czwartek, 18 stycznia 2018
WYZWOLENIE
17 stycznia 1945 roku – po krótkich walkach oddziały Wojska Polskiego
wyzwoliły lewobrzeżną Warszawę, a właściwie jej ruiny spod niemieckiej okupacji.
"Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek
teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości."
J.Piłsudski
Przypominam o tym historycznym wydarzeniu twórcom nowej
zakłamanej historii.To Nie Amerykanie czy Anglicy ale Ludowe Wojsko
Polskie wraz z Armią Czerwoną wyzwoliło nasza stolicę.
18 stycznia 1945 roku rozpoczęły się walki o wyzwolenie Krakowa,
dzień później żołnierze Armii Czerwonej zajęły Stare Miasto.
Kraków był wolny.
Czy wam się to podoba czy nie ale taka jest prawda o której niestety
nie wszyscy pamiętają,szczególnie politycy prawicy.
http://www.liiil.pl/promujnotke
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-Jaka szkoda, że to nie Amerykany nas wyzwalały-rzekł sąsiad przy okazji z okazji.
OdpowiedzUsuńBylibyśmy-ciągnął myśl-być może do dziś okupowani. Jak Niemcy. To znaczy wyzwoleni, chociaż częściej widywalibyśmy zaprzyjaźnione wojska amerykańskie niż nasze, które żywią i bronią.
(Trafny argument aczkolwiek niewiele zmieniający realia powojenne. Patton wyzwolił sporą część Czech-zagony płk. Duboise doszły, ponoć aż do granic z Polską-a i tak południowi sąsiedzi weszli do strefy wpływów ZSRR. Za sprawą handlu Wuja Sama)
Dzieci rodziłyby się w hełmach marines. Jak na Okinawie i wszędzie tam, gdzie USA ma swoje bazy wojskowe. Zamiast domieszki wrażej krwi ,,kacapskiej'' mielibyśmy pożądaną amerykańską. Nie, nie po gwałtach tylko przyjaznych stosunkach.
(Każdej wojnie towarzyszy przemoc fizyczna. I w sensie raptu, i stuprum. Taki urok utylizującego się wzajemnie żołdactwa. Problem leży nie w korzystaniu z niepisanych praw wojennych, tylko w wybaczaniu zła sprawcom. Ruskim gwałtom stawiamy pomnik-memento. Amerykanom wybaczyliśmy Jałtę)
A, tak w dalszej perspektywie?
No, nie musielibyśmy wystawać w kolejce po wizy. Jako kolonia USA mielibyśmy swobodę w wyprawach po banana w małpi gaj.
W razie niepowodzeń gospodarczych albo innego bankructwa, moglibyśmy poprosić Wuja Sama o uczynienie nas stanem. Jak Porto Rico.
Rzuciłem parę przykładów w temacie-ciągnął sąsiad- co zyskalibyśmy na ,,wyzwoleniu'' nas w 1945r. przez USA, a co straciliśmy na ,,okupacji'' ZSRR. Wygląda na to, że to dwie strony tej samej monety. Pierwsza hipotetyczna, w przypadku ewentualnego wyzwolenia przez np. Pattona, miałaby duże prawdopodobieństwo przeobrażenia się w okupację. Druga realistyczna była zależnością niemożliwą do przeobrażenia się w całkowite wyzwolenie.
Taki klimat-zakończył-Geopolityka.
A mnie wciąż w głowie kołaczą się słowa znanych osobistości Kościoła katolickiego w Polsce;
-Dzięki ,,okupacji'' radzieckiej mieliśmy pół wieku spokoju w Europie.
-Dzięki ,,okupacji'' radzieckiej, mogłem zostać biskupem Wrocławia.
Żeby Alzheimer zmusił do zapomnienia tego-prawo natury. Ale to czystej wody goebbelsiada oparta na rusofobii i rusofagii.
Scyzoryk