Dowodów na to, że atak chemiczny jest dziełem syryjskich wojsk rządowych
nie ma, ale każdy pretekst jest dobry aby demokratyczna koalicja państw
zachodnich zaatakowała,Syrię.Bez mandatu ONZ,Rady Bezpieczeństwa,
no ale kto im zabroni.Amerykańskie okręty płyną w kierunku Syrii,podobnie
jak angielskie okręty podwodne,francuskie samoloty grzeją silniki a Świat
wstrzymuje oddech.Nie próżnują również przeciwnicy.m.in.Rosjanie zapowiadający
zestrzelenie amerykańskich rakiet oraz zniszczenie stanowisk z których zostaną odpalone.
Nie należy również zapominać o Irańczykach których spory kontyngent bazuje
na terenie Syrii oraz Chinach które od początku wojny idą ręka w rękę z Rosją
na forum ONZ.
Zasadnicze pytanie brzmi czy dojdzie do bezpośredniej konfrontacji mocarstw.
Pośrednia wojna trwa od początku wywołania przez USA demokratycznych
protestów przeciw rządowi Syrii.Od lat finansowo i militarnie wspierają rebeliantów.
Mimo tych wysiłków ostatni okres to pasmo zwycięstw wojsk rządowych popieranych
przez Rosjan.To pośrednie starcie można ocenić na korzyść Rosjan.
Jeszcze kilka dni temu prezydent Trump nakazał dowódcom wojskowym szybkie
zakończenie misji wojskowej w Syrii.A tu nagle "dup" i wojska rządowe ,jak twierdzą
"niezależni obserwatorzy używają broni chemicznej.Czy to nie dziwne?
Komu może zależeć na dalszej eskalacji konfliktu?Amerykanom po decyzji
Trumpa o szybkim zakończeniu misji, raczej nie.
Znany wielbiciel pokojowych rozwiązań premier Izraela na uroczystościach
uczczenia pamięci ofiar Holokaustu powiedział :
"- Widzieliśmy syryjskie dzieci, które zostały bestialsko zabite bronią chemiczną.
Te obrazy poruszyły nasze serca - "'
Szkoda,że nie żałuje palestyńskich dzieci zabijanych przez jego żołnierzy
w Strefie Gazy.Co czwarty spośród 631 zabitych do tej pory Palestyńczyków,
to właśnie dziecko. W izraelskich ostrzałach rannych zostało ich ponad tysiąc.
Nie mam wiedzy komu zależy na eskalacji tego konfliktu,ale jeżeli
politycy a szczególnie prezydent Trump zanim zacznie coś pisać na Twitterze
wcześniej nie pomyśli o konsekwencjach swoich słów,może dojść do konfliktu
w którym nie będzie ani zwycięzców ani pokonanych,a może i kuli ziemskiej.
Chyba pora na to aby prezydent supermocarstwa zaczął być bardziej inteligentny
niż rakiety którymi straszy Putina.
http://www.liiil.pl/promujnotke