środa, 5 lutego 2014

ELEMENTARZ

Elementarz Falski (reprint 1957) - 0
 

Arcydzieło edukacji

  • Kultowy podręcznik z najdłuższą tradycją.
  • Jedyny na rynku, który zawiera cały kurs nauki czytania i pisania w jednym woluminie.
  • Najczęściej wybierany i najbardziej lubiany przez rodziców.
  • Jest najdłużej funkcjonującym elementarzem na świecie.
Są pewne dziedziny w których społeczeństwo a szczególnie politycy powinno mówić
jednym głosem.Dotyczy to między innymi nauczania,szczególnie na poziomie
pierwszej klasy.
W klasach następnych,chemia czy matematyka również nie powinna nikogo
skłócić ale język polski czy historia to przedmioty o których trwają i będą trwały
spory zarówno polityczne jak i pokoleniowe.

Propozycje Platformy dotyczące bezpłatnego podręcznika dla pierwszoklasistów
można uznać za "kiełbasę wyborczą" ale nie można krytykować tylko dlatego,
że jest to pomysł PO.Krytykować nie należy również czegoś czego jeszcze nie ma...
i być może nie będzie,jak wieszczą przeciwnicy tego pomysłu.
Być może najważniejszą rolę odegra tutaj czas a w szczególności jego brak.

Dlatego w sytuacji podbramkowej,polecam pomysłodawcom powrót do przeszłości.
ELEMENTARZ,  autorstwa Mariana Falskiego z ilustracjami Janusza Grabińskiego
ukazał się pierwszy raz w 1910 roku. Z tej książki w II połowie ubiegłego wieku
czerpałem wiedzę jako pierwszoklasista.Wbrew pozorom to ponad 100 letnie
dzieło jest   ponadczasowe.
Zawarte tam tematy są zbieżne z dzisiejszymi problemami.
Można się np.dowiedzieć ,że "murzynek Bambo" to nasz koleżka, a nie "asfalt".
Uczyłem się i kilkanaście milionów innych uczniów postawy antyrasistowskiej.
Przyjaciele zwierząt mogą się dowiedzieć że,"Ala ma kota", chociaż takie zdanie
w Elementarzu nie występuje a "Ola ma psa" a pies ma na imię AS.
Jest w tej książce wiele interesujących tematów które,zapewne z zainteresowaniem
przyjęliby 6 letni pierwszoklasiści.

Tym którzy nie mieli przyjemności i możliwości uczyć się z Elementarza ,polecam.
Pani minister Kluzik-Rostowska również jako pierwszoklasistka korzystała
z Elementarza Falskiego i na jaka mądrą osobę wyrosła.
 ElementarzKALIGRAFIO WRÓĆ !!!
                                                              http://www.liiil.pl/promujnotke

wtorek, 4 lutego 2014

ŚNIEG

 Starosta z odciętego Hrubieszowa oskarża 
o brak pomocy. "Była tylko w mediach"
Jedni narzekają na nadmiar śniegu,drugich martwi jego brak.
Czyli jest dokładnie tak,jak być powinno w ustroju demokratycznym.
Zima odrobinę się spóźniła i zaskoczyła drogowców i inne służby
odpowiedzialne za utrzymanie wszystkich dróg w stanie umożliwiajacym
ich użytkownikom w miarę bezpieczną podróż,dojazd czy wyjazd z miejsca
zamieszkania bądź pracy.

Nie można całej winy zwalać ani na śnieg ani na rząd premiera Tuska.
Nie od dziś wiadomo ,że mimo postępu technicznego nadal i jak sadzę
jeszcze długo,natura będzie mocniejsza od człowieka.

Zastanawia mnie jednak to,że mając do dyspozycji armie kilkudziesieciu
tysięcy urzędników państwowych, premier musi zajmować się sytuacją
w województwie lubelskim.Dodatkowo,nie wyciąga się natychmiastowych
konsekwencji w stosunku do osób odpowiedzialnych za ten bałagan.
Taka decyzja i stanowczość ze strony przełożonych stanowiłaby przykład
dla innych którzy w przyszłości dopuściliby się podobnych zaniedbań.
Z obawy przed utratą pracy ,sami machaliby łopatami a nie kontrolowali
z powietrza postępów w odśnieżaniu.
Władze twierdzą,że sytuacja jest opanowana i wszystkie drogi przejezdne.
Rzeczywistość jest jednak inna,co widać zarówno powyżej jak i  poniżej.


