wtorek, 6 listopada 2012

"Lista wstydu" PO


/.../Wydaje się także, że Polacy 21 października odrzucili władzę, która wyrzekła się cnót podstawowych, kardynalnych w polityce. Takich cnót jak zdrowy rozsądek, umiar, powściągliwość, pokora. Jestem przekonany, jestem przekonany, że powrót tych cnót do praktyki rządzenia jest także potrzebą odczuwalną i oczekiwaną przez większość naszych rodaków./.../

/.../  Polacy dobrze sobie radzą wtedy kiedy władza nie przeszkadza im żyć. Polacy mają prawo do władzy i do takiego państwa, i do takiego rządu, który traktuje swoją
misję jako służbę, który uczciwość przyzwoitość, bezinteresowność traktuje jako oczywistość, I równocześnie Polacy mają prawo do władzy, która nie ma zamiaru narzucać, kontrolować każdego fragmentu ich życia./.../

/../ Własność jest warunkiem wolności obywatelskiej i trwałości. I dlatego będziemy starali się dbać o to, żeby własność w wymiarze indywidualnym stała się powszechna wśród naszych obywateli, a państwo będzie tak działało i to memu rządowi dedykuję ze szczególną determinacją, aby państwo gwarantowało skuteczną i jak najlepszą ochronę prywatnej własności naszych obywateli. A tam, gdzie dzisiaj państwo pozostaje właścicielem, szczególnie dotyczy to spółek z udziałem skarbu państwa, przyjmiemy wreszcie jawny i otwarty nabór do rad nadzorczych i wybór członków zarządu w drodze konkursu.
Chcemy w ten sposób zakończyć kilkunastoletni polityczny proceder zawłaszczania tych firm przez aparat biurokratyczny i partyjny./.../
/.../ Proszę Państwa! Jednym z najważniejszych zadań, jeśli wrócimy ponownie do słowa zaufanie, jest odbudowa zaufania obywateli do władzy. Dlaczego to zaufanie legło w gruzach, bo chyba tak można powiedzieć, dzisiaj o tym co obywatel czuje do władzy. Może dlatego, że instytucje władzy publicznej w ostatnich latach nie potrafiły przekonać swoich obywateli, że działają na ich rzecz i, że ludzie reprezentujący władzę publiczną każdego szczebla działają bezinteresownie po to, aby służyć swoim rodakom, służyć obywatelom. Nie oszukujmy się, dzisiaj w Polsce mało kto wierzy w to, że politycy idą do władzy, do parlamentu, do samorządu po to, aby bezinteresownie służyć Polakom i Polsce. Ten stan rzeczy trzeba i można zmienić. Polacy mogą odzyskać wiarę w to, że jesteśmy tu wszyscy po to, aby im służyć. Chciałbym, abyśmy wrócili do idei prostej, nie wymagającej żadnych nakładów, idei, która jest oczywista i dlatego nikt w Polsce nie rozumie dlaczego nie jest realizowana. Idei władzy skromnej, pozbawionej zbędnych przywilejów, idei taniego państwa.Ja chcę państwu uświadomić, że ograniczenie przywilejów władzy, finansowych, instytucjonalnych, budujących zbędny komfort, obcinanie tych bizantyjskich kosztów, czasami przywilejów absurdalnych jak ten sławny bilet tramwajowy za darmo dla posła i posłanki, chociaż, jak wiadomo, rzadko kiedy Polak ma okazję w tramwaju parlamentarzystę zobaczyć. A z całą pewnością każdy Polak wie, że parlamentarzystę stać na zakup biletu tramwajowego. Chciałbym państwa zapewnić, że te przywileje, materialne przywileje władzy przestaną drażnić Polaków, bo znikną. To nie jest pusty gest, to nie jest fanaberia tego rządu czy tej koalicji. Przygotowując się do dzisiejszego wystąpienia, równocześnie przez wiele dni rozmawiałem z moimi współpracownikami o tym, gdzie, jak i jak szybko będzie można władzę uwalniać od tego gorsetu i balastu niepotrzebnych przywilejów. I muszę państwu powiedzieć, że wchodząc do Urzędu Rady Ministrów ze zdziwieniem stwierdziłem, że w ostatnich latach zmiany nie poszły w dobrą stronę./.../

Bleblebleble.itd

To fragmenty expose premiera Tuska z 2007 roku.To początek działalności
na stanowisku premiera późniejszego "Słońca Peru i mistrza bajeru.

A rzeczywistość?

