jest normą a w Polsce wyjątkiem zmiany liderów w przegranych
formacjach.Po ćwierćwieczu demokracji o w tej materii coś drgnęło.
Lider SLD Leszek Miller, głównej formacji która tworzyła Zjednoczoną
Lewicę zapowiedział że,nie będzie ubiegał się o przywództwo w partii.
Decyzja nie jest zaskoczeniem ponieważ już przed wyborami ja ogłosił.
Przyspieszeniu uległa jednak procedura dotycząca wyboru nowego szefa
SLD i zamiast w czerwcu przyszłego roku decyzja w tej sprawie
i ewentualny wybór nowego przewodniczącego może nastąpić już
w grudniu bieżącego roku.Z polityki odejdzie jedna z najwybitniejszych
postaci ostatniego ćwierćwiecza,Jedyną jego wadą było to że,był komuchem.
Zasług dla RP nie będę wymieniał bo jest ich wiele i uznają je również jego
mądrzy i poważni przeciwnicy polityczni.
Sporo lat interesuje się polityką ale tak beznadziejnego szefa zarówno ZSL
a po powrocie do przedwojennej nazwy w "wolnej" Polsce- PSL w swojej
ponad 100 letniej tradycji ,jeszcze nie miało,
13/100 procenta przesadziło o tym że,partia kierowana przez Piechocińskiego
znalazła się w Sejmie.Niestety sam przewodniczący nie znalazł uznania
w oczach wyborców i następne 4 lata będzie musiał zająć się czymś innym.
Czy będzie miał odrobinę "chłopskiego" honoru i sam zrezygnuje trudno powiedzieć.
Rzeczywiście premier Kopacz spełniła swoja obietnicę i po roku swoich
rządów mocno uszczupliła Klub Parlamentarny co owocuje mocną,ale
tylko opozycją w Sejmie.Niektórzy politycy PO jak np."robiący laskę"
R.Sikorski i wielu innych ale nie mających odwagi,kwestionuje przywództwo
E,Kopacz w PO.Podobno maja się odbyć wybory od najniższego do
najwyższego szczebla w których E.Kopacz zamierza wystartować
wygrać i już nie jako pełniąca obowiązki ale pełnoprawna Przewodnicząca
PO kontynuować swoja polityczną karierę.
Wygląda na to że, Leszek Miller będzie znów pierwszy.
Pierwszy który po przegranych wyborach rezygnuje z przewodnictwa partii.
Czy pozostali pójdą w jego ślady dobrowolnie czy też zostaną do tego