Donald Trump,kandydat który miała przegrać z Hillary Clinton,
nawet wtedy gdy Hillary "przejedzie zakonnicę na pasach"
został zaprzysiężony na 45 prezydenta Stanów Zjednoczonych AP.
Mimo szeroko zakrojonej,medialnej kampanii światowego establishmentu
spora część społeczeństwa amerykańskiego zaufała właśnie jemu
a nie konkurentce z Partii Demokratycznej - Hillary Clinton.
Jego wygrana budzi nadal wiele kontrowersji,sprzeciwu "wypasionych kotów",
ale to nie zmieni stanu rzeczy.
Ze swej strony,mogę jedynie dodać,że jestem pewny tego,że będzie
lepszym prezydentem od słabego Obamy. Jeżeli się mylę,to za 4 lata
zrobię "hauhau",jeżeli oczywiście dożyję do tego czasu,
To pierwszy, tak nieprzewidywalny prezydent USA ,miliarder bez politycznej
przeszłości i dlatego eksperci, politycy,dziennikarze nie są w stanie
"rozgryźć" jego sposobu rządzenia krajem i działań na arenie międzynarodowej.
Jego wypowiedzi na temat NATO,Unii Europejskiej czy stosunków z Rosją,
przyprawiają o ból głowy wielu polityków przyzwyczajonych od lat
do pewnego status quo panującego w świecie zachodnim.
Osobiście uważam,że wypowiedź dotycząca NATO które prezydent Trump
uważa za formacje przestarzałą jest prawidłową oceną.Nie znaczy to dla mnie,
że trzeba ja rozwiązać ale zmodernizować i przestawić na inne działania.
Podobnie prognoza dotycząca rozpadu UE którą Trump uważa z przybudówkę
Niemiec,co niestety jest faktem.I aby zapobiec rozpadowi UE w jej strukturach
konieczne są zmiany postrzegania obecnych trendów w polityce.
Świat się zmienia,czego nie chcą zauważyć niektórzy polityczni decydenci.
Rok bieżący może być klęską liberalnego establishmentu w Europie.
Wybory prezydenckie we Francji,niepewna sytuacja we Włoszech
rosnąca w siłę Alternatywa dla Niemiec do której,po 44 latach spędzonych
w CDU przeniosła się Erika Steinbach komplikują sytuację kanclerz Merkel.
Stosunki Trumpa z Putinem,to nie tylko ból głowy ale również sraczka
dla skostniałych polityków UE w tym polskich rusofobów.
Co będzie jak się dogadają,bo jak sadzę celem polityki Trumpa
nie jest zwiększenie własnego i amerykańskiego przywództwa w świecie
poprzez naciski militarne które stosował Obama a powrót do idei
Billa Clintona 'polityka głupcze",
W tym kontekście interesujące są słowa z przemówienia inaugurującego
prezydenturę a wypowiedziane,przede wszystkim do prostych Amerykanów
"Już nigdy nie będziecie ignorowani. Wasz głos, wasze nadzieje i marzenia
będą określać kierunek Ameryki. Razem uczynimy Amerykę bogatą,
bezpieczną i dumną. Uczynimy Amerykę znowu wielką "
GOOD LUCK - DONALD !
http://www.liiil.pl/promujnotke