"Resort skarbu zadbał, aby wysocy urzędnicy bez postępowania kwalifikacyjnego zasiadali w radach nadzorczych państwowych spółek.
Wystarczy zdać egzamin państwowy, zostać wpisanym na specjalną listę i uzyskać zgodę przełożonego - to w zasadzie jedyne wymogi, jakie muszą spełnić dyrektorzy w urzędach czy ministerstwach, żeby zyskać szanse na dodatkowy zarobek za reprezentowanie ministra skarbu państwa (MSP) w podległych mu spółkach. Zdaniem ekspertów kłóci się to z etosem wykonywanej przez nich pracy urzędniczej. Nie ma jednak mowy o łamaniu prawa, bo formalnie członkowie służby cywilnej nie mają zakazu zasiadania w radach nadzorczych."

Ponad 400 osób związanych z Platformą "cha ha cha ha" Obywatelską poprzez
przynależność do jej struktur,powiązania rodzinne,układy koleżeńskie za zasiadanie
w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa otrzymało wynagrodzenie
w wysokości ponad 200 milionów zł.w okresie  5 letnich rządów PO.
Pieniądze podatników trafiają do kieszeni m.innymi:
2 byłych ministrów , 11 v-ce ministrów , 4 senatorów i 11 posłów Platformy Oszustów.

                               
                                                    http://www.liiil.pl/promujnotke


poniedziałek, 5 listopada 2012

KACZOROWSKI , story


Po trotylu i nitroglicerynie ,pochówek ostatniego prezydenta na uchodźstwie
stał się politycznym tematem nr 1 kończącego się tygodnia.

Opozycja mówi o bulwersującej nieobecności na pogrzebie najwyższych władz
Rzeczypospolitej a politycy Platformy ripostują , przecież byli .
Przedstawicielem prezydenta była , małżonka p.Komorowska.
Premiera reprezentował p.Bartoszewski , obecni byli przedstawiciele
Sejmu,Senatu rządu , politycy różnych ugrupowań.
Nieobecny był, były poddany Korony Brytyjskiej ,  emigracyjny znajomy
prezydenta Kaczorowskiego , szef MSZ min.Sikorski.
Zarzucając nieobecnym absencję  , "prawdziwi Polacy"
niewiele mówili o nieobecności prezesa Kaczyńskiego.
Podobno zatrzymały go ważne sprawy rodzinne.
Prezesa mogły a innych polityków ,  nie.

Grzebano ostatniego prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego.
Jak sadzę to nazwisko do 1989 roku niewielu Polakom coś mówiło.
Większość "prawdziwych Polaków" też nie miało pojęcia o nazwiskach
premiera, ministrów tworzących marionetkowy rząd i o prezydencie
na uchodźstwie, którzy po zakończeniu II wojny światowej, kontynuowali
na wyspach  brytyjskich tradycje II RP.
Ani rząd ani prezydent na uchodźstwie nie mieli mandatu społecznego
potrzebnego do sprawowania władzy.Grupka starszych panów , wzajemnie
nominowała się na stanowiska rządowe a prezydent Kaczorowski został
wyznaczony na te funkcję przez swego poprzednika , K.Sabbata.
Dziwny rodzaj demokracji panował w tym środowisku wzajemnej adoracji.

Po demokratycznych wyborach w wyniku których prezydentem został
L.Wałęsa , prezydent na uchodźstwie przekazał insygnia prezydenckie
II RP takie jak pieczęć,insygnia odznaczeń , Orła Białego i Orderu Odrodzenia
Polski.L.Wałęsa był więc pierwszym kontynuatorem II RP.


Zgodnie z chwalonym w 1996 r.prawem o Urzędzie Prezydenta , prezydent
Kaczorowski objęty został wszelkimi przywilejami należnymi byłym prezydentom.
Katastrofa samolotu pod Smoleńskiem zakończyła życie ostatniego prezydenta
na uchodźstwie.Pogrzeb z należnymi głowie państwa honorami odbył się
19.4.2010 roku w Świątyni Opatrzności Bożej , trumna  została złożona
w Panteonie Zasłużonych Polaków.
Niestety w trumnie nie było zwłok Kaczorowskiego.Fatalna pomyłka przy
identyfikacji , spowodowała dalszy ciąg zdarzeń.Ekshumacja,badania DNA,
powtórny pochówek i kolejna POPISOWA rozróba.

Wydaje mi się że , najwłaściwszym podsumowaniem tej  sytuacji są słowa
posła Rozenka z Ruchu Palikota :
"A być może chodziło o to, by znowu zaognić sytuację. By znowu doprowadzić do wrzenia. Mam nieodparte wrażenie, że na tym PO i PIS żeruje: im więcej się dzieje wokół katastrofy smoleńskiej, tym te dwie partie są bardziej zadowolone i rosną w sondażach".

