środa, 18 lutego 2015

ALARM


Uniwersytecki Szpital Dziecięcy Collegium Medicum UJ

Kierowniczka ZOZ w Szydłowu,zatrudniona ostatnio na stanowisku premiera
III RP,oznajmiła "Zwiększamy wydatki na wojsko i obronę".
A kto nas będzie bronił teraz :http://stary-bob.blogspot.com/2015/02/
wuc-naczelny.html i w przyszłości notka poniżej.

Ostatnio głośno było o tej placówce w której dokonał się "cud" zmartwychwstania
małego Adasia przywiezionego do tej placówki w stanie ciężkiej hipotermii
z temperaturą ciała 12,7 stopni.
Szpital to nie tylko,jeden z niewielu oddziałów w Polsce zajmujących się tego typu
przypadkami.To kilkanaście innych oddziałów w których ratuje się życie dzieci
nie tylko z południowej Polski.
Podobnie jak wiele Szpitali boryka się z wieloma problemami,szczególnie
finansowymi.Stać nas na rozrzutność w wielu dziedzinach,wydajemy pieniądze
na zbrojenia,pożyczamy Ukrainie a nie ma ich na lecznictwo,

Poniżej tekst z Interii dotyczący kłopotów kardiochirurgii.

Od początku tego roku Narodowy Fundusz Zdrowia przejął od Ministerstwa
Zdrowia finansowanie wysokospecjalistycznych procedur.Stawki w niektórych
przypadkach zmniejszyły się kilkakrotnie.
Kardiochirurdzy biją na alarm.

zdj. ilustracyjne /123RF/PICSEL



Tylko Szpitalowi Dziecięcemu w Krakowie-Prokocimiu grozi w tym roku deficyt sięgający blisko ośmiu milionów złotych. Stawka za dzienny pobyt w szpitalu małego pacjenta zmniejszyła się pięciokrotnie. 

- Średni dzienny koszt pobytu na oddziale kardiochirurgicznym intensywnej terapii, czy oddziale pooperacyjnym kardiochirurgicznym, to około 3 tysiące złotych - mówi profesor Janusz Skalski, szef oddziału kardiochirurgii dziecięcej w Krakowie-Prokocimiu.
Tymczasem od NFZ szpital może uzyskać do 600 złotych dziennie. To jest katastrofa - stwierdza profesor Skalski. 
Leczenie każdego pacjenta powiększa zatem dziennie deficyt szpitala o dwa tysiące złotych. - Jak można wytrzymać tego rodzaju deficyt na dłuższa metę? - pyta szef oddziału kardiochirurgii dziecięcej w Krakowie-Prokocimiu. 
Rozmowy w sprawie finansowania wysokospecjalistycznych zabiegów prowadzi Klub Kardiochirurgów Polskich, NFZ oraz Ministerstwo Zdrowia. Kardiochirurdzy twierdzą, że jeżeli nie dojdzie do porozumienia może być konieczne zmniejszenie liczby przyjmowanych pacjentów.

                                         http://www.liiil.pl/promujnotke


wtorek, 17 lutego 2015

"WUC" NACZELNY

              
                                               HOŁD WATYKAŃSKI

W jednej dziedzinie obecny prezydent ma przewagę nad innymi kandydatami.
Bronisław Komorowski pełnił bowiem w funkcje wiceministra i ministra MON.
Tak więc ma doświadczenie i przewagę również poprzez pełnienie przez
ostatnie 5 lat funkcji Zwierzchnika Sił Zbrojnych RP.
Nie będę opisywał dokonań ministra Komorowskiego przypomnę jedynie
w zasadzie nie wyjaśnioną do dziś aferę z jego zastępcą,Szeremietiewem
w której obecny prezydent odgrywał dość dwuznaczną role.
O tej sprawie Komorowski mówi : "Nie jestem zainteresowany tym tematem",
a szkoda.

