Politycy PiS,dziennikarze prawicowi staja w obronie J.Kaczyńskiego
za jego wypowiedź dotyczacą rodzenia zdeformowanych dzieci.
Minister Zalewska,mówi że:"to najbardziej humanitarne co Kaczyński
mógł powiedzieć.Osobiście nie zgadzam się z częścią wypowiedzi
dotycząca rodzenia zdeformowanych dzieci.
Jest wiele sposobów na to,aby do takich wydarzeń nie dochodziło
których PiS nie wykorzystuje,ze względu na własne przekonania.
Szanuję ich wartości ale należy pamiętać o tym,że Polska to nie
tylko zwolennicy PiS i ich przekonań ale ludzie o różnych poglądach
którym tylko ze względu na większość sejmową PiS próbuje
narzucić własne poglądy a to jest niedopuszczalne w tak istotnej
i osobistej sprawie jaka jest macierzyństwo i wychowanie dziecka,
szczególnie dziecka z wadami genetycznymi czyli jak nazwał to lider
PiS dziecka zdeformowanego.
Redaktor Dorota Łosiewicz z tygodnika "w Sieci" cytuje wypowiedzi
J.Kaczyńskiego i interpretuje je według własnego uznania.
Cenię humanitaryzm Kaczyńskiego który obiecuje opiekę państwa
nad urodzonymi,zdeformowanym dziećmi w różnego rodzaju placówkach.
Jednakże decyzję w sprawie rodzenia bądź nie,zdeformowanych dzieci
nie powinny zapadać zgodnie z wolą większości sejmowej a być
indywidualnymi decyzjami kobiety,czy też małżeństwa lub partnerów,
I o to mniej więcej chodzi protestującym w "czarnych protestach" kobietom,
Redaktor Łosiewicz :
"Miałam zaszczyt poznać mamę, która zdecydowała się urodzić chore dziecko,
by móc je pożegnać. Trzymała je w ramionach godzinę, przekazała
całą swoją miłość i była szczęśliwa, że ta godzina była jej dana. Znam relację
wielu innych kobiet, które zrobiły to samo i tego nie żałują."
Ale to był ich wybór.
Oczywiście są takie przypadki i zapewne jest ich wiele,ale równie wiele
jest przypadków w których kobieta nie chce przechodzić traumy utraty
dziecka już po porodzie i dlatego chce mieć wolny wybór i podjęcie
decyzji która w jej odczuciu jest dla niej najlepsza,czyli aborcji.
Aby nie przechodzić tej traumy powinno się wykorzystywać w większym
zakresie i bez wstydu uświadomienie seksualne młodzieży
oraz powrócenie do sprzedaży tzw."pigułki po" bez recepty.
Nie sądzę aby protestujące kobiety były zwolenniczkami aborcji
na żądanie.One po prostu chcą być traktowane podmiotowo
a nie prawne zmuszanie do podejmowania decyzji których
nie akceptują.
I jeszcze raz red.Łosiewicz:
"W sytuacji, gdy większa będzie wiedza o hospicjach perinatalnych
oraz pomoc państwa dla takich placówek, być może liczba
aborcji się zmniejszy."
Zgadzam się,liczba aborcji oficjalnych się zmniejszy ale czy zmniejszy
się liczba tych nieoficjalnych szacowanych na 150 tysięcy rocznie
o tym pani redaktor nie pisze.
http://www.liiil.pl/promujnotke