poniedziałek, 15 grudnia 2014

"PRECZ z KOMUNĄ"



Mimo wielkich obaw władzy,histerycznych słów o podpalaniu Polski.
 w marszu organizowanym przez PiS nie było potrzeby korzystania
z pomocy warszawskiej Straży Pożarnej.Manifestacja przebiegała nad
wyraz spokojnie ."Badylarze" zarobili na różach, rządzący odetchnęli
z ulgą widząc,że manifestanci nie żądają tego, czego  będąca wówczas
w opozycji  PO żądała od koalicji PiS.

Zachowanie członków PO w "Błękitnym Marszu" znajdziecie:
http://stary-bob.blogspot.com/2014/11/dosc-kaczorow-chcemy-wyborow.html

Chociaż reprezentuję poglądy zupełnie odmienne niż PiS, a i z PO
jest mi nie po drodze mogę w miarę obiektywnie ustosunkować się
do protestów PiS.histerii panującej w PO w manifestacji ,która
w demokracji jest czyś normalnym.

Dziwnym wydaje się brak,zazwyczaj eksponowanych w takich okolicznościach.
danych dotyczących uczestników tego wydarzenia.Organizatorzy szacują,że
było to grubo ponad 50 tys. Sporo było młodych ludzi demonstrujących
sprzeciw przeciw władzy koalicji PO-PSL oraz wydarzeń związanych
z wyborami samorządowymi które PiS uważa za sfałszowane a spora część
społeczeństwa za,zafałszowane.

Dziwi mnie jedynie repertuar okrzyków wznoszonych przez manifestantów.
"Precz z komuną", "Raz sierpem raz młotem czerwona hołotę",to repertuar
zgrany,mocno nieaktualny i w zasadzie nie dotyczący PO.
Gdyby tak wnikliwie przeanalizować przeszłość niektórych członków PiS
to jestem pewien,że więcej "nawróconych" komuchów jest w PiS niż w PO.
Obrażać swoich partyjnych kolegów ,nazywając ich hołotą nie przystoi
bogobojnym towarzyszom z PiS.

                                http://www.liiil.pl/promujnotke


niedziela, 14 grudnia 2014

INTERNOWANI


Wałęsa w "kazamatach" Arłamowa

Wielu działaczy Solidarności  często wspomina początek stanu wojennego.
Internowanie kilku tysięcy najważniejszych działaczy w  ośrodkach odosobnienia
w których w zależności od rangi i pozycji panowały różne warunki.
Jedni spędzali miło i wesoło czas jak przywódca  Solidarności Wałęsa.
Inni mieli bardziej "pod górkę"  jak Szeremietiew.
Byli szykanowani przez strażników,mieli również o wiele gorsze warunki
bytowe  oraz utrudniony kontakt z najbliższymi.

Przeglądając wspomnienia byłych opozycjonistów,natrafiłem na materiał
opublikowany przed 4 laty przez Romualda Szeremietiewa.
Poniżej przedstawiam fragment dotyczący Bronisława Komorowskiego
którego zastępcą w Ministerstwie Obrony Narodowej był autor tekstu.
Do czasu afery z asystentem Szeremietiewa, która okazała się "dęta",
ale złamała karierę Szeremietiewa.


