wtorek, 3 kwietnia 2018

STAROŚĆ



             Pani Marianna 
"Starość nie radość,młodość nie wieczność",ale głupota chociaż się jej
nie sieje,sama rośnie,problemem jest również brak lekarstwa na tę przypadłość.

Inwalidka I grupy, 90 letnia staruszka z emeryturą roczną zapewne  mniejszą
niż miesięczne   wynagrodzenie wielu urzędników # dobrej zmiany, o nagrodach
nie wspominając .została ukarana mandatem.Cóż za przestępstwo popełniła
ta biedna kobieta.Sprzedawała własnoręcznie zrobione serwetki jako ozdoby
do koszyków wielkanocnych w których niesie się potrawy do święcenia.
Zamiast, przynajmniej w Święta Wielkanocne zjeść coś lepszego staruszka
musiała obejść się smakiem wpłacając do kasy państwa 210 zł za "brak ewidencji
sprzedaży" co zauważyli bystrzy pracownicy Urzędu Skarbowego w Radomiu.

Brak parlamentarnych słów aby opisać brak empatii,zrozumienia bolączek
i problemów ludzi starszych,borykających się z trudami życia którym
jakiś tam gorliwy urzędas odbiera nadzieję na spędzenie, być może ostatnich
Świąt Wielkanocnych z pełnym żołądkiem.

Polacy to wspaniały Naród,wielokrotnie,w sposób niesamowity dali przykład
reakcji na potrzeby zarówno chorych którym państwo nie refunduje leków
oraz biednych którym bezduszny urzędnik robi krzywdę.
Dwa dni potrzebowali mieszkańcy Radomia aby zebrać ponad 4 tysiące złotych
na zapłacenia Państwu haraczu, oraz na godne i syte spędzenie Świąt,
przez ukaraną mandatem staruszkę.

Pani Mariannie,życzę  jeszcze wielu lat życia a organizatorom i tym wszystkim
którzy wsparli datkami tą akcję,kłaniam się nisko.
Aha,a bezdusznemu urzędnikowi CHWD.

                                               http://www.liiil.pl/promujnotke                  

niedziela, 1 kwietnia 2018

ALLELUJA

                                                                                                                                                  

         


Wczoraj kury tak gdakały, nasze jajka oszalały... 
malowały się w paseczki, i w kółeczka i wstążeczki. 
Teraz wszystkie krzyczą – Hurra! Hurra! Wesołego Alleluja!  

Umyj jajka, upiecz babkę, złap królika, kup sikawkę!
Bo Wielkanoc już nadchodzi, więc się bawić nie zaszkodzi. 
Lecz uważaj też na kaca, bo we wtorek czeka praca." 

                           WESOŁYCH ŚWIĄT
           
                             życzy  Stary Bob

https://www.youtube.com/watch?v=3PYchc5EQ6M

                                           http://www.liiil.pl/promujnotke



                                                                                                                               

sobota, 31 marca 2018

CÓRKA i OJCIEC


Zdjęcie użytkownika Zbigniew Żaba.

Co prawda prezydent Duda zawetował ustawę degradacyjną ale warto
przeczytać "Balladę o córce i ojcu" autorstwa Marka Barańskiego.

