wtorek, 7 maja 2013

Daniel czy osioł ?



Daniele arcybiskupa Głódzia na działce hodowane są na działce przekazanej przez Gdańsk za 1 procent wartości na


Kompletnie nie rozumiem kolejnej "nagonki" na hodowcę daniel abp.Głódzia.
Musze przyznać ,że Głódź ma kiepełę nie tylko mocną na wysokoprocentowe
paliwo ale również ma "łeb" do interesów.
Za 4,500 tys.kupił od miasta działkę o wartości 457.000 zł , już ten fakt
stawia go w gronie ludzi genialnie uzdolnionych.
Dlaczego mamy pretensje do kupującego a nie do sprzedajacego.
Jak sadzę każdy z nas skorzystałby z  nadarzającej się okazji i postąpiłby
dokładnie tak samo.Tak więc winę za ten stan rzeczy ponosi sprzedający
czyli prezydent Gdańska.

Podobnych przypadków w Polsce są setki, jeżeli nie tysiące.
Od wielu lat , konkretnie od 1989 r. politycy wszystkich , kolejnych
rządów , z rożnych powodów ,odwdzięczali się hierarchom. Pod pretekstem
zwrotu zagrabionego przez komunę mienia ,nie tylko zwracali ale dodatkowo
dodawali, nie zawsze zgodnie z przepisami dodatkowe bonusy.
To nie kościół czy hierarchowie są temu winni , winni są politycy którzy
nie mają odwagi na uchwalenie takiego prawa które wyklucza rożnego
rodzaju przekręty.

Premier Tusk obiecywał że nie będzie klęczał , słowa dotrzymał bo nie klęczy
ale leży krzyżem przed hierarchami.Dobitnym przykładem jest likwidacja
Komisji Majątkowej.Ta decyzja spowodowała ,że wszelkie nieprawidłowości
jakie występowały przy "zwrocie" mienia będą pokrywane z budżetu państwa.

Antoni ,nomen omen, Pawlak rzecznik prezydenta uważa ,że przekazana działka
służy celom sakralnym bo daniele będą występowały w szopce.
Szopkę, to ze społeczeństwa robią sobie politycy.
Jeżeli się nie mylę to B-16 stwierdził, że w stajence w której urodził się
Jezus nie było zwierząt.Tak więc hodowla danieli nie służy sakralnemu celowi.
A tak na marginesie, to słyszałem o osłach, nie tylko w szopce, o danielach nie.

Abp.Głódź nie musi się jednak obawiać, wystarczy ,że z trawy na działce
zrobi wiązkę siana , a siano w porównaniu do daniela na 100% jest sakralne.

                                      http://www.liiil.pl/promujnotke



poniedziałek, 6 maja 2013

Milczenie baranów


 Stado stada baranów, owiec. Zdjęcie owcy barana. Stado.
 Barany som ale bacy nima.

Były PSL-owski minister rolnictwa Sawicki , musi nie lubić  swojego partyjnego
kolegi, obecnego ministra Kalemby.Może ma nadzieję że, znów wskoczy na
ministerialny fotel,bo Kalemba to człowiek Pawlaka a Sawicki nowego wodza
ludowców. Według Sawickiego , już 17 kwietnia wiadomo było o karze jaką
wymierzyła nam Unia za lenistwo premiera,ministrów czy urzędników.

Od 17 kwietnia minister Kalemba czytał i starał się zrozumieć co też ta Unia
od nas chce.Jak już zrozumiał to ogłosił , że ta kara , jak zwykle, nie dotyczy
koalicji obecnie rządzącej ale winne zaniedbań są poprzednie rządy.
To już tradycja PSL-u zwalania własnej winy na poprzedników.
Tak postąpił Sawicki w sprawie nagłego wzrostu cen cukru.To poprzednicy
wynegocjowali zbyt mały kontynent , obwieścił minister.Okazało sie ,że cukru
jest do cholery na magazynach a ta akcja na która zbyt późno zareagował rząd
miała charakter spekulacyjny. Jakoś cukru od tego czasu nie brakuje.

Minister Kalemba, według  mec.Giertycha nadwornego papugi prominentów
z Platformy , "obtorbił" premiera a premier nie sprawdzając napisał,to co
powszechnie wiadomo.To nie my to oni!!.

Opozycja , sprawdzając u źródła uważa że, kara dotyczy okresu 2007-2010.
I od tego czasu barany milczą.
Może powtórnie czytają pismo i starają się zrozumieć, ale jak długo można czekać.
Spodziewałem się natychmiastowej reakcji premiera potwierdzającej , że
to on ma rację a nie opozycja, bądź przyznanie się do błędu który wynika
z błędnej informacji ministra ,co w konsekwencji skutkuje dymisją.
A barany milczą.
Mec.Giertych,  były koalicjant Kaczyńskiego i wicepremier w jego rządzie
martwi się o Polskę, bo jeśli PO "dalej będzie ciamciaramciam"  to
"rządy będą należeć do PiS".

                                                          http://www.liiil.pl/promujnotke




niedziela, 5 maja 2013

Premier czy sportowiec







Mamy premiera piłkarza amatora i biegacza.
Zawodowo jest natomiast selekcjonerem reprezentacji
pod nazwą  Rada Ministrów.
Wygląda na to, że premierowi lepiej idzie amatorskie
"haratanie gały" i bieganie niż zawodowe kierowanie rządem.
Powinien to przemyśleć i raczej zająć się sportem niż polityką.
Absorbujące zajęcia sportowe i wysiłek  fizyczny w nie włożony osłabiają
koncentrację premiera i powodują zmęczenie umysłowe które nie jest
korzystne ani dla niego ani dla społeczeństwa.
Tusk , zanim jeszcze został premierem , dał się poznać jako człowiek
przedkładający  wydarzenia sportowe ponad obowiązki najpierw posła
a potem premiera.Fotografia wicemarszałka Tuska oglądającego mecz
w czasie obrad jest na to dowodem.
Nieodebrany telefon od prezydenta Obamy w dniu i  w porze rozgrywania
finału Ligi Mistrzów pozwala również przypuszczać że, prywatna pasja
premiera nie służy polskiej polityce.

Ostatnio premier Tusk startował w biegu zamiast poświęcić czas na
przeczytanie pisma z Brukseli lub konsultacje z ministrem rolnictwa.
Gdyby premier zajął się tym za co między innymi ja mu płacę,czyli pracą
zawodową a nie szpanował swoją kondycją być może nie doszłoby do
zamieszania dotyczącego kary nałożonej przez Komisję Europejską

Sprawa dotyczy prawie 80 mln €.
Premier Tusk nie zapoznał się dogłębniej z tematem i napisał :
"To nie pierwszy kosztowny błąd naszych poprzedników,za który zapłaci
polski podatnik.Kara za lata 2004-2006".