piątek, 12 grudnia 2014

''LESZEK CZARNY''

Gadzinowski,zawsze robił sobie jaja,nawet wtedy gdy był posłem.
Pióro ma cięte bo pisał w czasach świetności  w "NIE" -Urbana.
A ,że ten tekst jest"jajcarski"  i ja się z nim utożsamiam więc polecam
go moim czytelnikom z nadzieją,że Gadzinowski się nie obrazi,
no bo o co ?

                           
Gadzinowski: Leszek Czarny



Piotr GadzinowskiLeszek Miller został nominowany do tytułu naczelnej kanalii krajowej sceny politycznej przez krajowe media. Nie pierwszy raz zresztą.

W 1991 roku też wciskano mu kartę „Czarnego Piotrusia” i próbowano wyrzucić z życia politycznego. Włodek Cimoszewicz publicznie nawet apelował do Millera, aby złożył swój mandat poselski.

A wszystko to za kontakty z ówczesnym wiceprezydentem ZSRR Gienadijem Iwanowiczem Janajewem. Za to, że Miller podobno pomagał ostatniemu pierwszemu sekretarzowi KC PZPR Mieczysławowi Rakowskiemu pożyczyć pieniądze od bratniej partii, od KPZR. Na pokrycie kosztów rozwiązania PZPR.

Wtedy sam fakt pożyczania pieniędzy był już wielce niemoralny. Dzisiaj trudno znaleźć kogoś, zwłaszcza w młodszym pokoleniu, bez jarzma kredytowego.

Dzisiaj czołowi krajowi moraliści polityczni cieszą się jak dzieci, wspominając wyprowadzany sztandar i pogrzeb PZPR. Ale za pomoc w uśmiercaniu PZPR towarzyszom radzieckim nie dziękują. Niewdzięczni hipokryci.

Rolę Gienadija Iwanowicza Janajewa zagrał dzisiaj Jarosław prezes Kaczyński. Podobnie jak wtedy, dla czołowych krajowych moralizatorów i komentatorów politycznych mało ważne było, o czym obaj liderzy opozycyjnych partii rozmawiali.

Ważne, czyli złe, było już samo ich spotkanie.

Ten ostatni kontakt z Kaczyńskim pobrudził, w opinii czołowych krajowych moralizatorów i komentatorów politycznych, wielce Millera, ale już nie Kaczyńskiego, bo wcześniej, też w ich opinii, Millerowi odrosła utracona cnota polityczna.

A Kaczyński stoi teraz tam, gdzie w 1991 roku stał Gienka Iwanowicz.

Jeszcze niedawno ci sami moraliści i komentatorzy zarzucali liderowi NSZZ „Solidarności” Piotrowi Dudzie podobny, ohydny występek. Że stanął obok Millera widoku publicznym. Nie tylko stanął, ale też wspólnie zaśpiewali przenajświętsze „Mury” Jacka Kaczmarskiego.

I jeszcze, co najgorsze, Miller znał „Murów” wszystkie zwrotki, co nie jest takie znów popularne nawet w środowiskach postsolidarnościowych.

Zaraz potem do powszechnej nagonki na Millera dołączył się Urban. Zdziwiło mnie to nieco, bo przecież Łysy zawsze był solistą i gardził śpiewem w medialnych chórach, na podaną im nutę. Widać długotrwała ciasnota niszy robi swoje.

Waląc w Millera, Urban jednocześnie pociągnął łacha z kobiety premier doktor Kopacz i aby dodatkowo prawdziwych Polaków zszokować, bo to lubi, „bo to umi”, bo mogą drugi raz go już w tym roku do telewizora nie zaprosić, ogłosił, urbi et orbi, że zagłosował na Platformę Obywatelską.

To było za wiele jak na wielką pojemność umysłów wielokrotnie tu wspomnianych.

Jedni, aby pobrudzić Urbanem rządzących, okrzyknęli go nowym rzecznikiem prasowym Platformy Obywatelskiej.

Inni, jak Roman Giertych, mecenasem czasem zwany, rozpoznali w Urbanie tajnego współpracownika PiS.

Nie próżnował też Miller. Poleciał klasycznym Urbanem i publicznie obiecał Łysemu, swemu dawnemu kochankowi politycznemu zresztą, że z satysfakcją przyjdzie na jego pogrzeb.

Oburzyło to wielce aktualnego naczelnego lewicowca czołowych krajowych mediów Jacka Żakowskiego. Bo wielce go zniesmaczył ten niesmaczny styl Millera.

