Prezes potężnej partii politycznej z poparciem oscylującym w granicach błędu statystycznego wystosował ultimatum do Gowina reprezentującego partię Porozumienie cieszącego się poparciem społecznym w wysokości 1%.
"Jarosław Gowin ma ostatnią szansę, żeby przejść na dobrą stronę mocy" oświadczył "tygrysek" Kosiniak- Kamysz, ma na to /przejście/ dwa tygodnie. Niestety lider PSL u nie upublicznił czy zamierza Gowina przyjąć pod skrzydła swej potężnej partii. Łącznie 4 procent to nie 3 a powstanie takiego sojuszu może skutkować nawet 5 procentowym poparciem. Pomijając już ten pomysł, jeszcze kilku polityków w tym mój dawny towarzysz, niegdyś wybitny polityk dorabiający dzisiaj w Parlamencie Europejskim, Leszek Miller parafrazując Henryka IV uważa że "premier Gowin wart jest mszy".
Wszystkie tego typu działania wskazują jedynie chęć przejęcia władzy a pozbawione są odpowiedzi na podstawowe pytanie - i co dalej można zrobić- mając nawet Gowina na stołku premiera.
Wymienieni panowie, to "wybitni" politycy więc sądzę, że mają pomysł na scalenie różnorakiej opozycji oraz pomysł na blokowanie prezydenckiego weta które uniemożliwi naprawę Polski zepsutą przez Kaczyńskiego i spółkę. Jeżeli takie pomysły mają, to niech je upublicznią, osobiście uważam,że nie mają żadnych pomysłów a ich gadanie ma jedynie w przypadku Kosiniaka przypomnieć ,że PSL jeszcze istnieje a w przypadku Millera, że jeszcze coś znaczy w polityce.
To nikt inny, jak stawiający dzisiaj "ultimatum" lider PSL w dużej mierze przyczynił się do sukcesów Zjednoczonej Prawicy .To koalicja PO-PSL zwana koalicja "ciepłej wody" czy "piniendzy ni ma" swoimi niezrealizowanymi obietnicami zmobilizowała elektorat pro-pisowski i nie tylko i podała Kaczyńskiemu władzę na tacy. Jeżeli ktoś myśli,że Kaczyński powtórzy błąd kosztujący go 8 lat w opozycji i rozpisze przedterminowe wybory to raczej jest w błędzie.