Ale wróćmy do teraźniejszości i działań prezydenta jako Zwierzchnika
Sił Zbrojnych.Przypomnę tylko jedną wypowiedź prezydenta"
"jest takie powiedzenie,że polski lotnik to jest taki,że jak trzeba będzie,
to nawet poleci na drzwiach od stodoły",
A teraz przejdźmy do głównego problemu,który nie jest nagłaśniany
a stanowi poważny problem w naszej nielicznej armii.
Grupa zawodowych żołnierzy,szeregowych zwróciła się do około 50
posłów oraz przedstawicieli mediów z pisemnym protestem dotyczącym
zwalniania ich do rezerwy po upływie 12 lat służby.12 lat  służby,szkolenia,
doskonalenia bojowego,udział w misjach,pełen profesjonalizm i nagle ,
spora grupa tych ludzi ma zostać usunięta ze służby.Dziwne wydaje się
to działanie w czasach w których słyszymy od generałów-doradców
o możliwości konfliktu z Rosja.Nie kto inny jak wymieniony powyżej
były wiceminister Romuald Szeremietiew mówi : Polska to potencjalna
przeszkoda w ustanowieniu granicy rosyjsko-niemieckiej do której może
dążyć Kreml.Osobiście w to nie wierzę ale...

Kolejne kultowe powiedzenie; "jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze".
Zawodowy żołnierz po 15 latach służby osiąga najniższe uprawnienia
emerytalne w wysokości 40% uposażenia.Aby szeregowym obrońcom naszej
Ojczyzny uniemożliwić uzyskanie tych uprawnień ustalono górna granicę ich
służby na 12 lat a potem niech powiększą rzeszę bezrobotnych.
Jakoś nie widzę podejmowania prób rozwiązania tego istotnego dla obronności
państwa problemu.Wyrzucimy profesjonalistów,przyjmiemy nowych i zanim
ich wyszkolimy musimy wydać duże pieniądze a zdolność bojową uzyskają
za kilka lat.
Może następca " prezydęta"  Komorowskiego zrobi coś w tej sprawie.

                                               http://www.liiil.pl/promujnotke


poniedziałek, 16 lutego 2015

WYPRAWA




Do głównego sponsora banderowców,Stanów Zjednoczonych,udała
się delegacja parlamentarzystów ukraińskich.W skład delegacji wchodzili
m.in.:
Semen Semenczenko, deputowany partii Samopomoc,w wolnych chwilach
dowódca batalionu "Donbas.
Jurij Bereza,deputowany z partii Front Ludowy,podobnie jak kolega
dowódca batalionu "Dniepro-1"
Andrij Teteruk,również z Frontu Ludowego dowódca batalionu "Myrotworeć".
Jak wiadomo te wszystkie "bataliony" nie wchodzą w skład regularnych
sił armii ukraińskiej,nie podlegają rozkazom wojskowym a opłacane są
przez prawicowych oligarchów.O ich zbrodniach, m.in.ucięciu głowy
rzekomo rosyjskiemu oficerowi pisałem niedawno zamieszczając drastyczne
zdjęcie z tego bandyckiego czynu.Jak wiadomo Ukraińcy nie walczą o swoją
wolność z pobudek patriotycznych ale za pieniądze,również niedawno w jednej 
z notek zamieściłem swoisty taryfikator wynagrodzeń,to pewne jest,że te
bataliony również walczą za kasę.Sukcesy,jak wiemy w wielu przypadkach
jedynie propagandowe, zniechęciły ukraińskich sponsorów do finansowania
prawicowych watażków

Postanowiono zwrócić się do głównego sponsora czyli USA.
Delegaci zabrali ze sobą,miedzy innymi powyższe fotki aby przekonać
członków kilku senackich komisji o obecności wojsk rosyjskich na terytorium
Ukrainy i wyłudzić kasę na dalszą "patriotyczną" obronę przed agresorem.
Amerykanie zdjęcia oglądnęli ale postanowili sprawdzić ich wiarygodność
bo ich satelity niczego takiego nie odkryły.Po sprawdzeniu okazało się,
że deputowani to oszuści a jeden z dowodów to zdjęcie fotoreportera
Associatet Press wykonane podczas konfliktu w Gruzji w 2008 roku.
Dlatego do wszystkich informacji płynących z Ukrainy politycy i pismacy
uważający się za dziennikarzy powinni podchodzić z dystansem a nie pisać
bzdur które deprecjonują zawód dziennikarza.

Skład ukraińskiej delegacji do amerykańskiego Senatu za Buzzfed.com.

                                                  http://www.liiil.pl/promujnotke