sobota, 24 lutego 2018

SYRIA

"Nie ma słów na opisanie horroru". Unia chce powstrzymać masakrę enklawy

Politycy,media zwykli ludzie apelują o zaprzestanie masakry jaką dokonuje
się na ludności cywilnej we Wschodniej Gucie w Syrii.
To straszne i nie jedyne barbarzyństwo dokonywane na Bliskim Wschodzie
i Afryce Północnej.Wszyscy ubolewają nad skutkami tych działań.
Gdyby jednak ci którzy dziś tak głośno domagają się deeskalacji konfliktów
w tym regionie równie głośno sprzeciwiali się tym,którzy rozpętali to piekła,
to być może uratowano by miliony ludzi.
Takiego sprzeciwu nie było ze strony rządu państwa z którego pochodzi
apelująca o zaprzestanie działań unijna minister spraw zagranicznych,
Federica Mogherini a wręcz przeciwnie naloty bombowe na Libię w których
uczestniczyły włoskie samoloty.

Oprócz "żandarma świata" każde państwo członkowskie UE było lub jest
w różnym stopniu ,zaangażowane w konflikty na terenach Bliskiego Wschodu
i Afryki Północnej.

Ubolewanie nad skutkami niczego nie zmieni,nie wróci życia zabitym,
Trzeba było nie stwarzać przyczyn,a przynajmniej przewidzieć
konsekwencje jakie mogą dotknąć niewinnych mieszkańców tych regionów.

                                                      http://www.liiil.pl/promujnotke


piątek, 23 lutego 2018

naTEMAT


W rozmowie z naTemat.pl wiceprzewodniczący SLD Jerzy Wenderlich komentuje najnowsze sondaże, w większości bardzo dobre dla Sojuszu.

Jerzy Wenderlich #TYLKONATEMAT:

Awanturnictwo to największa wada obecnej opozycji, a SLD awantur w Polsce nie chce

W rozmowie z naTemat.pl wiceprzewodniczący SLD Jerzy Wenderlich komentuje najnowsze sondaże, w większości bardzo dobre dla Sojuszu.

Na przełomie tysiącleci byliśmy już przecież formacją, która zjednała sobie sympatię ponad 40 proc. Polaków. Udało się to osiągnąć bez żadnego kuglarstwa. Sięgaliśmy wtedy po zwycięstwa dzięki mądrym propozycjom i stronieniu od awantur. A sądzę, że właśnie awanturnictwo to największa wada obecnej opozycji – mówi #TYLKONATEMAT wiceprzewodniczący SLD Jerzy Wenderlich.
I zdradza, jak w Sojuszu reagują na wzrastające poparcie Polaków.

Zanotowaliście grubo ponad 9 proc. w najnowszym sondażu IBRiS. Wierzycie w SLD tak dobrym dla was sondażom?

Ależ oczywiście. Nasza konsekwentna praca musi przynosić wyniki i pozwalać na odbudowywanie zaufania. Wie pan, dzisiejszy Sejm z prawdziwym Sejmem nie wiele ma wspólnego, bo nie jest w stanie wypełniać swoich funkcji. Konia z rzędem temu, kto zapytany o ważne akty prawne, których wprowadzenie nie wywołało awantur, takowe wymieni.



W Sejmie zajmują się dziś tańcem z szablami i bieganiem z maczugą, a to zbyt mało, jak na poważne ciało ustawodawcze. SLD w tym nie uczestniczy i jawi się jako formacja, która ma dobre pomysły, ciekawych ludzi i nie zajmuje się tylko szukaniem zwady. Jak wiadomo, dla Polaków to ważne atuty.

Otwarcie przyznaje więc pan, że waszą siłą jest fakt, iż w tej kadencji znaleźliście się poza parlamentem?

