
Przymuszanie przez peerelowskie władze młodzi ludzie opalają
się na stoku Gubałówki w wolną sobotę sierpni\a 1978 r.
W "Magazynie TVN24" przeczytałem interesujący,chociaż nie dok końca
prawdziwy materiał na temat wolnych sobót w PRL-u.
Już na wstępie bliżej nieznany autor.mimo usilnych poszukiwań,
Krzysztof Orzechowski pisze:
"Wolnych sobót kiedyś nie było.Kiedy nastały,władza zadbała,by nie pić
i nie spiskować.Czas wolny miał należeć do państwa, a nie obywatela.
Na ludowych festynach, zakładowych grzybobraniach, w klubach modelarskich
czy pracowniczych ogródkach działkowych Polacy poznawali uroki pierwszych
wolnych weekendów".
To totalna bzdura świadcząca o tym,że w czasach PRL-u autora jeszcze nie było
na świecie albo wchodził pod stół na stojąco i dlatego pisze takie głupoty.
Przeżyłem prawie cały okres Polski Ludowej i nikt nie zmuszał mnie do wyjazdu
na jakiekolwiek imprezy organizowane przez zakłady pracy,mało tego trzeba było
się wcześniej zapisywać aby można było wyjechać.
Nie będę ustosunkowywał się do kolejnych bzdur i przekłamań zawartych
w tym tekście,dodam tylko,że autor powołuje się na "wiarygodne" źródło
jakim są dla niego pisowscy historycy z Instytutu Pamięci Narodowej.
Zapraszam do przeczytania całego tekstu i, o opinie czytelników,szczególnie
tych którzy żyli w okresie PRL-u i doświadczyli przymusu wycieczek ,
wczasów FWP.bezpłatnych biletów powrotnych,kolonii dla dzieci,kasy za
"wczasy pod gruszą" i inne niedogodności stworzone ludziom w Polsce Ludowej.
http://www.tvn24.pl/magazyn-tvn24/wolnych-sobot-kiedys-nie-bylo-kiedy-
nastaly-wladza-zadbala-by-nie-pic-i-nie-spiskowac,94,1829
http://www.liiil.pl/promujnotke