"Sojusznicy" Polski
W uroczystościach upamietniajacych zwyciestwo nad III Rzeszą,oprócz
pokonanych których kilku wymieniłem we wczorajszej notce,świętować
będą również zwycięzcy.I znów nie będę wymieniał wszystkich przedstawicieli
rządów którzy przyjadą aby uscisnać dłoń polskiego prezydenta i wraz z nim
cieszyć się z pokonania hitlerowców.
Naszych koalicjantów-aliantów przedstawie w miarę możliwości chronologicznie
jak pojawiali sie na scenie, tego najwiekszego w dziejach ludzkości, teatru wojny.
Na uroczystościach powinien pojawić się prezydent Hollande.
Z jego krajem ,Francją zawarliśmy umowę sojuszniczą zobowiazującą
w razie wybuchu wojny wzajemna pomoc.Jal wiemy jeszcze z tej przed
schetynowskiej historii nas sojusznik z niej się nie wywiazał.A mógł !!!
Francja dysponowała 3 pod względem liczenbości armią lądową.
Miała do dyspozycji porównywalną z Niemcami liczbę czolgów 2900,
oraz znaczną liczbę potężnie uzbrojonych i opancerzonych czołgów średnich
przewyższającą nie tylko liczebnością ale również jakością niemieckie odpowiedniki.
Gdyby zdecydowali się zaatakować zachodnia flankę.Wojna zanim się zaczęła
już by się skończyła.Francuzi stchórzyli,kryjąc się za uocnieniami Linii Maginota.
Niemcy zachowali sie jak zboczeńcy i zamiast od przodu,wzięli Francuzów od tyłu.
Taka potęga broniła sie krócej niż prawie bezbronna Polska.
Anglicy i całe Zjednoczone Królestwo wnieśli wielki wkład w pokonanie Hitlera.
Dlatego ich obecność u boku prezydenta Komorowskiego jest uzasadnona.
Również z Anglikami łączył nas sojusz.
W marcu 1939 r,premier Chamberlain udzoelił Polsce gwarancji:
..."w przypadku agresji zagrażajacej bezpieczeństwu niepodległości polskiej
rząd Jego Wysokości czułby się zobowiazany przynieść wsparcie Polsce
wszelkimi możliwymi środkami"...
Jak wiemy "Angole " wypieli sie na nas nie tylko wtedy ale również wtedy
gdy z Amerykanami oddawali nas w strefę wpływów ZSRR.
Nie wiem kto będzie reprezentował naszego najwiekszego sojusznika któremu
od wielu lat "robimy laskę" co przez przypadek ujawnił jeden z ministrów.
To Amerykanie sa najwiekszymi zwyciezcami w II Wojnie Światowej.
Włączyli sie przy końcu a zyskali najwięcej.Wpływy w przeważajacej części
Europy,bazy na kontynencie i sporą liczbę wojsk okupacyjnych stacjonujacych
do dziś oczywiście w bardzo okrojonej liczbie.O liczbie niemieckich uczonych,
specjalistów w wielu dziedzinach wziętych w jasyr i pracujacych potem
dla Amerykanów, niewiele się mówi.Amerykanie zajeli miejsce Rosjan
i stali się "wielkim bratem" dla Polaków a Polacy w rewanżu ich "koniem trojańskim"
w Europie o czym informowały wielokrotnie zachodnie media.
Zapowiada się godna Polski uroczystość która zbiega się z zakończeniem
kampanii prezydenckiej.Czy prezydent na tym zyska czy straci to zależy
od rangi uczestników tej uroczystości.Obstawiam,że nie będzie zbyt wysoka.
http://www.liiil.pl/promujnotke