Były premier Leszek Miller po zabójstwie Pawła Adamowicza: Morderca na scenie
Latami będziemy pamiętać obraz triumfującego bandyty, który po zadaniu
śmiertelnych ciosów Pawłowi Adamowiczowi biega po scenie pełnej ludzi
z 15-centymetrowym nożem w ręku.
Unosi ramiona i jest szczęśliwy. W kierunku licznej widowni wykrzykuje
swoje oskarżenia.
Nie ucieka. Mijają kolejne sekundy i zamiast profesjonalnej akcji widzimy
zupełny paraliż. Długo, zbyt długo. Ten przejmujący obraz utrudni pracę
rządowym propagandystom, którzy przy każdej okazji powtarzają, że Polska
zwłaszcza na tle innych krajów jest bezpieczna.
Jest bezpieczna, dopóki nie zostanie zaatakowana.
Zabiegi obozu rządzącego, żeby odsunąć od siebie tragedię prezydenta
Adamowicza są tyle zdumiewające, co żenujące.
„Odrzućmy podziały polityczne”, wznieśmy się ponad podziały – słyszymy.
Jednocześnie rzecznicy policji odpychają od władzy odpowiedzialność
jak tylko mogą. Powtarzają, że to była impreza zamknięta, zabezpieczana
przez firmę ochroniarską i policji, czyli państwu, nic do niej.
Jeszcze trochę i oskarżą Owsiaka o to, że źle zabezpieczył swoje gdańskie
„Światełko do Nieba”.
Oskarżyli przechodnia, który filmował policyjną interwencję wymierzoną
w Igora Stachowiaka?
Oskarżyli kobiety kopane przez „nazioli” za zakłócanie legalnej demonstracji?
Oskarżyli Frasyniuka? No, to co za sprawa oskarżyć Owsiaka?
Wszak opinia publiczna się domaga.
Pani profesor Pawłowicz się domaga: „Owsiak musi odejść".orzekła już
po ataku na prezydenta Adamowicza.
Niestety Jerzy Owsiak spełnił to życzenie.
Prezydent Duda wpadł na pomysł zorganizowania w Gdańsku marszu przeciwko
przemocy i nienawiści. Na szczęście szybko się z niego wycofał.
Dziarscy młodzieńcy, którzy uczestniczyli niedawno w innym marszu mogą
być rozczarowani. Wszak z zielonymi flagami z ręką z mieczem pośrodku i hasłami
„Naszą drogą nacjonalizm”, „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę”,
„Honor, wiara, nacjonalizm” „Biała Europa” czy „Śmierć wrogom ojczyzny”
zawsze gotowi są na wezwanie. Może wpadliby na marsz Wszechpolscy,
którzy wystawili prezydentowi Adamowiczowi akt politycznego zgonu
i prokuratorzy, którzy skwapliwie umorzyli postępowanie.
Może też znalazłby czas pan prokurator, ten od swastyki – symbolu szczęścia.
A może minister Suski przerwałby na chwilę przekopywanie ogródków sędziowskich?
A może ksiądz, który odmówił Adamowiczowi modlitwy?
Niech idą sami. Z Polską ich urojeń i upiorami, które wskrzesili.
http://www.liiil.pl/promujnotke