-Skrytykowany(Komorowski) za zaproszenie gen. Jaruzelskiego na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego podkreślił, że w przeciwieństwie do swoich adwersarzy ma osobiste doświadczenia związane ze stanem wojennym, w wyniku którego trafił do obozu internowania. Prezydent mówił: "Być może część tego wściekłego ataku na mnie to po prostu przejaw jakiegoś kompleksu tych, którzy albo czmychnęli za granicę w okresie stanu wojennego i stamtąd byli bohaterami zza płota, albo tych, którzy nigdy nie zaryzykowali niczego i stan wojenny przeczekali spokojnie mocząc nogi w miednicy z ciepłą wodą" Rzeczywiście Komorowski był od grudnia 1981 do czerwca 1982 internowany w obozie w Jaworzu. Mamy opis obozu: „Ośrodek w Jaworzu był jednym z kilku zaledwie obozów internowania stanu wojennego, który umieszczono nie w więzieniu, lecz w wojskowym domu wczasowym podległym dowództwu wojsk lotniczych. (...) Był to obóz niewielki, liczba internowanych rzadko przekraczała 60 osób. (...) Cechą najbardziej charakterystyczną, odbiegającą od przeciętnej innych obozów był skład osobowy Jaworza: przebywali w nim intelektualiści - pisarze, artyści, naukowcy i - jak się po kilku latach okazało - przyszli politycy z pierwszych miejsc w kraju. Ośrodek odosobnienia w Jaworzu, jako jeden z bardzo niewielu w kraju, odpowiadał warunkom internowania zapowiadanym przez władze stanu wojennego: dwa pawilony spełniały standard wczasowy, w pokojach ok. 10 m2, z przedpokojem mieszczącym szafę i umywalkę, mieszkały 3 osoby. Dwa prysznice i cztery kabiny WC na piętrze przypadały na 20-30 osób. Czystość w pokojach, na korytarzu i w pomieszczeniach sanitarnych utrzymywali sami internowani. W oknach nie było krat, pokoje były otwarte, panowała swoboda poruszania się po korytarzach i wewnątrz pawilonu - ale już nie swoboda wychodzenia na zewnątrz, na teren bez muru i wieżyczek strażniczych. Spacery odbywały się pod nadzorem, w kółko po wyznaczonym terenie. Posiłki, przyrządzane smacznie, podawano do stolików w stołówce. Osobistą kontrolę nad obozem sprawował adiutant gen. Kiszczaka, pułkownik Romanowski - on eskortował transport helikopterami z Warszawy do Jaworza, on też odwiedzał regularnie obóz. Stała, SB-cka część załogi Jaworza, nie ulegała zmianie ... (..) Opiekę duszpasterską nad obozem sprawował początkowo sam ordynariusz diecezji koszalińskiej, bp Ignacy Jeż; (...) W obozie istniała doskonała samooroganizacja dla zagospodarowania czasu: działała ,,wszechnica jaworzyńska?, której wykłady odbywały się początkowo codziennie - później dwa razy w tygodniu, co sobotę odbywały się wieczory PEN-Clubu, a także wieczory poezji, seminaria historyczne i filozoficzne, spotkania okolicznościowe, działały lektoraty językowe. W Jaworzu - i tylko w nim - pojawił się poważny problem, którego nie znały inne obozy. Była w nim świadomość wyraźnego uprzywilejowania w stosunku do innych miejsc odosobnienia...” W połowie kwietnia 1981 r. żona Bronisława Komorowskiego skierowała prośbę o udzielenie przepustki jej mężowi ze względu na śmierć dziadka. Komorowski dostał przepustkę i ją przedłużał prowadząc rozmowy z esbekami. Moja żona też występowała o przepustkę dla mnie w związku z pogrzebem babci. Nawet jej nie odpowiedziano. Może dlatego, że rodzice mojej żony nie mogli ją wesprzeć w tych staraniach; ojciec inżynier, w czasie wojny był w Szarych Szeregach, żołnierz AK, matka bibliotekarka – w latach 50. nie przyjęto jej na polonistykę bowiem była córką przedwojennego policjanta. A skoro wspomniałem żonę. Mówi Komorowski: „Ale najbardziej byłem z niej dumny, kiedy siedziałem internowany. Ania znalazła Jaworze na mapie, dojechała tam 31 grudnia 1981 roku, brnęła kilka kilometrów przez śnieg, z plecakiem dotarła do ośrodka." Moja Iza nie mogła w grudniu 1981 r. odwiedzać mnie w więzieniu. Sama znalazła się za kratami. Z racji nazwiska ( była tylko szeregowym członkiem „Solidarności”) została o północy z 12/13 grudnia 1981 r. skuta przez esbeków kajdankami i następnie zawieziona do więzienia. Samochodem ciężarowym z plandeką w zimie, z Leszna – gdzie wówczas mieszkaliśmy - do Ostrowa Wlkp., odległość ponad 100 km. Witali ją w kryminale strażnicy z psami, trzymano w celi stosując surowy regulamin więzienny. Nie było żadnych paczek i tym podobnych fanaberii. Jak się okazało żonę zamknęli, aby wymusić podpisanie lojalki. Nie dała się złamać – zdawała sobie sprawę, że w ten sposób chciano uświnić nasze nazwisko – w „Trybunie Ludu” napisaliby, że Izabela Szeremietiew popiera stan wojenny. Po wyjściu z więzienia spotkał ją prezent od tzw. naszych. Kolega pojechał do działającego przy Kościele ośrodka pomocy represjonowanym. Powiedział, że zgłasza osobę bez środków do życia, która ma męża w więzieniu, a sama niedawno wyszła z internowania. Usłyszał: „oczywiście trzeba pomóc, jak ta pani się nazywa”. Podał nazwisko: Szeremietiew. „To nazwisko nas nie interesuje” – usłyszał. Komorowski szczyci się dzielną żonę, która pierwsza „przedarła się” do Jaworza i dostarczyła mu paczkę. Moja żoną musiała z Leszna Wlkp. do Barczewa pod Olsztynem (gdzie siedziałem) najpierw pokonać 700 km pociągiem, co trwało ponad dobę i mogła mi dostarczyć 3 kilogramową paczkę, jak przewidywał regulamin, a w niej to, co mogła kupić na kartki, odejmując sobie od ust. Zdarzało się kilka razy, że pod bramą więzienia mówiono jej, iż odebrano mi prawo do widzenia i musiała wracać z niczym. Do dziś pamiętam, jak kiedyś przyjechała do mnie zimą, miała na nogach grube skarpety i letnie buty z odkrytymi palcami. Nie miała pieniędzy na kupno zimowych butów. Tak, tak, byliśmy obaj z Bronkiem prześladowani przez reżim gen. Jaruzelskiego, gdy inni wtedy nogi moczyli w miednicy, za płotem oczywiście.-

