środa, 9 stycznia 2013
Cyniczni Bezwzględni Awanturnicy - CBA
Sprawa wyroku na dr.G. i ustnego uzasadnienia sędziego Tuleyi,
zapewne jeszcze przez długi czas sędzie w centrum uwagi opinii publicznej.
To sprawa wielowątkowa w której zarzuty , wyrok , uzasadnienie
są integralną częścią sprawy ale wymagają szerszego omówienia.
Klamrą spinającą te wydarzenia jest jedna z agencji rządowych ,
Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Po wygranych przez PiS wyborach , dzięki głosom Platformy
powołano kolejną jednostkę specjalną , CBA której zadaniem było
wykrycie i udowodnienie afer w które mieli być zamieszanie ludzie
związani z lewicą.Afery paliwowe , węglowe i inne szeroko komentowane
w mediach przez polityków PiS.Filmy dokumentujące zatrzymania podejrzanych
konferencje prasowe min. Ziobry czy szefa CBA to częste wydarzenia IV RP.
Niestety nikt wtedy nie informował o uniewinnianiu tych "przestępców"
bądź o umarzaniu spraw ze względu na słaby materiał dowodowy przez Sądy.
Brak efektów działalności CBA spowodował zmianę profilu działania.
Postawiono na "prowokowanie" wytypowanych osób i poprzez bliższe
stosunki osobiste agenta Tomka w sieć złowiono posłankę PO Sawicką.
Dowody zdobyto , posłankę skazano.
Nawet jeżeli nie są to metody stalinowskie , to zdobywanie dowodów winy
w wielu przypadkach budzi , brzydkie skojarzenia.
Brak wyników tej zbędnej agencji będącej na usługach i wykonującej
polecenia swoich politycznych zwierzchników spowodował wybuch "sex afery",
oskarżenie swojego koalicjanta i w rezultavie upadek rządu.
Sprawa Marczuk, willi Kwaśniewskich to kolejna klęska tej instytucji
i marnowanie pieniędzy podatnika przez nieudolnych agentów typu
Tomasz Kaczmarek.
Błąd premiera Tuska spowodował, że już w czasie rządów PO , CBA
w dalszym ciągu kierował Mariusz Kamiński.Dopiero wybuch afery
hazardowej i udział w niej czołowych polityków spowodował reakcję premiera.
Zanim jednak do tego doszło , w czasie rządów PiS wykreowano
kolejna wielką aferę.której nadano kryptonim dr.Mengele /oprawca z Auschwitz/.
W spektakularny sposób został zatrzymany wybitny kardiochirurg dr.G.
Pamiętamy konferencję prasową min.Ziobry, jego zarzuty jego słowa.
Pamiętać należy również o przegranym procesie przez Ziobrę.
Sprawę dr.G. również należy rozpatrywać w kilku aspektach.
Zatrzymanie mniej znanego lekarza nie miałoby takiego oddźwięku
społecznego jak zatrzymanie ordynatora , wybitnego specjalisty.
Doktor G. nie cieszący się popularnością wśród swoich podwładnych,
przy okazji biorący łapówki, był idealnym kandydatem dla CBA ,
potrzebującej jak ryba wody spektakularnego sukcesu.
Sposób zatrzymania, fałszowanie materiałów o tym fakcie , zbieranie
dowodów winy, przesłuchiwanie świadków budzić może jedynie oburzenie.
To przykład wyjątkowego zdziczenia agentów którzy za wszelką cenę chcieli
się wykazać w walce z korupcja a przede wszystkim przed swoimi przełożonymi.
W świetle materiału dowodowego skazany brał łapówki.Wyrok wydaje się
adekwatny do popełnionego czynu.Uzasadnienie sędziego i jego wątpliwości
dotyczące wiarygodności zeznań świadków wskazują , że w tej sprawie,
rozpatrywanej w kolejnej instancji mogą zajść spore zmiany.
Mam nadzieję , że Prokuratura w której gestii będzie zbieranie materiałów
dowodowych ,dotyczacych przekroczenia uprawnień przez agentów CBA,
oraz możliwych fałszywych zeznań świadków oskarżenia ,wykaże się pełną
niezależnością i przedstawi rzeczywisty, poparty dowodami a nie wymuszonymi
zeznaniami stan sprawy.