Zdziwiło mnie to wielce, bo znam Jacka Żakowskiego od lat. Wiem, że dużo czytał, czyta i długo jeszcze czytał będzie. A jednak nie zna „Napluję na wasze groby” Borisa Viana. Tytułu kultowego w redakcji „Nie” za jej dobrych czasów.

Zresztą sam obiecałem Urbanowi, że na pewno przyjdę na jego pogrzeb. Nie cierpię tych ceremonii, o czym wie on doskonale, na swój pogrzeb na pewno nie pójdę, ale na Urbana – stawię się. Bez wymówek.

Zwłaszcza, że obiecał mi krótkie uroczystości pochówkowe, za to długą stypę.

Imprezę w stylu dawnego „Nie”.

Echa takich znajdziecie w powieści „Marsz Polonia” zasłużonego literata Jerzego Pilcha.

Leszek Miller został naczelną kanalią polskiego życia politycznego, bo spotkał się z żywym, rozgorączkowanym Kaczyńskim i zadeklarował przyszłe, bliskie spotkanie z zimnym Urbanem.

Bo poziom krajowej politycznej publicystyki spadł do poziomu tabloidalnej moralistyki.

Do stylu politycznego pudelka.

Do rozważań – kto z kim, a nie – dlaczego?


Piotr Gadzinowski

PS. Leszek Miller skazywany w 1991 roku za stosunki z Janajewem na śmierć polityczną został w 1996 roku szefem Urzędu Rady Ministrów w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza, a potem ministrem administracji i spraw wewnętrznych w tym rządzie. Potem 16 kwietnia 2003 w Atenach premier Leszek Miler, wraz ze swymi ministrami, Włodzimierzem Cimoszewiczem i Danutą Hubner, podpisał Traktat Akcesyjny wprowadzający Polskę do Unii Europejskiej.

Gienadij Iwanowicz umarł w 2010 roku na raka płuc.

Jurek Urban pomimo zaleceń lekarzy nadal pali.

                                                   http://www.liiil.pl/promujnotke
  

czwartek, 11 grudnia 2014

RAPORT

 Prokuratura wystąpi do USA o raport ws. działań CIA

Ukazał się senacki raport dotyczący nielegalnych działań CIA po za
granicami Stanów Zjednoczonych.W zasadzie omawiana jest jedynie
wersja  większości demokratycznej Senaty USA,Republikanie przedstawiają
swoją wersję,zupełnie odmienną, od  jeszcze ,do stycznia mających większość 
senatorów demokratycznych.Walka o władzę w Stanach Zjednoczonych
rykoszetem odbija się również na stosunek polskiego społeczeństwa i polityków
na wydarzenia które podobno miały miejsce w tajnym amerykańskim więzieniu
udostępnionym przez polski służby specjalne swoim amerykańskim kolegom z CIA.

Korzystając z tego zamieszani w związku z opublikowanym raportem,
z którego dokładnie nic nie wynika.Ponieważ więcej w nim czarnych plam niż
wiadomości niektórzy czynni i "nieczynni" politycy próbują załatwić swoje
osobiste interesiki oskarżając i szukając winnych. Senator Pinior, oskarża
byłego premiera Millera oraz mecenas Giertych mający uraz do Kaczyńskiego 
i Ziobry a w mniejszym stopniu do Millera chociaż to on w tym okresie rządził.

Można powiedzieć,że publikacja tego raportu będzie miała ogromne
reperkusje dla samych Stanów Zjednoczonych. Odzywają  się głosy 
wzywające USA o respektowanie praw człowieka ...z Chin tak ostro
krytykowanych m.in.przez USA za  ich łamanie.
Zostały złamane pewne reguły obowiązujące w tajnych służbach
specjalnych,co odbije się na chęci współpracy nawet zaprzyjaźnionych
wywiadów z firmą której metody działania staja się jawne,co prawda
nie do końca ale wystarczająco aby stracić zaufanie.

Uważam decyzje rządu polskiego o podjęciu współpracy z USA zgodnie z art.5
obowiązującą  członków NATO za słuszna i zasadną.Głosy potępienia
uważam za niesłuszne i nie mające pokrycia w dowodach oraz szkodzące
polskiej racji stanu.

