Europa powoli dokonuje skrętu na prawo. Po wygranych wyborach, z niewielką przewagą, bloku prawicowego w Szwecji również włoscy wyborcy zagłosowali na blok prawicowych formacji. Wygranie bloku prawicowego, nie powinno być taką sensacją i spotkać się z ogromną krytyką tzw. euro demokratów. W kwietniu ubiegłego roku w 21 z 27 państw UE rządy były sprawowane przez partie liberalno-konserwatywne albo przez koalicje, w których to partia prawicowa miała szefa rządu i nic złego się nie działo. Dlaczego więc, wygrana Giorgi Maloni, prawdopodobnie pierwszej kobiety na stanowisku premiera Włoch wzbudziła tyle niepochlebnych komentarzy. Czy dlatego, że wyznaje tradycyjne wartości " Jestem Giorgia, jestem kobietą, jestem matką jestem Włoszką jestem chrześcijanką , będziemy bronić Boga, ojczyzny i rodziny".
Czy dlatego demokratyczna Europa, która niekoniecznie uznaje te wartości kontestuje demokratyczny wybór włoskiego społeczeństwa. Jeszcze wygrani nie objęli urzędów a już media niemieckie czy francuskie uważają, że Włochami pokieruje najbardziej skrajnie prawicowy rząd od czasów Musoliniego. Wyboru Włochów nie zmienią ani Niemcy, Francuzi czy inne kraje UE. Może należy z krytyką wstrzymać się do pierwszych decyzji rządu Meloni.
Brukselscy eurokraci rozdzierają szaty martwią się skutkiem ale nie zastanawiają się nad przyczynami które spowodowały taką a nie inną reakcję włoskich wyborców. Przewodnicząca KE jeszcze przed wyborami oświadczyła "Jeśli sprawy we Włoszech po niedzielnych wyborach pójdą w trudnym kierunku, mamy narzędzia, jak w przypadku Polski i Węgier". To głupie gadanie pewnie nie przełożyło się na mocny wzrost poparcia, ale niektórzy wyborcy mogli uznać, że nie będzie nam Niemka wybierać rządu i straszyć konsekwencjami. Można z tego wyciągnąć wniosek, że stosunki między UE a poszczególnymi państwami zależy od tego jaka formacja sprawuje władzę. A demokracja?
Wpływ na skręt w prawo nie tylko włoskich wyborców może mieć nachalna polityka UE w sferach obyczajowych która mobilizująco wpływa na tradycjonalistów którzy, być może, jak to stało się we Włoszech będą w kolejnych, europejskich państwach głosować na prawicę.
Właśnie zapoznałem się z felietonem Leszka Millera dla "Super Expressu" . Oto krótki fragment. "Jeśli słyszymy ,że zwycięstwo we włoskich wyborach pani Meloni to triumf suwerennych państw, to tak naprawdę oznacza, że we Włoszech górą jest wrogość do Unii, sympatia dla Putina sentyment do dawno. wydawałoby się pogrzebanych idei faszystowskich."
Pisze to człowiek który w nieodległej przeszłości był piewcą, niemniej groźnej idei komunistycznej, wrogiem Europy Zachodniej, sympatykiem Putina, uczestnikiem 14 spotkania "Klubu Wałdyjskiego" a resztę poczytać można -https://www.rp.pl/polityka/art2355641-leszek-miller-chwali-w-moskwie-wladimira-putina.
Czy towarzysz komunista Miller zmienił poglądy, oczywiście. A czy Meloni może zrobić to samo co Miller? Przekonamy się jak obejmie urząd premiera.
http://www.liiil.pl/promujnotke