Sąd biorąc pod uwagę nowe dowody wyda mam nadzieję sprawiedliwy
wyrok być może odmienny od tego z jakiego obecnie cieszą się , Ziobro,
Kamiński i inni byli i obecni działacze PiS.
http://www.liiil.pl/promujnotke
wtorek, 8 stycznia 2013
TULEYA - wróg PiS
Wyrok w sprawie dr. G, podobnie jak i uzasadnienie wygłoszone przez
sędziego Tuleyę wzbudziły spore zainteresowanie i kolejny raz podzieliły
polityków, prawników , społeczeństwo na tych którzy uważają , że zostały
przekroczone normy w negatywnej ocenie działalności i zbierania dowodów
przez CBA. Są i tacy którzy uważają , że przekonanie o tym,że sędzia Tuleya
przekroczył jakieś, dopuszczalne granice jest mylne.
Wybitny karnista , profesor,doktor habilitowany nauk prawniczych ,adwokat
Piotr Kruszyński chociaż nie jest zwolennikiem IV RP uważa, że sędzia skłamał
porównując CBA do służb stalinowskich.Podobnego zdania jest były sędzia ,
były prezes NIK a obecnie europoseł PiS Janusz Wojciechowski. Europoseł pisze:
"Z ustaleń sadu nie wynika aby funkcjonariusze torturowali podejrzanego dr. G.
Nie wynika by go bili,polewali wodą,wyrywali mu paznokcie , miażdżyli jądra,
trzymali o głodzie i pragnieniu .....................". To prawda !
W tym przypadku sędzia być może zbyt ostro się wyraził.
Czy Panowie, prof.Kruszyński i dr.Wojciechowski są na 100% pewni że,
w czasie IV RP w innych sprawach nie stosowano metod podobnych
do stalinowskich.Być może nie znają wielu takich przypadków o których
pisał tygodnik NIE .Podobny temat opisywałem bodaj 2 lata temu na swoim
blogu. Przypomnę w skrócie tą bulwersująca sprawę.
W okresie IV RP prezydentem Krakowa był i jest nadal prof.Majchrowski.
Chociaż nie "komuch" to popierany przez SLD. "Szeryfem" walczącym zkorupcją,
złem i "komuchami "był poseł z Krakowa minister , prokurator ,Z.Ziobro.
Ponieważ zbliżały się wybory prezydenckie w CK Krakowie , postanowiono
szukać haków na Majchrowskiego chcąc na Urzędzie Prezydenta posadzić
własnego prawego i sprawiedliwego kandydata.
Pomocą miały być zeznania właściciela kantoru ,człowieka z niedowładem nóg
u którego periodycznie występowały ataki bólu i aby je złagodzić,funkcjonował
z pompą morfinową która w razie natężenia bólu wstrzykiwała środek uśmierzający.
Znaleziono pretekst i aresztowano tego człowieka ,zamiast morfiną napełniano
pompę glukozą i składano propozycje; "powiesz coś przeciwko Majchrowskiemu
to damy morfinę nie powiesz to będziesz dalej wył".
Nie powiedział , cierpiał tortury nie stalinowskie ale ziobrowskie .
PiS upadł ,w czasach PO opuścił areszt wydobywczy bez wyroku.
Jedną sprawę już wygrał w Strasburgu i otrzymał odszkodowanie , kolejne
zapewne również wygra.Nie jest biedakiem , nie potrzebuje pieniędzy
ale chce aby ci co go torturowali ponieśli konsekwencje.
Obrońcom CBA i innych służb tego okresu zalecam aby w swych
wypowiedziach zalecali wstrzemięźliwość bo nie znają wszystkich
draństw i nieprawości dokonanych w tym okresie a tortury nie mniej
wyrafinowane niż stalinowskie były i nie tylko w tym jednym wyżej
opisanym przypadku.
