poniedziałek, 16 października 2017

GŁODÓWKA?

autor: PAP/Paweł Supernak

Serce wskazuje że,należy stanąć po stronie protestujących,umysł się waha.
I to nie ze względu na zmasowany atak strony rządowej na protestujących
ale na coraz większe upolitycznienie protestu przez polityków opozycji.
Czy nie jest błędem że, człowiek który kilka dni temu został "rezydentem"
być może jeszcze nie pracował staje się twarzą protestu.
Czy zaporowa wysokość nakładów na służbę zdrowia 6,8% daje nadzieję
na porozumienie,protestujących z rządem.Otóż nie daje i jak przypuszczam
o to właśnie chodzi.Nie wierzę również w kilkunastodniową głodówkę
i świetną kondycję jednej z pań medyczek-rezydentów.
Jarosław  Rosłon dyrektor Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego
w wywiadzie dla RFM FM  mówi"
„Przyjdźcie pracować, dyżurujcie, a za te dyżury dostaniecie większe pieniądze”.
Większe to znaczy miedzy 60 złotych za godzinę, do nawet 100 złotych za godzinę.
Dyżur trwa w dni powszednie od 17,5 do 24 godzin w weekendy, soboty".
I co? Nie ma chętnych.klepiących biedę rezydentów na dyżury.
Nie sądzę aby to była propaganda anty protestujących,moim zdaniem to prawda.

A oto opinia człowieka niezwiązanego z branżą zdrowotną i nie korzystającego
z udogodnień jakie państwo funduje lekarzon w okresie robienia specjalizacji.

''nie_dla_prostestu_głodowego 

 Cześć, skoro lekarze mogą to czemu ja nie. Rok temu skończyłem prawo, nie, nie zaocznie ale stacjonarnie, nie, nie na pierwszym lepszym wydziale w Polsce, ale na topowej trójce. Po obronionej pracy dyplomowej, zdałem trudny egzamin na aplikację radcowską. W moim roku zdało 34 procent osób - w skali kraju. Oczywiście jest on płatny. Po studiach z ponad rocznym stażem pracy w kancelarii i bardzo dobrych ocenach na studiach, doskonałą znajomością języka ang. prawniczego, dostałem propozycję pracy na umowę zlecenia za 1600 złotych, po roku 1800 zł. To dobrze, inni pracują za darmo lub za 1500 złotych pod stołem. Taka zabawa czeka mnie przez najbliższe 3 lata. Po co? Po to by zdać bardzo trudne egzaminy i zostać wymarzonym "mecenasem". Pracy nikt mi nie znalazł, musiałem zrobić to sam. Płacić za aplikacje też nikt za mnie nie zamierza. Trzy lata to 15 tysięcy złotych plus składki członkowskie - co miesiąc 20 złotych. Do tego książki i kodeksy - nowe bo prawo zmienianie jest dość często. O komentarzach w wersji papierowej mogę pomarzyć. Oprócz nauki, muszę też gdzieś mieszkać i mieć za co jeść. Wakacje? No są, mi wystarczy tydzień u rodziców, na polskie morze mnie nie stać. Rodziców nie chcę prosić, bo w końcu skończyłem prestiżowe prawo. Nie, nie mogę tak jak wy sobie dorobić. Pracuje rzekomo na jeden etat, ale często wychodzę po 18 czasem nawet 19 - 20? Czemu? Bo w ciągu tygodnia mam obowiązkowe praktyki w Sądzie i Prokuraturze, do tego zajęcia na szkoleniu - pół dnia. Dlatego z 5 dni mam 3,5, czasem 3. W weekend? Chętnie bym gdzieś poszedł do pracy, żeby nie prosić kogoś o płacenie za mnie czynszu za mieszkanie, ale kancelarii nie ma otwartych w weekend. Do innej pracy trochę "wstyd" iść, chociaż pewnie dostałbym bym tam więcej niż w mojej "kancy". Seicento? Nie mam. Nie stać mnie na samochód. PKP druga klasa? - tak, po proszę - codzienność i norma. Tak samo jak mój 9m2 pokój, dzielony ze studentami. Czy chciałbym zarabiać lepiej? Tak, ale przecież nie od razu Kraków zbudowano? Wiem, że przede mną jeszcze długa droga, a na zarobki rzędu 7,8 tysięcy jeszcze przyjdzie czas. Z całym szacunkiem jeżeli każdy "świeży" lekarz ma zarabiać 5 tysięcy złotych po 6 latach studiów, a jedyny powód ku temu to fakt, że są lekarzami i mają trudne studia, plus są potrzebni, to nie bardzo mi się chce żyć w takim kraju, bo są to słabe argumenty. Moje studia też są trudne, też potrzebne (w szczególności darmowa pomoc prawna) i też chce żyć godnie. Nie, nie potrzebuje 5 tysięcy netto, wystarcza mi 3 tysiące i umowa o pracę - przynajmniej na aplikacji. Ps. Przez swoją chorobę spotkałem masę lekarzy, pamiętam jak jeden powiedział do mnie na prywatnej wizycie, że jest już zmęczony i żeby mu nie zawracać głowy. Po 10 minutach, poprosił 150 złotych. 4 miesiące przed tą wizytą walczyłem o życie na OIOM'ie. Trochę pokory.'' (http://www.tvn24.pl)

                                                  http://www.liiil.pl/promujnotke
                               

niedziela, 15 października 2017

UPA



Czyżby nasi ukraińscy "przyjaciele" zmienili barwy narodowe?
Niewiele zółto-niebieskich flag za to większość czerwono - czarnych
symboli upamiętniających profaszystowską UPA.
Kilkanaście tysięcy ludzi świętuje 75 rocznicę powstania zbrodniczej
organizacji Ukraińskiej Powstańczej Armii.O tych "bohaterskich" czynach
szczególnie dotyczących Polaków,mam nadzieję wszyscy wiedzą.
Niestety ale część prawicy, dotknięta rusofobią,wydaje się o tym zapominać,
popierając odradzający się faszyzm i neobanderyzm na Ukrainie.
Nawet "demokratycznie" wybrany prezydent Poroszenko mówi"
"Wyczyny UPA na zawsze będą przykładem dla Ukraińców" -
szczególnie te dotyczące okrucieństwa w tym ludobójstwa na kobietach,
dzieciach, starcach,tylko dlatego,że byli Polakami.

