Nie milkną głosy oburzenia,szczególnie kobiet-feministek,które z feminizmem
maja tyle wspólnego co ja z rekordem świata w rzucie beretem.
Paniom feministkom przypomnę definicję feminizmu,aby zanim zabiorą
się za krytykę zastanowiły się czy mają rację.
"Feminizm (łac. femina ‘kobieta’) – ideologia, kierunek polityczny i ruch społeczny
związany z równouprawnieniem kobiet".
Co to znaczy,według mojego pojmowania?
Kobieta ma takie same prawa i obowiązki jak mężczyzna,może być identycznie
traktowana,krytykowana,wyśmiewana a na końcu uwielbiana.
I tak dzieje się z małżonką prezydenta Francji która rzeczywiście jest nieco
starsza od swojego męża i jest niezaprzeczalnie babcią,7 wnucząt.
To gdzie tu seksizm,wyśmiewanie czy antyfeminizm skoro to są niepodważalne
fakty z życia pierwszej damy Francji,która jest również babcią.
"Tiphaine Auzière to najmłodsza córka Brigitte Macron z pierwszego małżeństwa.
32-letnia prawniczka oskarża oponentów politycznych o zazdrość,
która doprowadziła do lawiny mizoginistycznych komentarzy na temat związku
jej matki ze świeżo upieczonym prezydentem Francji.
Teraz Tiphaine Auzière bierze swoją mamę w obronę, jak sama mówi,
chroniąc ją przed dotkliwymi i bolesnymi tekstami będącymi niczym innym,
jak przykładem seksizmu i ageizmu (dyskryminacja ze względu na wiek )."
To wszystko prawda i chamstwo krytyków,a że dotyka kobiety,no cóż,
przecież same panie walczyły o równouprawnienie czyli do wyrażania
opinii na dany temat,niezależnie od płci krytykowanej osoby.
Dla porządku,przypominam falę krytyki,w wielu przypadkach feministek.
kandydata a teraz prezydenta Trumpa. Zarzuty w stosunku do niego były
podobne jak te,przed którymi mamę,żonę prezydenta Francji -Brigitte Macron,
broni jej córka.
Niestety,mimo ciągłego postępu w dziedzinie medycyny,nie wynaleziono
jeszcze lekarstwa na mizoginizm mężczyzn i głupotę feministek.
http://www.liiil.pl/promujnotke