A oto kilka przypadków nie stalinowskich metod przesłuchania zanotowanych
przez dziennikarkę M.Telmińską , obserwującą proces,
Świadek A.G., lat 67. Kobieta - zabrana z domu na przesłuchanie 10 lutego (zatrzymanie dr G. - 12 luty). Przesłuchiwana od 22 do 2 nad ranem. Bardzo się bała ("byłam przerażona"). Twierdzi, że CBA wymusiło na niej zeznania. Mówili "wszyscy się przyznali, to pani też powinna", "jeśli panią zatrzymamy, to mąż zostanie w szpitalu sam". Zabronili jej mówić komukolwiek o przesłuchaniu. Mąż zmarł 14 lutego (dzień konferencji CBA). Po jego śmierci zabrana do CBA na kolejne przesłuchanie - też w nocy.
Iwona SZ., przesłuchiwana w ciągu dnia. Przyjechali po nią do pracy. Funkcjonariusz (mężczyzna) podczas przesłuchania w CBA wszedł z nią nawet do toalety, stał pod drzwiami. Słyszała, jak funkcjonariusz krzyczy na kogoś, kto chciał odwołać zeznania. Straszyli ją, że pójdzie "siedzieć". Przesłuchujący ją agenci mieli przy sobie wyeksponowaną broń. W CBA była przesłuchiwana od 10. do 15., potem przewieziono ją do prokuratury. Tam identyczne przesłuchanie i identyczne pytania. Nie pozwolono jej zadzwonić do rodziny i poinformować, co się dzieje i gdzie jest.
Ewa K., zabrana o 23, przesłuchanie po północy. W czasie przesłuchania kilkakrotnie pytana o "kontakty fizyczne" z G. Czy były? Czy się "przytulał"? Czuła się upokorzona, bo mimo zaprzeczeń pytanie ponawiano. "Bałam się". Przesłuchanie zakończone o 2.20 nad ranem.
Anna Z-M., lekarka, żona lekarza, córka lekarza. Dała dr G. pudełko na cygara (choć wiedziała, że nie pali). W dwóch ośrodkach kardiochirurgicznych odmówiono zoperowania ojca "bo nie rokuje", G. jako jedyny się podjął ("Ojciec żyje do dziś"). Zatrzymana w nocy, w trakcie pełnienia dyżuru na OIOM-ie, w trakcie reanimacji pacjentki. Trzech funkcjonariuszy CBA weszło w brudnych, zabłoconych butach na oddział i stało obok niej podczas reanimacji. Około północy dowieziona do Warszawy (150 km), zabroniono jej kontaktu z rodziną. Przesłuchiwana kilka godzin. Grożono jej 8 latami więzienia, mówiono: "nie wrócisz już do domu". W nocy funkcjonariusze CBA pojechali też do jej domu - nastoletni syn udawał, że go nie ma i nikogo nie wpuścił. CBA pojechało do jej rodziców - staruszków. Chciano zatrzymać matkę - zasłabła. Ojciec wezwał pogotowie. "Czułam się zastraszona, byłam przerażona". Funkcjonariusz podkreślił, żeby powiedziała, że dała prezent, bo oczekiwała lepszego traktowania ojca. Zaprzeczyła, bo pudełko dała po wyjściu ojca ze szpitala. Wtedy usłyszała, że nie pójdzie do domu. Podpisała wszystko, co kazali. Tej nocy była przesłuchiwana trzy razy - dwa razy w siedzibie CBA, raz w prokuraturze. Dostała zakaz opuszczania kraju i kazano jej meldować się dwa razy w miesiącu na policji. Przesłuchano ją kolejny raz - w prokuraturze. W sądzie płacze: "to niewiarygodne, to nie do pomyślenia".
Edward B., pacjent operowany pięć dni przed zatrzymaniem G. "CBA wpadło na oddział z krzykiem, z bronią, w kominiarkach", zrobiło się straszne zamieszanie. "Przeżyłem szok, myślałem że to jakiś napad". Z powodu stresu zasłabł, miał migotanie komór.
