda na to, że jeśli dwoje patrzy na tę samą rzecz czy zjawisko, to już nie jest ,,to samo''?
Ciekawa wolta wywołująca u mnie reminiscencje z dzieciństwa (wcale nie sielskiego, ani anielskiego), z powtarzanymi do bólu memami. Jednym z nich był;
OdpowiedzUsuń,,Musi, to na Rusi, a w Polsce, jak kto chce''
Zresztą, w czasach tzw. zamordyzmu wymuszającego wszystko od postaw i czynów po myślenie ,,po myśli'', powiedzenie publicznie ,,Nie muszę'' należy do gestów odwagi.
Pora, żeby naród powiedział to samo na przymus szprycowania pfit-zerem albo inną trucizną. Na narzucanie jedynie słusznej narracji politycznej odrzec; ,,Wypchaj się''! A przy urnach wyborczych ratować resztki pozorów demokracji odprawianiem z kwitkiem zmuszających nas do...prostytuowania.
Najlepiej za Cambronne spod Waterloo powtórzyć ,,Mer.e''! nad Wisłą.
I tak trzymać.
Bob.
OdpowiedzUsuńCoś sobie uświadomiłem. Otóż deklaracja ,,Nic nie muszę'' wywołuje ambiwalentne uczucia. Implikuje bowiem diametralnie różne skutki.
Np.,,Nic nie muszę'' W. Putina, na prognozy wróżbitów prorokujących zrównanie z ziemią Ukrainy i zajęcie w trzy dni Kijowa-na modłę jankeską-wzbudziło różne uczucia.
Z całą pewnością cichą radość Ukraińców z uniknięcia losu Iraku (500 tyś. ofiar samych dzieci) czy ex Jugosławii zdewastowanej 78-dniowymi nalotami.
Sprawiło ogromną radochę alfonsom wojny czerpiącym zyski płynące z trwania konfliktu (,,Nie ma handel będzie bieda...'')
Jedynie pacyfistów z purystami moralnymi rozczarował dehumanizacją życia.
Także J. Biden rzucił ,,Nic nie muszę'' na prośby o pokój na Ukrainie, składane nie tylko przez matki i wdowy otrzymujące w workach ciała synów oraz mężów.
Widać pokój nie służy interesom hegemona. Nie pozwala kolonizować w celu eksploatacji ziem i narodów.
Ten sam slogan rzucony światu, a jakże różne skutki niosący.
W. Putin gra o bezpieczeństwo Rosji i jej narodu.
J. Biden gra o profity korporacji oraz roszczących sobie pretensje do miana władców świata.
Dalej nie ogarniam. Mam dylemat wynikający z niezrozumienia odbioru przesłań obu przywódców.
Czemu głos Bidena działa tak hipnotycznie na sporą część populacji ludzkiej? Na tę bogatszą, decydencką.
Wygląda na to, że jeśli dwoje patrzy na tę samą rzecz czy zjawisko, to już nie jest ,,to samo''?