Gdybyśmy byli w parlamencie, też staralibyśmy się utrzymywać pewne standardy. SLD na pewno nie uwikłałoby się w tę zadziwiającą sytuację, że dzień bez awantur, kłótni i ścierania się konkurencyjnych obozów jest dniem w Sejmie straconym. Jeśli takie standardy prezentują obecne formacje parlamentarne, to chyba nikogo nie powinno dziwić, że ludzie powoli stawiają na opozycję pozaparlamentarną z SLD.

Jest pan pewien, że gdybyście byli dziś w Sejmie, to nie musielibyście grać w "opozycję totalną" na tych samych zasadach co reszta?

To pojęcie "totalna opozycja" już samo w sobie jest pojęciem awanturniczym. A SLD awantur w Polsce nie chce. Mogę więc zapewnić, że tam, gdzie widzielibyśmy dobre projekty, współpracowalibyśmy z innymi partiami. A stanowczo przeciwni bylibyśmy tylko temu, co uważalibyśmy za niewarte funta kłaków. Gwarantuję, że SLD nie wpadłoby do tej wyciskarki politycznego soku, którą stworzyli politycy PiS i PO.

Partią jakiego elektoratu chce być dzisiejsze SLD? Bo zdaje się, że na razie odzyskujecie formę głównie dzięki starszym Polakom, którzy mają do was pewien sentyment.

Nie znoszę tego, gdy mówi się, że partia powinna być dla pewniej grupy Polaków, a dla innych to już nie. W SLD wiemy, że trzeba być po prostu partią atrakcyjną dla całej Polski. Co oznacza przede wszystkim to, że wszystkim grupom społecznym trzeba mówić prawdę. Trzeba tłumaczyć, co da się zrobić od zaraz, a co nie jest w krótkim czasie możliwe. Wierzę, że właśnie takich ludzi, jak my szukają dziś Polacy. Bo przecież nie potrzebują kolejnej partii, która będzie im obiecywała, na przykład jakieś kolejne 712+.

Czyli o jakich wyborców teraz walczycie? Chcecie podkupić bardziej tych z PO, PiS-owców, czy może elektorat "trudno powiedzieć"?

My po prostu chcemy odzyskiwać zaufanie, wszystkich Polaków. Nie jesteśmy jakimiś kupczykami, którzy chytrymi sztuczkami chcą trochę uszczknąć konkurencji. Na przełomie tysiącleci byliśmy już przecież formacją, która zjednała sobie sympatię ponad 40 proc. Polaków. Udało się to osiągnąć bez żadnego kuglarstwa. Sięgaliśmy wtedy po zwycięstwa dzięki mądrym propozycjom i stronieniu od awantur. A sądzę, że właśnie awanturnictwo to największa wada obecnej opozycji...

Kiedyś powiedział pan, że "Leszek Miller to była najstraszniejsza postać SLD". Coś się zmieniło w pańskiej ocenie byłego premiera, z którym SLD notowało to rekordowe poparcie?

Nie chciałbym już dzisiaj zajmować się historią. Nie koncentrujemy się w SLD na tym, o co ktoś, kiedyś miał do kogoś pretensje. Bo wiemy, że powinniśmy zajmować się głównie tym, jak nadawać Polsce szybsze tempo rozwoju gospodarczego i jak odbudowywać nadwyrężone standardy demokratyczne.

Problem w tym, że większości Polaków SLD nadal kojarzy się głównie z Leszkiem Millerem. Na ile dzisiejsze SLD to nadal Sojusz Millera?

Polityka to nie gra w skojarzenia, a twarde stąpanie po ziemi. Trzeba zajmować się więc tym, na co czekają ludzie. Polityka to też nie gra towarzyska...

A co, jeśli Sojusz będzie się dalej wzmacniał, poszerzał wpływy i Leszek Miller zechce kolejny raz do was wrócić? Znajdzie się dla niego miejsce?