Niezależnie od tych,nasilających się na Ukrainie tendencji antydemokratycznych
władze PiS wspierają dążenia Ukrainy w wielu dziedzinach.
Na Ukrainę w dniu faszystowskiego święta udał się Marszałek Senatu Karczewski.
Podarował lekarzom specjalistyczny sprzęt medyczny kupiony przez Senat RP
i obiecał wpierać rehabilitację ukraińskich weteranów z Donbasu. 
Jak tłumaczył: „Podziękowałem im za obronę granic Europy”.

A w Polsce nie ma pieniędzy na poprawę funkcjonowania służby zdrowia
ale są na wspieranie odradzających się,banderowskich sił na Ukrainie.

– To już nie jest naiwność. To jest głupota ze strony Marszałka Senatu, 
który daje się ogrywać cwaniakom z Ukrainy – mówi Kresom.pl 
dr hab. Andrzej Zapałowski, historyk i ekspert ds. bezpieczeństwa, 
komentując wizytę Stanisława Karczewskiego na Ukrainie..

I jak tu się z nim nie zgodzić.

                                              http://www.liiil.pl/promujnotke



sobota, 14 października 2017

REZYDENCI

Znalezione obrazy dla zapytania memy ze strajkującymi rezydentami

Głodują lekarze-rezydenci domagając się między innymi większych
wynagrodzeń i co bardzo ważne zwiększenia nakładów na opiekę zdrowotną
do 6,8 % PKB.Zwiększenie nakładów nawet do 8 % nie uzdrowi sytuacji
panującej w służbie zdrowia bez radykalnych zmian które już dawno
powinny zostać wprowadzone.Od lat zwiększa się PKB i z automatu
nakłady na opiekę zdrowotną,mimo tego jest coraz gorzej a powinno być lepiej.
Pompując dziurawy balon nigdy go nie napompujemy,podobnym balonem
jest opieka zdrowotna w Polsce.Jedynie fundamentalna zmiana systemu
może spowodować znaczącą poprawę.Aby to osiągnąć konieczne jest
spełnienie dwóch podstawowych warunków.
Pierwszy to prywatyzacja a drugi to digitalizacja.

Samo słowo prywatyzacja budzi natychmiastowy sprzeciw potencjalnych
pacjentów.Nie chodzi o to aby pacjent płacił za leczenie ale o to aby lekarze
otworzyli sieć prywatnych gabinetów finansowanych bezpośrednio z budżetu
państwa,NFZ, jego oddziały terenowe,siedziby, urzędnicy limuzyny itp,
to właśnie ta dziura przez którą  wypływa sporo pieniędzy przeznaczonych
na ochronę zdrowia a nie na biurokratyczny aparat.Likwidacja tego molochu
i powołanie mniejszych ale skuteczniejszych jednostek kontrolowanych
przez MZ i finansowanych z budżetu to czysty zysk.
Wielkie przychodnie zatrudniające więcej rejestratorek niż lekarzy,
personel pomocniczy - ochrona,sprzątaczki,personel techniczny itd.
znika wraz z przychodniami.Prywatny gabinet lekarski i wszelkie obciążenia
z nim związane przechodzą na lekarza pod jednym wszak warunkiem -
bez limitu na ilość pacjentów i koszty związane z ich leczeniem np.badania.
Takie gabinety zarówno opieki podstawowej jak i specjalistycznej rozwiążą
problem kolejek oraz poprawią jakość zachowania lekarzy w stosunku
do pacjentów.To lekarze będą zabiegać o pacjentów a nie na odwrót.

Digitalizacja to zastąpienie wszystkich danych na tzw.kartotekach
zgromadzonych u wielu lekarzy jedną plastikową kartą:
Znalezione obrazy dla zapytania österreich e Card foto

Wyeliminuje to czasochłonne wypełnianie kartoteki po wizycie u lekarza,
spowoduje dostępność wszystkich danych w różnych gabinetach lekarskich
usprawni np.wypisywanie recept dla przewlekle chorych przez personel
a nie lekarza.Znika rejonizacja bo każdy gabinet wyposażony w modem
po aktywacji karty wyświetla cały "życiorys" chorobowy pacjenta.
Pierwszym kosztownym i niepotrzebnym systemem wprowadzonym przez
rząd PO był "eWUŚ" wprowadzony na cześć min.Ewy Kopacz.
Niepotrzebny dlatego że,Konstytucja gwarantuje wszystkim,nawet
nieubezpieczonym bezpłatna opiekę zdrowotną.To oczywiście martwy
przepis ale nadal istnieje.
Zapewne wprowadzenie systemu "e card" byłoby kosztowne ale ten,
nawet miliardowy wydatek zapewne w krótkim czasie by się wrócił.

Myślę że,młodzi lekarze-rezydenci zamiast żądać zwiększenia nakładów
powinni postulować o unowocześnienie systemu opieki zdrowotnej
który wyeliminowałby pracochłonną robotę papierkową na którą
narzekają nie tylko głodujący ale wszyscy lekarze.

Czas na "dobrą zmianę"o którą walczą rezydenci a którą lansuje PiS.

                                                 http://www.liiil.pl/promujnotke