Konflikt dotyczący przyjmowania nielegalnych imigrantów,szczególnie
ekonomicznych,dzieli nie tylko państwa unijne z których część jest za,
a część przeciw przyjmowaniu,dzieli również rządy,przykład Niemiec
a ostatnio podzielił również głównych przedstawicieli władz unijnych.
Mimo "próśb" kanclerz Merkel,dotąd uległy jej prezydent Tusk nie zdecydował
się na zwołanie mini szczytu unijnego dotyczącego próby rozwiązania
tego istotnego dla przyszłości Unii i Europy,problemu.
Zastąpił go,ratując,raczej na krótko szef Komisji Europejskiej,Juncker.
Przypomnieć należy szefowi o tym,że jedynym organem który jest
upoważniony do podejmowania działań w kwestii kompromisu w sprawie
migracji jest Rada Europejska na czele której stoi D.Tusk.
Ciekawie zapowiada się walka Tuska z Junckerem który,nie wiem dlaczego
swoim zachowaniem przypomina mi człowieka na ciągłym rauszu.
Tuskowi można wiele zarzucić,ale nie można mu odmawiać politycznej
intuicji i przewidywania następstw jakie niesie z sobą narzucanie
przymusowej relokacji imigrantów,której Tusk jest przeciwny.
Przewodniczący Tusk podobnie jak kilkunastu przedstawicieli rządów
w tym Polski,niechętnych tego typu działaniom.
Ciekawostką tego wydarzenia jest to,że rząd polski popiera w tej
kwestii nielubianego Tuska a opozycja krytykuje rząd za to,że jego
przedstawiciele nie wzięli udziału w mini szczycie,krytykując
pośrednio D.Tuska, proponowanego przez nich na szefa polskiej
opozycji który jako jedyny ma szansę pokonać PiS i Kaczyńskiego.
Konflikt w kierownictwie unijnym,radykalna postawa aspirującego
do schedy po idącej w odstawkę kanclerz Merkel prezydenta Francji
może doprowadzić nie tylko do podziału unii na dwie prędkości,
ale nawet do rozpadu wspólnoty.
http://www.liiil.pl/promujnotke
