wtorek, 2 maja 2017

WOLNE SOBOTY


Przymuszanie przez peerelowskie władze młodzi ludzie opalają
się na stoku Gubałówki w  wolną sobotę sierpni\a 1978 r.



W "Magazynie TVN24" przeczytałem interesujący,chociaż nie dok końca
prawdziwy materiał na temat wolnych sobót w PRL-u.
Już na wstępie bliżej nieznany autor.mimo usilnych poszukiwań,
Krzysztof Orzechowski pisze:
"Wolnych sobót kiedyś nie było.Kiedy nastały,władza zadbała,by nie pić
i nie spiskować.Czas wolny miał należeć do państwa, a nie obywatela.
Na ludowych festynach, zakładowych grzybobraniach, w klubach modelarskich
czy pracowniczych ogródkach działkowych Polacy poznawali uroki pierwszych
wolnych weekendów".
To totalna bzdura świadcząca o tym,że w  czasach PRL-u autora jeszcze nie było
na świecie albo wchodził pod stół na stojąco i dlatego pisze takie głupoty.
Przeżyłem prawie cały okres Polski Ludowej i nikt nie zmuszał mnie do wyjazdu
na jakiekolwiek imprezy organizowane przez zakłady pracy,mało tego trzeba było
się wcześniej zapisywać aby można było wyjechać.

Nie będę ustosunkowywał się do kolejnych bzdur i przekłamań zawartych
w tym tekście,dodam tylko,że autor powołuje się na "wiarygodne" źródło
jakim są dla niego pisowscy historycy z Instytutu Pamięci Narodowej.

Zapraszam do przeczytania całego tekstu i, o opinie czytelników,szczególnie
tych którzy żyli w okresie PRL-u i doświadczyli przymusu wycieczek ,
wczasów FWP.bezpłatnych biletów powrotnych,kolonii dla dzieci,kasy za
"wczasy pod gruszą" i inne niedogodności stworzone ludziom w Polsce Ludowej.

http://www.tvn24.pl/magazyn-tvn24/wolnych-sobot-kiedys-nie-bylo-kiedy-
nastaly-wladza-zadbala-by-nie-pic-i-nie-spiskowac,94,1829


                                              http://www.liiil.pl/promujnotke




3 komentarze:

  1. Jeśli autor wywodów o PRL-u Krzysztof jest z Orzechowskich, tych związanych z CHJENĄ (Chrześcijańskim Zjednoczeniem Narodowym), jak słynny Mirosław-wiceminister edukacji i późniejszy szef LPR, to należy liczyć się z rozbudowanym kreacjonizmem wywodu. To znaczy kreowaniem alternatywnej rzeczywistości nic z rzeczywistością wspólnego nie mającym. Czyli mitomanią.
    A wśród ,,prawd'' o tamtych czasach kwiatki tj.;
    ,,W PRL była taka bieda, że w sex shopach były tylko musztarda i ocet. Skąd było brać siły do życia, produkcji a tym bardziej reprodukcji. W zimę, to musieliśmy prosić sikorki o dokarmianie''. Itp.
    Czego można chcieć od wołu...
    Żeby uniknąć używania zwrotów ze słownika wyrazów zelżywych, zamiast osobistych refleksji przytoczę fragment refleksji autorki podpisującej się ps. Tiamat. W temacie doskonale jej znanej peerelowskiej rzeczywistości, bo z autopsji.
    ,,Jako dziecko czułam się w PRL bardziej bezpieczna w drodze do szkoły i ze szkoły, bardziej bezpieczna na ulicy, w szpitalu i w sanatorium... Natomiast swoje dzieci musiałam wywieść z kraju 35 lat po wojnie, żeby się do nich nie dorwała *oświatowa* ubecja solidarności, pedofile na koloniach i bandyci na ulicy. I żeby nie musiały czekać aż do śmierci, by je jakiś szpital przyjął...I nie bardzo marzyło mi się, żeby jakieś biurwy faszystowskie odebrały mi dzieci, bo jestem np. za gruba''.
    Może nie są to słowa dotyczące bezpośrednio tzw. wolnych sobót i organizowanego w nich wypoczynku Polaków, ale charakteryzują klimat urzeczywistniania wolności w tamtych czasach. Siermiężnej i reglamentowanej, jednakże dalekiej od współczesnego całkowitego uwalniania. Od pracy, płacy, dóbr wszelakich. I wolności. Czyli powrotu wywłaszczającego upaństwowienia (tym razem przez korporacje) gruntowną inwigilacją elektroniczną.
    Ktoś zgryźliwie może zauważyć; Gdzie dwoje Polaków, tam trzy zdania. Będzie w błędzie. Bo zdanie pani Tiamat jest tożsame z moim. Jako że też mam starszy pesel, więc ,,i ja tam byłem'' (choć wina i miodu nie piłem). A konfabulacje najemników wielkości Orzecha między bajki włożę.
    Rzeczywistość tamtych czasów była jedna. Tylko interpretacji wiele. Zależnie od kasy, ideologii oraz sprzedajnego charakteru interpretatorów.
    Scyzoryk

    OdpowiedzUsuń
  2. W okresie PRL ludzie doświadczyli również 8-godzinnego czasu pracy. Straszne! Za to teraz zamiast uczestniczyć w pochodzie (oczywiście wszyscy pod przymusem)mogą się pomodlić na pielgrzymce. Wszak kościół zawłaszcza Święto Pracy ogłaszając ten dzień świętem świętego Józefa robotnika. Będąc cieślą i pracując w warsztacie był on co prawda rzemieślnikiem, ale świętować można i należy. A niedługo będzie trzeba. Nieważne, bogata czy biedna, Polska ma być (i jest!) katolicka. Boję się myśleć, jaka będzie. Ale to już temat na inną okazję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy i nikt nie zmuszał mnie do korzystania z akcji organizowanych przez Rady Zakładowe. Zresztą, korzystano z nich dość chętnie bowiem tylko nieliczni mieli własne samochody, były to czasy gdy ludzie chętnie spędzali wolny czas w grupach, a wyjazdy zorganizowane były autentyczną atrakcją. Pewnie trudno to zrozumieć młodym klientom współczesnych Biur Podróży korzystającym z ofert wypoczynku na całym świecie. Często ot, "last minute" i frrruuuu na inny kontynent.

    OdpowiedzUsuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w okienku NAZWA wpisać nick i w okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w komentarzu.