Sebastian Kurz lat 31 reprezentujący Partię Ludową zostanie kanclerzem
Republiki Austriackiej.Taki scenariusz przewidywano po spełnieniu
kilku warunków.Opuszczenie ludowców koalicji z socjaldemokratami,
mianowanie Kurza szefem ludowców oraz zmiana polityki emigracyjnej.
Wszystkie te warunki zostały spełnione i europejscy politycy mają potężny
ból głowy co dalej.Przeważa opinia o dość wyraźnym skręcie centrowej,
konserwatywnej dotychczas ÖVP w kierunku prawicowym.
Ma to podobno wynikać z deklaracji przyszłego kanclerza o stworzeniu
koalicji nie jak dotychczas wielokrotnie bywało z socjaldemokratami
a z wolnościowcami z FPÖ.
FPÖ to partia konserwatywno - nacjonalistyczna anty islamska oraz
co ważne eurosceptyczna a szczególnie ważne dla rusofobów przyjazna
wobec Rosji i Putina.
Wobec konfliktów dotychczasowych koalicjantów skutkujących
przedterminowymi wyborami specjaliści uważają koalicje pomiędzy
tymi partiami za niemożliwą.
Tak więc w kolejnym państwie dzięki błędnej polityce kanclerz Merkel
siły nacjonalistyczno prawicowe,co prawda jeszcze nie wygrywają ale,
na przykład w Austrii mogą mieć znaczący wpływ na politykę rządu
bo w wyniku zawarcia umowy koalicyjnej otrzymają fotel wicekanclerza
i kilka ministerstw.
Włoski pisarz i germanista Claudio Magris pisze na łamach "Corriere della Sera" ,
że skręt Austrii w prawo odzwierciedla złe samopoczucie, które szerzy
się niczym epidemia w wielu krajach świata.
Grozi to tym, dodaje, że ten świat "nie będzie już nasz".
Wypada tylko zapytać kto do tego doprowadził.
http://www.liiil.pl/promujnotke