Widzieliście kiedyś z bliska Jaruzelską? Panią Monikę Jaruzelską?
Szczuplutka, drobniutka… Mówiąc między nami chuchro właściwie. I oto ta delikatna, słaba niewiasta okazuje się najsilniejszą obrończynią wojska, najmężniejszym marszałkiem. To ona, a nie oni – dowódcy, wyszamerowani, wielogwiazdkowi generałowie – zwróciła się do obecnego prezydenta w obronie żołnierzy:
- Chciałam prosić, ponieważ jest to konieczne dla pańskiego środowiska politycznego, aby zdegradować mojego ojca, ale nie upokarzać jego byłych podwładnych, ich rodzin ani tych żołnierzy, który swoją służbę zaczęli po 1989 roku…
Ona to powiedziała. A oni, ci generałowie – gdzie są? Pełno ich było w telewizjach, w radiach, na łamach…
I tego wielkoluda od Akademii i tego łysego, i tego z wąsikiem, i tego teoretyka od systemu dowodzenia, co to na „Anakondzie” tematem żartów był, no i oczywiście tego wygadanego, co to tak szybko mówi, że aż skrzypi i zrozumieć go nie można. Książkami własnego autorstwa się chwalili, stowarzyszenia pozakładali w służbie ojczyzny, fundacje. Tylko jeden, taki kurduplowaty, który - gdyby nie Petelicki, ani chybi ogłosiłby się twórcą Gromu, i drugi - z zagranicznym szlifem, wypowiadają się publicznie - o starych hełmach stalowych przywracanych w wojsku (ha, ha, ha) i o ruskiej wredocie…
O żołnierzach żaden. Ani słówkiem nie pisną, że ustawa degradacyjna pozwoli takiemu Błaszczakowi, czy Dudzie dowolnie degradować każdego, kto im podpadnie, albo pod rękę się nawinie. Że każdego mogą zgnoić, każde życie. Bo w ich móżdżkach myśl taka się zalęgła, że przed 1989 rokiem Polski nie było. Tylko Ruskie. Że nie było tu flagi biało-czerwonej, że nie śpiewano tu „Jeszcze Polska”, tylko „Sojuz nieruszimych…” a flaga czerwona z sierpem i młotem ich owiewała.
Pochowali się ci generałowie odważni inaczej. Wzięli dupy w troki i tylko spode łba łypią, czy aby Błaszczak albo Duda nie patrzą w ich stronę. To się w wojsku nawet nazywa, ale ze względu na obecną tu panią Jaruzelską, nie wypada mi się wyrażać. Osobiście znam tylko kilku, którzy mają odwagę mówić i pisać jak jest. Jeden choruje, drugi zaczął chorować, ale ponieważ jest podejrzenie, że może się wylizać, to go po prokuratorach w tej chorobie ciągają. Pozostałych kilku nadal kopie się z koniem. Ale się nie poddają. A przecież dowódców jest cała chmara. Dlaczego milczą?
Mają szczęście, że mają Jaruzelską. Ona za nich mówi. Ona się nie boi. Tak, jak ojciec jako dowódca zawsze brał na siebie odpowiedzialność, tak i ona „pije herbatę z jego szklanki”. Na pewno byłby niej dumny. Bo, że jego podwładni tak łatwo dali się zdominować wojskowym parweniuszom, tak szybko zmienili płaszcze, wyrzekli się własnych życiorysów, zdradzili własne życie, to gnębiło go bardzo. Wiem to od niego. Do końca starał się jednak ich zrozumieć. – Ludzie są słabi, chcą spokojnie żyć – mówił.
Tylko, że to bezrozumne, bez honoru poddaństwo doprowadziło do zrakowacenia. To są wielkie i chyba nieodwracalne straty, spustoszenia wojskowej mentalności nie do odbudowania. Jeszcze kilkanaście lat temu minister Szmajdziński, czy premier Miller jadąc do żołnierzy do Iraku, czy Afganistanu, nie przebierali się w wojskowe stroje, nie udawali starych wiarusów, byli sobą. Jechali z poczucia obowiązku, z potrzeby serca, posłuchania na miejscu, co jest tam niezbędne, co trzeba załatwić… Byłem, widziałem. Głódź świadkiem.
Dziś najważniejszymi ludźmi w wojsku są dwaj przebierańcy. Jadą robić sobie wielkanocne - „żołnierskie”, „wojenne”, selfie… Mundury, naszywki, biało-czerwone banderki, modlitewne zatopienia w kiczowatej do bólu kaplicy polowej… Operetka.
Ale chyba mogę uspokoić panią Jaruzelską. - Proszę pani, prawie 40 lat po ogłoszeniu stanu wojennego, prawie 56 proc pytanych przez IBRIS na zlecenie „Rzeczpospolitej” mówi degradacji pani ojca „nie”. To mniej więcej tyle samo, ilu obywateli z ulgą przyjęło wtedy stan wojenny. Degradacji Generała chce niewiele ponad 13 proc. „Macierewiczów”. Skoro takie są wyniki badania opinii publicznej po tylu latach młotkowania, oskarżania o największe zbrodnie, odsądzania od czci i wiary, to jest to wielkie zwycięstwo moralności i godności nad podłością i małością. Dlatego, żeby nie wiem ile razy ci dwaj degradowali pani Ojca, to i tak go nie zdegradują. On na zawsze będzie Generałem, a oni na zawsze Dudą z Błaszczakiem.
WSTYDEM.

                                                              http://www.liiil.pl/promujnotke