Pani K., starsza pani, żona pacjenta. Funkcjonariusze CBA przyszli w nocy. Kazali jej się ubierać i iść na przesłuchanie. W domu był schorowany mąż i czteroletni wnuczek. Ugięły się pod nią nogi, nie była w stanie iść. Wzięli ją pod ręce. Spadły jej kapcie, ale nikt się nie zatrzymał, ciągnęła bosymi stopami po podłodze. Przerażeni sąsiedzi wyszli na klatkę schodową............
http://www.liiil.pl/promujnotke
sędziego Tuleyę wzbudziły spore zainteresowanie i kolejny raz podzieliły
polityków, prawników , społeczeństwo na tych którzy uważają , że zostały
przekroczone normy w negatywnej ocenie działalności i zbierania dowodów
przez CBA. Są i tacy którzy uważają , że przekonanie o tym,że sędzia Tuleya
przekroczył jakieś, dopuszczalne granice jest mylne.
Wybitny karnista , profesor,doktor habilitowany nauk prawniczych ,adwokat
Piotr Kruszyński chociaż nie jest zwolennikiem IV RP uważa, że sędzia skłamał
porównując CBA do służb stalinowskich.Podobnego zdania jest były sędzia ,
były prezes NIK a obecnie europoseł PiS Janusz Wojciechowski. Europoseł pisze:
"Z ustaleń sadu nie wynika aby funkcjonariusze torturowali podejrzanego dr. G.
Nie wynika by go bili,polewali wodą,wyrywali mu paznokcie , miażdżyli jądra,
trzymali o głodzie i pragnieniu .....................". To prawda !
W tym przypadku sędzia być może zbyt ostro się wyraził.
Czy Panowie, prof.Kruszyński i dr.Wojciechowski są na 100% pewni że,
w czasie IV RP w innych sprawach nie stosowano metod podobnych
do stalinowskich.Być może nie znają wielu takich przypadków o których
pisał tygodnik NIE .Podobny temat opisywałem bodaj 2 lata temu na swoim
blogu. Przypomnę w skrócie tą bulwersująca sprawę.
W okresie IV RP prezydentem Krakowa był i jest nadal prof.Majchrowski.
Chociaż nie "komuch" to popierany przez SLD. "Szeryfem" walczącym zkorupcją,
złem i "komuchami "był poseł z Krakowa minister , prokurator ,Z.Ziobro.
Ponieważ zbliżały się wybory prezydenckie w CK Krakowie , postanowiono
szukać haków na Majchrowskiego chcąc na Urzędzie Prezydenta posadzić
własnego prawego i sprawiedliwego kandydata.
Pomocą miały być zeznania właściciela kantoru ,człowieka z niedowładem nóg
u którego periodycznie występowały ataki bólu i aby je złagodzić,funkcjonował
z pompą morfinową która w razie natężenia bólu wstrzykiwała środek uśmierzający.
Znaleziono pretekst i aresztowano tego człowieka ,zamiast morfiną napełniano
pompę glukozą i składano propozycje; "powiesz coś przeciwko Majchrowskiemu
to damy morfinę nie powiesz to będziesz dalej wył".
Nie powiedział , cierpiał tortury nie stalinowskie ale ziobrowskie .
PiS upadł ,w czasach PO opuścił areszt wydobywczy bez wyroku.
Jedną sprawę już wygrał w Strasburgu i otrzymał odszkodowanie , kolejne
zapewne również wygra.Nie jest biedakiem , nie potrzebuje pieniędzy
ale chce aby ci co go torturowali ponieśli konsekwencje.
Obrońcom CBA i innych służb tego okresu zalecam aby w swych
wypowiedziach zalecali wstrzemięźliwość bo nie znają wszystkich
draństw i nieprawości dokonanych w tym okresie a tortury nie mniej
wyrafinowane niż stalinowskie były i nie tylko w tym jednym wyżej
opisanym przypadku.
A oto kilka przypadków nie stalinowskich metod przesłuchania zanotowanych
przez dziennikarkę M.Telmińską , obserwującą proces,
Świadek A.G., lat 67. Kobieta - zabrana z domu na przesłuchanie 10 lutego (zatrzymanie dr G. - 12 luty). Przesłuchiwana od 22 do 2 nad ranem. Bardzo się bała ("byłam przerażona"). Twierdzi, że CBA wymusiło na niej zeznania. Mówili "wszyscy się przyznali, to pani też powinna", "jeśli panią zatrzymamy, to mąż zostanie w szpitalu sam". Zabronili jej mówić komukolwiek o przesłuchaniu. Mąż zmarł 14 lutego (dzień konferencji CBA). Po jego śmierci zabrana do CBA na kolejne przesłuchanie - też w nocy.
