piątek, 15 kwietnia 2022

BUDŻETÓWKA



Politycy którzy są  w opozycji, kuszą elektorat różnego rodzaju propozycjami których po dojściu do władzy nie realizują. Mistrzem w tym jest D.Tusk przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Wiele obietnic składanych przed wyborami nie tylko nie zostało zrealizowane a wręcz przeciwnie koalicja PO-PSL m.in. podniosła podatki czy wydłużyła czas pracy. Będący w opozycji Tusk zaproponował ostatnio podwyżkę w wysokości 20 % dla sfery budżetowej. Popieram, rzeczywiście ta podwyżka im się należy, ale szkoda, że tak późno. Tusk daje przykład nauczycielki ze Zduńskiej Woli która po podwyżce będzie zarabiała zaledwie 2800 zł.  Mam pytanie do przewodniczącego Tuska, dlaczego w latach 2013,2014,2015 czyli w okresie gdy Tusk był premierem a Rostowski ministrem finansów , nauczyciele nie dostali ani grosza podwyżki? W latach 2014-15 była w Polsce deflacja i to był dobry okres na podniesienie pensji nauczycielom. Niestety jak mówił min. Rostowski "piniędzy nie ma" i nauczyciele o których teraz upomina się Tusk dostali wała. Gdyby w tym okresie podnoszono pensje o 4% to dziś postulat OPZZ o 12 % podwyżce byłby nieaktualny a żądania Tuska populizmem.

Tusk wyliczył, że 20 %  podwyżka to wydatek około 30 miliardów zł. rocznie nie wiem jak to obliczył bo w roku 2020 na płace w budżetówce wydano 250 mld. - 20 % więcej to 50 a nie 30 miliardów. Takie detale nie są ważne, ważna jest odpowiedź na pytanie zadane przez prof. Balcerowicza zawsze przychylnego Platformie


Dziś u J.Żakowskiego w Tok występowała Izabela Leszczyna-podobno główna ekonomistka PO. Nie padły najważniejsze pytania: ile mld z z budżetu będzie kosztować obiecane 20% podwyżki dla sfery budżetowej i skąd PO weźmie na to pieniądze? Pytam publicznie. Proszę nie kręcić!       

 Mam nadzieję, że Tusk i podobno główna ekonomistka PO udzielą odpowiedzi zarówno prof. Balcerowiczowi jak i czytelnikom.


                                                                   http://www.liiil.pl/promujnotke

 

czwartek, 14 kwietnia 2022

CHINY

Rzecznik MSZ Chin - Shao Lijian

 

Dwa najludniejsze państwa Świata o potężnych gospodarkach, wstrzymały się od głosu w głosowaniu ONZ potępiającym Rosję za napaść na Ukrainę. Względy gospodarcze łączące te kraje z Rosją są dla nich ważniejsze niż  europejski konflikt. Indie w zasadzie nie zabierają głosu w tej kwestii, natomiast Chiny wręcz przeciwnie. Wzrost napięcia pomiędzy CHRL a Paktem Północno Atlantyckim - NATO, przybiera coraz ostrzejszą formę.

"Od pewnego czasu szef NATO lekceważy fakty i myli czarne z białym, rzucając bezpodstawne oskarżenia, oczerniając i atakując Chiny. Wygłaszał nieodpowiedzialne komentarze na temat polityki zagranicznej Chin podkreślał "zagrożenie ze strony Chin" oświadczył rzecznik MSZ Chin.

Wypowiedź Shao Lijian dotyczyła spotkania szefów MSZ w dniach 6,7 kwietnia na którym sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg oskarżył Chiny o "niechęć do potępienia agresji Rosji przeciwko Ukrainie". To dość zaskakujące aby przedstawiciel NATO, nawet jego szef wtrącał się do polityki prowadzonej przez suwerenne państwo w kwestiach polityki zagranicznej. Co zrobi Stoltenberg i NATO jeżeli Chiny oficjalnie poprą Rosję i zaczną dostarczać jej broń jak czyni to NATO dostarczając broń Ukrainie?

 Kontynuując swoje wystąpienie na temat NATO Lijian powiedział: "Twierdząc, że NATO jest organizacją obronną, w rzeczywistości nieustannie sprawia kłopoty i wywołuje konfrontacje, Zwracając się do innych państw o przestrzeganie podstawowych norm regulujących stosunki międzynarodowe, NATO prowadziło wojny przeciwko suwerennym krajom i masowo wystrzeliwało pociski, co doprowadziło do śmierci i wysiedleń ludności cywilnej. NATO zakłóciło porządek w Europie .Powinno przestać próbować destabilizować Azję i cały świat."

Czy rzecznik MSZ Chin ma rację? 

 

                                        http://www.liiil.pl/promujnotke


środa, 13 kwietnia 2022

NIEMCY VS UKRAINA





Można zrozumieć zdenerwowanie prezydenta Ukrainy. Trwa tam wojna, miasta są bombardowane, giną ludzie a Niemcy nie są zbyt chętni w udzielaniu pomocy.  Należy również, przynajmniej starać się zrozumieć powściągliwe stanowisko  nowego rządu RFN. Poprzednicy, z kanclerz Merkel na czele doprowadzili do totalnego uzależnienia Niemiec, szczególnie od rosyjskiego gazu. Mając to na uwadze, dbający o interes własnego społeczeństwa, niemieckie władze muszą lawirować pomiędzy Rosją a Ukrainą. Zapewne współczują Ukraińcom ale nie chcą, poprzez ewentualne wstrzymanie dostaw gazu przez Rosjan, doprowadzić do ruiny własnej gospodarki i narazić własne społeczeństwo na obniżenie stopy życiowej.

Niezależnie jak skończy się ten konflikt, Niemcy nadal będą potęgą gospodarczą i nadal będą mieli ogromne wpływy w Unii Europejskiej. Zadzieranie z takim partnerem raczej nie służy Ukrainie, dlatego zlekceważenie prezydenta Niemiec przez prezydenta Ukrainy uważam za duży błąd. Niezależnie od poprzedniej działalności Steinmeiera jako ministra spraw zagranicznych współpracującego z Rosją, kto nie współpracował  z Putinem oprócz polskiego rządu, obecna sytuacja uległa radykalnej zmianie o czym powiedział sam prezydent Steienmeier przyznając się publicznie do  popełnionych błędów.                           

 "Jest to bezprecedensowy afront dyplomatyczny" - komentuje Stuttgarter Zeitung.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej wręczyła prezydentowi Ukrainy dokumenty do wypełnienia dotyczące uznania Ukrainy jako państwa kandydującego do UE. Duży wpływ na akceptację tej decyzji będą miały Niemcy. Przypomnę tylko, że Turcja wniosek o członkostwo w UE złożyła 14 kwietnia 1987 .Do dziś nie zaakceptowano jej wniosku.

 Należy jedynie mieć nadzieję, że afront prezydenta Ukrainy w stosunku do głowy państwa niemieckiego nie będzie decydował o  długiej drodze ukraińskiego wniosku.

Przewodnicząca KE Von der Leyen to między innymi, była minister obrony w rządzie kanclerz Merkel. Czy zachowa bezstronność w rozpatrywaniu wniosku Ukrainy? Zobaczymy.

                                                                   http://www.liiil.pl/promujnotke