Jak to zwykle w Polsce bywa,zawinił kowal a cygana chcą wieszać
Oto co do powiedzenia miał starosta hrubieszowski J.Kuropatwa:
- Jak stwierdził, już w czwartek 30 stycznia wysłał pismo do Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie z prośbą o pomoc w odśnieżaniu, bo 90 proc. dróg w powiecie było nieprzejezdnych. Ponieważ odpowiedzi nie otrzymał, osobiście pojawił się w tej sprawie w urzędzie.
W końcu od władz wojewódzkich dostał wirniki, które jednak się popsuły. Ostatecznie - jak wyjaśnił starosta - samorząd miał do dyspozycji od władz jeden wirnik i koparkę.
Zrobiono polityczny happening, że rząd mi pomagał. Nie dał mi nic. (...) Wszystko muszę robić własnymi środkami. A teraz muszę jeszcze odpierać niesłuszne ataki.
 Pomoc więc była, ale - jak stwierdził Kuropatwa - tylko w mediach. - Pani wojewoda polatała sobie w niedzielę śmigłowcem i nic. A w niedzielę była wielka konferencja, z której dowiedziałem się, że muszę zapłacić za sprzęt - powiedział Kuropatwa.

"Sorry taki mamy klimat" panie starosto.

                                                                         http://www.liiil.pl/promujnotke

poniedziałek, 3 lutego 2014

Ubezpieczenie +

 
Rząd próbuje, w krótkim okresie czasu, naprawić to czego nie zdołał
zrobić przez ponad 6 lat rządzenia w temacie SŁUŻBA ZDROWIA.
Zgodnie z popularnym powiedzeniem b.minister ,"nakłady na służbę
zdrowia rosną",wzrost nakładów nie przekłada się na poprawę funkcjonowania
placówek,których zadaniem jest pomóc choremu w miarę szybkim
wyzdrowieniu.Dlatego ilość kilku milionów hospitalizowanych pacjentów
nie świadczy dobrze,a wręcz przeciwnie o polskiej służbie zdrowia.
Bo to nie ilość a jakość usług ,w tym sektorze powinna świadczyć
o kondycji służby zdrowia.

Zastanawiam się,gdzie i jak wydawane są pieniądze społeczne skoro
Ministerstwo Zdrowie dysponuje obecnie budżetem prawie 2 x wiekszym
niż przed 10 laty.Około 2 miliony potencjalnych pacjentów na stałe
lub czasowo nie korzysta  ze świadczeń polskiej służby zdrowia.

Kilka lat temu,jeden z b.szefów NFZ w wywiadzie powiedział,że rocznie
przez tę Instytucje marnowane jest 10-15 % środków.Czy marnotrawstwo
od momentu tego stwierdzenia jest mniejsze czy większe. 10 % przy
budżecie ponad 60 miliardów to sporo kasy.

Faktem również jest,że państwo ,ustawodawcy,rządzący przeznaczają zbyt
mało środków (4,7% PKB) na ochronę zdrowia.
Słyszymy ostatnio o setkach miliardów które państwo ma przeznaczyć
na dozbrojenie naszej walecznej armii.Zainteresowanie naszych najwiekszych
i najlepszych przyjaciół Amerykanów pragnących coś z tego skubnąć
skutkuje odwiedzinami wysokiej rangi polityków,Kerry a teraz ten minister
którego pradziadkowie wywodzili się z Polski.Na to pieniądze są, na leczenie
ludzi nie ma. Możliwości obronne Polski nawet po wydaniu kwoty 100 krotnie
wyższej są nic nie warte w porównaniu z potencjałem ewentualnych agresorów.
A przecież,bronić nas ma cała potęga NATO!

Wróćmy do pomysłu PO o dodatkowych ubezpieczeniach.
Opozycja która w przeszłości miała podobne pomysły,teraz ostro protestuje.
To jej prawo,ale nie świadczy to o merytorycznym podejściu do problemu.
Inną sprawą jest,lekceważenie pomysłów opozycji przez koalicje.
Jak sadzę w tym ważnym temacie powinno się wspólnie rozważyć
ewentualne inne drogi pozyskania pieniędzy bo dodatkowe ubezpieczenia nie
rozładują kolejek a stworzą wrażenie,że bogaty może więcej.

Gdyby politycy,ponad podziałam próbowali rozważyć inne możliwości
pozyskania pieniędzy na "zdrowotność" to powinni zastanowić się nad:
-Powrotem do finansowania służby zdrowia z budżetu państwa.
-Wprowadzeniem opłat za usługi nie medyczne - wyżywienie.
-Podniesienie odpisu z budżetu na służbę zdrowia przynajmniej o 1 %
 co i tak będzie nas lokować w ogonie państw europejskich.

Rocznie 8 milionów hospitalizowanych pacjentów obciążonych symboliczną
opłatą za wyżywienie przyniesie większe korzyści finansowe i nie powinno
powodować żalu biednych do państwa i bogatych pacjentów.

Problem w tym,że interesy polityków nie są zbieżne z interesami pacjentów.
I nadal będzie tak że "każdy ch*j na swój strój" a pacjent?

                                            http://www.liiil.pl/promujnotke