SLD wzmacnia się i gwarantuję, że będzie się wzmacniał dalej. Jeśli jednak będziemy wikłać się w jakieś personalne pretensje – a to powinno być już rozliczoną historią – ten przyrost sympatii i zaufania do Sojuszu z pewnością wyhamuje. A ja wolałby wiedzieć, jak nasze poparcie wzrasta tylko żwawiej.

Co z udziałem SLD w tzw. zjednoczonej opozycji? Jesteście nią jeszcze zainteresowani? Czy to się wam w ogóle opłaca?

Kalkulowanie i poszukiwanie chwilowych rozwiązań to gra, która nas nie interesuje. W SLD myślimy głównie o tym, że w polityce liczą się sprawdzone nazwiska. Polacy lubią znać kandydatów. Lubią wiedzieć, czego ludzie ubiegający się o władzę już wcześniej dokonali i co sobą w życiu prezentowali. A my w SLD na brak mocnych nazwisk akurat nie narzekamy. Mamy mnóstwo osób poważnych, kompetentnych i dobrze znanych w swoich środowiskach.

Na jakim poziomie stawiacie więc sobie poprzeczkę na wybory samorządowe?

Jeśli chodzi o wpływy w samorządach, rozumiane jako liczbę burmistrzów i prezydentów miast, to SLD jest obecnie drugą siłą. Skoro więc następuje wyraźny powrót sympatii do Sojuszu, jestem pewien, że w wyborach samorządowych odegramy rolę jednej z głównych sił.

                                               http://www.liiil.pl/promujnotke



czwartek, 22 lutego 2018

KASTA




Kasty są różne,lepsze i gorsze a w Polsce mamy do czynienia
z nadzwyczajną kastą sędziów jak o sobie mówią przedstawiciele
III władzy.Wiele ich wystąpień,wyroków jest nadzwyczajnie głupia.

Sąd Najwyższy rozpatrywał sprawę sędziego Topyły,ale zanim do tego doszło:

Sąd dyscyplinarny I instancji, czyli Sąd Apelacyjny w Łodzi, w lipcu 2017 r.
ukarał sędziego najsurowszą sankcją w postępowaniu dyscyplinarnym –
usunięciem ze stanu sędziowskiego. Uznał, że sędzia, który dopuszcza
się kradzieży,na zawsze stracił moralne prawo osądzania cudzych czynów.
Ocenił także, że uczynek sędziego cechował znaczny stopień społecznej szkodliwości.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w świetle materiału dowodowego moim zdaniem
był słuszny.

https://www.youtube.com/watch?v=WJi2PREF1NI,

Sędzia kupuje butelkę wody,sięga po portmonetkę,płaci bilonem
a z lady "zwija " 50 złotowy banknot i wsadza go do kieszeni,natomiast
resztę wydaną przez obsługę chowa do portmonetki.Cała sekwencja
czynności wykonana przez sędziego jednoznacznie wskazuje przemyślane
działanie.Ale nie przekonuje to nadzwyczajnej kasty broniącej swego
członka,która dokonuje "falandyzacji" prawa.
Niektóre fragmenty uzasadniające wyrok uniewinniający to ośmieszenie
sędziów Sądu Najwyższego którzy za wszelką cenę starają się obronić
swojego kolegę.
" Obwiniony pieniądze zabrał,ale nie zrobił tego z zamiarem kradzieży"
Sędzia sprawozdawca stwierdziła że: "nie znaleziono logicznego uzasadnienia
dla chęci kradzieży 50 zł"
Mimo ewidentnego,udokumentowanego monitoringiem faktu dokonania
zaboru cudzej własności SN uznał to wydarzenie za "fatalną pomyłkę,
za którą odpowiadać miało roztargnienie i przepracowanie".

Polecam wszystkim złodziejom aby w razie złapania ich "na gorącym uczynku"
powoływali się na precedens SN ,który wydał wyrok uniewinniający.
Co prawda złodzieje mają mniejsze szanse niż sędzia, ale spróbować można.

                                        http://www.liiil.pl/promujnotke