Iwona SZ., przesłuchiwana w ciągu dnia. Przyjechali po nią do pracy. Funkcjonariusz (mężczyzna) podczas przesłuchania w CBA wszedł z nią nawet do toalety, stał pod drzwiami. Słyszała, jak funkcjonariusz krzyczy na kogoś, kto chciał odwołać zeznania. Straszyli ją, że pójdzie "siedzieć". Przesłuchujący ją agenci mieli przy sobie wyeksponowaną broń. W CBA była przesłuchiwana od 10. do 15., potem przewieziono ją do prokuratury. Tam identyczne przesłuchanie i identyczne pytania. Nie pozwolono jej zadzwonić do rodziny i poinformować, co się dzieje i gdzie jest.
Ewa K., zabrana o 23, przesłuchanie po północy. W czasie przesłuchania kilkakrotnie pytana o "kontakty fizyczne" z G. Czy były? Czy się "przytulał"? Czuła się upokorzona, bo mimo zaprzeczeń pytanie ponawiano. "Bałam się". Przesłuchanie zakończone o 2.20 nad ranem.
Anna Z-M., lekarka, żona lekarza, córka lekarza. Dała dr G. pudełko na cygara (choć wiedziała, że nie pali). W dwóch ośrodkach kardiochirurgicznych odmówiono zoperowania ojca "bo nie rokuje", G. jako jedyny się podjął ("Ojciec żyje do dziś"). Zatrzymana w nocy, w trakcie pełnienia dyżuru na OIOM-ie, w trakcie reanimacji pacjentki. Trzech funkcjonariuszy CBA weszło w brudnych, zabłoconych butach na oddział i stało obok niej podczas reanimacji. Około północy dowieziona do Warszawy (150 km), zabroniono jej kontaktu z rodziną. Przesłuchiwana kilka godzin. Grożono jej 8 latami więzienia, mówiono: "nie wrócisz już do domu". W nocy funkcjonariusze CBA pojechali też do jej domu - nastoletni syn udawał, że go nie ma i nikogo nie wpuścił. CBA pojechało do jej rodziców - staruszków. Chciano zatrzymać matkę - zasłabła. Ojciec wezwał pogotowie. "Czułam się zastraszona, byłam przerażona". Funkcjonariusz podkreślił, żeby powiedziała, że dała prezent, bo oczekiwała lepszego traktowania ojca. Zaprzeczyła, bo pudełko dała po wyjściu ojca ze szpitala. Wtedy usłyszała, że nie pójdzie do domu. Podpisała wszystko, co kazali. Tej nocy była przesłuchiwana trzy razy - dwa razy w siedzibie CBA, raz w prokuraturze. Dostała zakaz opuszczania kraju i kazano jej meldować się dwa razy w miesiącu na policji. Przesłuchano ją kolejny raz - w prokuraturze. W sądzie płacze: "to niewiarygodne, to nie do pomyślenia".
Edward B., pacjent operowany pięć dni przed zatrzymaniem G. "CBA wpadło na oddział z krzykiem, z bronią, w kominiarkach", zrobiło się straszne zamieszanie. "Przeżyłem szok, myślałem że to jakiś napad". Z powodu stresu zasłabł, miał migotanie komór.
Pani K., starsza pani, żona pacjenta. Funkcjonariusze CBA przyszli w nocy. Kazali jej się ubierać i iść na przesłuchanie. W domu był schorowany mąż i czteroletni wnuczek. Ugięły się pod nią nogi, nie była w stanie iść. Wzięli ją pod ręce. Spadły jej kapcie, ale nikt się nie zatrzymał, ciągnęła bosymi stopami po podłodze. Przerażeni sąsiedzi wyszli na klatkę schodową............
http://www.liiil.pl/promujnotke
poniedziałek, 7 stycznia 2013
Model i "autostrady"
Rada Ministrów, powołana przez premiera Tuska na II kadencję przez premiera
Tuska miała składa się z ludzi, gwarantujących poprawę funkcjonowania
w tych resortach, które w okresie pierwszej kadencji były jednymi z najsłabszych
i najgorzej ocenianych przez społeczeństwo.
