
"Obaj z ojcem wiedzieliśmy, że Amber Gold, mówiąc kolokwialnie, to lipa".
To jedyny efekt 8 godzinnego przesłuchania Michała Tuska.
Odnoszę wrażenie ,że M.Tusk zeznawał przed Komisją tylko dlatego,
że jest synem Donalda Tuska.Nie ulega wątpliwości,że jego zatrudnienie
miało związek nie tyle z jego nieprzeciętnymi wiadomościami dotyczącymi
zagadnień związanych z transportem a ze względu na nazwisko.
Zakres obowiązków i zadań do wykonania przez M.Tuska był mizerny,
a jego rzekome wielkie kompetencje nie zostały w pełni wykorzystane.
Dla firmy było to korzystne, bo kto będzie się narażał kontrolując firmę
w której pracuje syn premiera?
Błędy popełniła osłona kontrwywiadowcza która dopuściła do podjęcia pracy
młodego Tuska w "szemranej" firmie.Trudno się dziwić tej wpadce,skoro na
czele służb stał przedstawiciel "teoretycznego państwa" który nawet nie potrafił
zapobiec nagraniom rozmów w których uczestniczył.
Nie dziwię się M.Tuskowi,że podjął się tej pracy.Za niewielki wysiłek
intelektualny dostawał wysokie wynagrodzenie a jako młody człowiek
na dorobku potrzebował pieniędzy.t Dziwię się jednak,że tak mądry,
młody człowiek,nie zorientował się,że jest wykorzystywany przez pracodawcę
jako forma osłony.Być może bezwiednie,ale jakoś trudno mi w to uwierzyć.
Pieniądze potrafią stępić czujność nawet mądrych ludzi.
Przesłuchanie M.Tuska to preludium do rozgrywki z byłym premierem
D.Tuskiem.Zapewne stwierdzenie faktu,że "Amber Gold" to "lipa" będzie
wykorzystane do rozgrywki z byłym premierem,bo skoro wiedział,że to
"lipa" a nie reagował to można mu zarzucić fakt zaniechania obowiązków.
Znając stosunek PiS do D.Tuska,myślę,że sformułowane zostaną ostrzejsze
zarzuty.
Przesłuchanie Marcina P. i jego żony,może skomplikować sytuację
byłego premiera,bo "tonący brzytwy się chwyta"dla podejrzanych
to właśnie Donald Tusk może być tą brzytwą.
http://www.liiil.pl/promujnotke