                                                      http://www.liiil.pl/promujnotke

sobota, 3 listopada 2012

ARBITER


Zajmijmy się poszukiwaniem arbitra który mógłby wyzwolić społeczeństwo
z klinczu w którym znajdują się dwie największe partie obecne w Sejmie.
Przy obecnym składzie Sejmu , nie ma szans na jakiekolwiek zmiany.
Prawdopodobnie do końca kadencji jesteśmy skazani na POPISOWE potyczki.
Ewentualne zmiany układu sił możliwe będą dopiero w następnych wyborach
i to po spełnieniu wielu warunków przez partie, które będą próbowały w sposób
demokratyczny rozbić ten układ powodujący wzrost agresji i nienawiści wśród
polityków i popleczników tych , umownie nazwanych prawicowych partii.
Na dzień dzisiejszy prawica jest dominującą opcją w Sejmie , dominuje również
w sondażach wyborczych.

Jedynie dobry wynik wyborczy partii umownie zwanych lewicą , może doprowadzić
do zmiany sytuacji politycznej.Tylko lewica jest w stanie wyprowadzić Polskę
z zaścianka Europy na pozycję państwa w pełni demokratycznego, szanujacego
wszelkiego rodzaju odmienności , nie tylko natury seksualnej.
Niestety partie umownie zwane lewicą , SLD i RP,  z różnych względów nie
potrafią  wykorzystać POPISOWEJ kłótni do zwiększenia swego elektoratu.
Mało tego , te formacje nawet tracą swoich wyborców zniesmaczonych ich
nieudolnością , niekonsekwencją ,narcystyczną postawą przywódców SLD i RP.

Nie jestem i nie będę zwolennikiem Palikota , byłem przeciwnikiem jego
działań mających na celu wchłonięcie przez Ruch , Sojuszu.
Jednakże w obecnej sytuacji uważam że, aby dokonać zmian na scenie politycznej ,
konieczna jest ścisła współpraca , z zachowaniem autonomii , tych ugrupowań.

O wiele więcej spodziewałem się po Millerze w chwili Jego wyboru na szefa SLD.
Przez okres sprawowania funkcji niewiele zrobił.Co prawda ustabilizował poparcie
na poziomie dwucyfrowym , wyprzedził w sondażach Palikota , ale 10 czy 15%
poparcia to zbyt mało aby być znaczącym partnerem.Ponieważ młodzi działacze
SLD nie prezentują odpowiedniego poziomu intelektualnego należy zastanowić
się nad powrotem "starych",  nie wypalonych działaczy, którzy z różnych przyczyn
rozstali się z tą formacją. Krótko mówiąc, należy podjąć próbę zjednoczednia
i pogodzenia  skłóconych polityków.Celem byłby powrót elektoratu ,opracowanie
odpowiedniego programu ,  w dalszej perspektywie rządzenie czy współrządzenie.

Dobry wynik ugrupowania Palikota spowodował uderzenie wody sodowej
do głowy przywódcy ruchu swojego imienia. Już na wstępie, zarozumiały Palikot
popełnił kilka taktycznych błędów sadząc że, jest w stanie pokonać Millera
i stanąć na czele zjednoczonej formacji umownie zwanej lewicową.
Palikot nie jest politykiem lewicowym , jest politykiem antyklerykalnym.
I to kolejny jego błąd.W obecnych czasach KK jest jeszcze za silny aby z nim
otwarcie walczyć, a o wygranej , jeszcze przez długi okres będzie można jedynie
pomarzyć.Składane propozycje obyczajowe , legalizacja marihuany, i inne
szczerze mówiąc bzdurne pomysły nie mają szans na akceptację obecnego,
zdominowanego przez prawicę Parlamentu. RP , nie ma pomysłów ,albo ich
nie przedstawił, na gospodarkę , sprawy bytowe i socjalne społeczeństwa
i dlatego wynik tej formacji oscyluje w granicach błędu statystycznego.

Jeżeli Miller i Palikot chcą rozbić monopol prawicy na władzę powinni ,
mimo wcześniejszych nieporozumień , wzajemnych zarzutów , podjąć
natychmiast współpracę i zapomnieć o swoich partykularnych korzyściach.

W przeciwnym razie, po kolejnych wyborach czeka nas powtórka z rozrywki.


                                                                 http://www.liiil.pl/promujnotke