Obrońcom praw człowieka przypomnę,że nie słyszałem ich głosów sprzeciwu
gdy Amerykanie bez procesu zamordowali Osamę bin Ladena.
Nie słyszę tych głosów również teraz gdy amerykańskie  i natowskie lotnictwo 
bombardowało Libię zabijając bezbronną ludność cywilną.
Nie słyszę głosów sprzeciwu panów Piniora,Giertycha i innych obrońców
praw człowieka w sprawie zabijania ludności cywilnej przez samoloty
i drony na obszarach opanowanych przez terrorystów islamskich,

Takie działanie uprawnia mnie do stwierdzenia,że panowie Pinior i Giertych
w dupie maja prawa człowieka a jedyną motywacja ich działanie jest zemsta.

"Wszyscy pochylają się nad losem terrorystów, nikt nie mówi o prawach ich ofiar"


Wydaje się ,że powyższe słowa Leszka Millera powinni wziąć sobie do serca
wszelkiej maści obrońcy praw człowieka a nie praw terrorystów.

                                             http://www.liiil.pl/promujnotke


środa, 10 grudnia 2014

NIEGODZIWCY III


mem / Hipsterski maoizm

Słuchając wyjaśnień polityków dotyczących pobrania pieniędzy
za przejazdy samochodem prywatnym wykorzystanym do celów
służbowych zastanawiam się, czy politycy udają głupców czy też
są głupcami.
Marszałek Sikorski mówi : Marek Kuchciński wydał w dwa lata tyle,
co ja w siedem.Pomijam już nieznajomość rachunków przez
absolwenta Oksfordu i byłego ministra spraw zagranicznych.
Jeżeli limit roczny to około 35.tys. zł, to za dwa lata jest to około
70 tys.Sikorski pobrał  77.845 zł. ale nie o takie szczegóły tutaj chodzi.

 Od kilku lat należny, zgodnie z prawem limit finansowy
pobiera obecny wiceminister zdrowia.I on też na zasadzie,"a u was
też bija murzynów",wylicza kto jeszcze z obozu przeciwników
politycznych uprawiał takie kombinacje.Czy ten fakt zmienia coś
w jego sytuacji?

Sprawę ekwiwalentu min.Sikorskiego badała Prokuratura która
nie dopatrzyła się,i słusznie znamion przestępstwa.Żadna z tych
wszystkich osób nie popełniła niedozwolonego czynu,pod warunkiem,
że rzeczywiście podane przez nich fakty są prawdziwe.
A czy tak jest,to raczej wątpię.

Aby media,obywatele zniesmaczeni ich postępowaniem nie nazywali
ich złodziejami,niegodziwcami czy oszustami jest sposób na skuteczną
obronę swoich racji,przedstawić materialne dowody.
Politycy jeżdżący 40 tys,km rocznie,mający raczej niezłe samochody.
Wiedzą zapewne,że oprócz paliwa,samochód potrzebuje innych płynów
eksploatacyjnych aby wytrzymać tę morderczą pracę jaką wykonuje
wraz z posłem.Nie sadzę,aby wymianę oleju poseł wykonywał osobiście.
To zadanie ASO czy innych warsztatów które dokonują tej czynności.
Z doświadczenia wiem,że codziennością jest odnotowywanie takich operacji
nie tylko w książce pojazdu ale również w bazie komputerowej danej firmy
czy stacji ASO
O tym ,że jest to odnotowywane w książce pojazdu,wie każdy nawet
średnio rozgarnięty kierowca.A nasi posłowie przy takich przebiegach
wykonywanych tylko do celów służbowych to doświadczeni jeźdźcy.
Powinna to wiedzieć również Prokuratura, która,jeżeli zajdzie konieczność
prokuratorskiego śledztwa powinna z tych źródeł czerpać materiał
dowodowy.Czy takie bądź inne dowody zostały przez Prokuraturę
wykorzystane,tego nie wiemy.Wiemy,że odmówiono wszczęcia
postępowania w przypadku Sikorskiego,

Tak więc aby oczyścić się z zarzutów wystarczy zeskanować terminy
wymiany oleju przy których każdorazowo odnotowuje się stan licznika.
Niektórzy wymieniaj, olej po przebiegu 10 tys km.,gdyby tak było
w przypadku posła Neumana to co najmniej 4 razy w roku powinien
mieć potwierdzoną wymianę oleju.
Wystarczy to pokazać a nie opowiadać pierdół i robić z siebie
idiotów nie znających regulaminu Sejmu  jak poseł Neumann który
rzekomo udostępniał swój samochód pracownikom jego biura poselskiego.

Sejm,aby przestał być niewiarygodny i traktowany jako banda oszustów
powinien wprowadzić takie przepisy które w przyszłości nie pozwolą
nikomu na dokonywanie zgodnych z prawem ale oszustw.


                                http://www.liiil.pl/promujnotke