Cała  treść:
http://niepoprawni.pl/blog/283/sylwestrowa-opowiesc-o-atlasowym-meczenstwie


                            http://www.liiil.pl/promujnotke


sobota, 13 grudnia 2014

MARSZ

Marsz PiS w rocznicę stanu wojennego. Nawet 30 tysięcy uczestników

Od lat słyszymy o tym,że jesteśmy państwem demokratycznym,
ale to stwierdzenie jest dalekie od prawdy.Każdy z nas w inny sposób
pojmuje demokrację i według własnego uznania pewne należne w demokracji
przywileje stara się zdyskredytować.Nie słyszałem o tym aby przykładowo,
13 grudnia,oprócz tego ,że jest rocznicą wprowadzenia stanu wojennego,
obowiązywał jakikolwiek zakaz,manifestacji,demonstracji i innych
przywilejów wynikających z demokracji,

To ,że Kaczyński własnie w tym dniu chce manifestować,to jego sprawa
i władz które na takie zgromadzenie muszą zezwolić.Interesujący się polityką
wiedzą o kompleksie Kaczyńskiego,który jako jeden z najwybitniejszych
przywódców Solidarności,został pominięty , zlekceważony i nie poznał
smaku internowania.Cierpienie,frustracja z tego powodu okazują się być
mocniejsze niż zdrowy rozsądek.Wykorzystując tą datę,nie zastrzeżoną
żadnym znakiem towarowym w jednym marszu usiłuje załatwić dwie
a może nawet więcej spraw.

Pierwsza jest sprzeciw przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego przed 33
laty.Drugą przypomnienie społeczeństwu o sfałszowaniu wyborów
samorządowych.Trzecią sprzeciw dotyczący działalności władz które
"zamachnęły " się na IV władzę czyli media.
Są i inne sprawy które dzięki marszowi będą miały niebagatelny wpływ
na finanse stolicy.Przewidywana ilość uczestników to 30 tys.osób,
to 60 tys. białych i czerwonych róż sprzedanych dodatkowo. itd.itp.

Polacy,szczególnie Warszawiacy powinni być wdzięczni Panu Prezesowi
Jarosławowi Kaczyńskiemu,że wszystkie żale jakie ma  chce załatwić
tylko w jednym marszu.Powinni mu podziękować,że tych problemów
nie rozwiązuje w "menstruacyjnych" marszach a nie daj Panie Boże
w  marszach dekadowych,czy tygodniowych.

Obrońcom demokracji i wolności mediów wała.przepraszam CHWAŁA.


                           http://www.liiil.pl/promujnotke