Za wątpliwe zasługi w resorcie zdrowia min.Kopacz została marszałkinią Sejmu.
Wydawało się że , każdy następny minister będzie lepszy.Niestety minister
Arłukowicz nie spełnił pokładanych w nim , przez społeczeństwo, nadziei
o czym świadczą ostatnie sondaże dotyczące braku zaufania do poszczególnych
ministrów D.Tuska.
Dzisiejszy post nie będzie jednak na temat resortu zdrowia którego funkcjonowanie
jest powszechnie krytykowane, ale Ministerstwa Infrastruktury w którym
następcą fatalnego ministra Grabarczyka został nie wiele lepszy, min.Nowak.
Perturbacje z autostradami , drogami , dworcami zmianami wykonawców
przed Euro ,dopuszczanie do ruchu dróg które nie spełniały norm są powszechnie
znane.Podobnie jak ostatnie kłopoty pasażerów korzystających z usług PKP
na terenie Śląska czy noworoczne problemy pasażerów we Wrocławiu.
Minister zamiast zająć się rozwiązaniem tych bolączek postanowił ,może dla
poprawy samopoczucia, zamówić 30 modeli lokomotyw Inter City , w barwach
drużyn uczestniczących w Euro 2012.Nie jest ważna kwota tego zamówienia
wynosząca raptem 17 tys.zł , zastanawia mnie tylko po co ministrowi,
człowiekowi w średnim wieku tego typu zabawki.
Średni wiek wagonu pasażerskiego wynosi w Polsce 28 lat.
Ta średnia wskazuje że, spora część wagonów została zakupiona
lub wyprodukowana w dekadzie Gierka.
W grudniu ubiegłego roku podano informację o otwarciu kolejnego
odcinka autostrady A 4, od Szarowa do Tarnowa.Ponieważ dzięki
"doskonałej" polityce rządu ceny paliw zostały obniżone, postanowiłem
wybrać się na wycieczkę aby ocenić i docenić budowniczych tego odcinka
i oczywiście najwyższego przełożonego min.Nowaka.
Nie jestem pewny czy min.Nowak informując o tym wydarzeniu użył sformułowania
autostrada jeżeli tak , to z przykrością muszę stwierdzić że , minister nie rozróżnia
autostrady od drogi szybkiego ruchu.Jeżeli nie to zwracam honor.
Odcinek ten to dwupasmowa droga szybkiego ruchu na poboczach której
co kilka kilometrów grupka pracowników przystosowuje otoczenie do
norm wymaganych dla autostrad i poprawia osuwające się wały ziemne.
Brak oznakowań , dróg dojazdowych dla samochodów cięzarowych powoduje,
że te samochody w dalszym ciągu na pewnych odcinkach poruszają się po starej
trasie a nie po nowoczesnej "autostradzie".W miejscowości Bochnia zauważyłem
kilkukilometrowy korek samochodów ciężarowych.
Nie wiem i nie chcę wiedzieć ile kosztuje 1 km. bieżący ekranów akustycznych.
Na odcinku Kraków- Bochnia przynajmniej 80% autostrady, w obu kierunkach
pokonuje się pomiędzy wysokimi ekranami.Sadziłem , że ekrany mają stanowić
zabezpieczenie przed hałasem dla mieszkających w pobliżu ludzi.
Szkopuł w tym, że w pobliżu autostrady jest niewiele zabudowań ale ekrany są.
Mam nadzieję , że za marnowanie pieniędzy kiedyś , ktoś zostanie ukarany.
Na odcinku oznakowanym jako autostrada Kraków- Szarów nie ma ani jednego
aparatu telefonicznego z którego można wezwać pomoc,parkingu ,
pasów awaryjnych, toalet , stacji benzynowej itd.
Drogi mamy takie jak ministrów czyli , do d*py.
http://www.liiil.pl/promujnotke
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)