sobota, 22 września 2012
ROZKROK PLATFORMY
Kilkanaście miesięcy temu , premier Tusk dowcipkował na temat swojego
dawnego przyjaciela , Palikota.Mówił że,"stanie w rozkroku może być niewygodne".
Obecna sytuacja Platformy , a raczej premiera który ,rządzi i dzieli w tej formacji
jest bardzo podobna do sytuacji w której znalazł się Palikot.
Sprawa Palikota to sprawa jednostki , sprawa Tuska to sprawa Polski.
Od pewnego czasu , premier stoi w takim jak Palikot rozkroku i waha
się w która stronę zrobić krok.Możliwości ma niewiele.
Zapowiadane expose , nie będzie rewolucyjne , bo przeciwnicy , szczególnie
SLD podało kilka interesujących propozycji popartych konkretnymi wyliczeniami.
Te pomysły , podobnie jak przedstawione przez PiS ,zostały przez koalicję
zlekceważone i wyśmiane.Czekamy z niecierpliwością na pomysły rządzących.
Pole manewru staje się coraz mniejsze bo opozycyjne pomysły w niektórych
przypadkach są interesujące i możliwe do realizacji.
Czy duma , zadufanie polityków PO pozwoli na skorzystanie z tych propozycji?.
Czy górę weźmie propaństwowe działanie koalicji i prośby opozycji
o wspólną pracę nad tymi pomysłami pozwolą wypracować kompromis który
złagodzi skutki nadciągającego kryzysu i stworzy możliwość rozwoju w dalszej perspektywie.
O tym przekonamy się niebawem.
Oto kilka propozycji przedstawionych przez SLD ,być może skorzystają z niego
politycy PO a ich zwolennikom rozjaśni nieco w głowie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z dr Wojciechem Szewką, doradcą ekonomicznym Sojuszu Lewicy Demokratycznej, rozmawia Agata Czarnacka.
AC: Panie doktorze, przyszedł pan na konferencję prasową przedstawiającą program gospodarczy SLD z książką „Wędrujący świat” Grzegorza Kołodki. Czy to prawda, że jest on swego rodzaju inspiratorem tego programu?
WS: Grzegorz Kołodko jest inspiratorem wszelkich gospodarczych pomysłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej, bez względu na to, kto te pomysły tworzy.
AC: Ten program nie jest nastawiony tylko na młodych ludzi. Nie ma tam specjalnych rozwiązań tylko dla młodzieży, ale pewnie mają państwo to przemyślane? Co by należało zrobić, żeby młodym ludziom ułatwić start?
WS: W programie jest duży fragment, zarówno wprost, jak i nie wprost przeznaczony dla ludzi młodych, którzy wchodzą na rynek pracy. Proponujemy system mikro pożyczek dla osób, które będą od podstaw zakładały firmy. Poza tym – będziemy płacili przez osiemnaście miesięcy ZUS dla wszystkich firm, które będą zatrudniały pierwszego i drugiego nowego pracownika. To bardzo duża pomoc w tworzeniu nowych miejsc pracy. Wśród młodzieży, a szczególnie młodzieży wysoko wykształconej, jest bardzo wysokie bezrobocie.
Proponujemy ulgi na budowę mieszkań na wynajem, po to, aby zwiększyła się liczba mieszkań i spadły ceny wynajmu mieszkań na rynku. Młodych ludzi na to dziś nie stać.
Likwidacja „umów śmieciowych” oraz bardzo poważne ograniczenie umów terminowych oznacza, że teraz każda osoba podejmująca pracę będzie miała automatycznie zdolność kredytową. Czyli ludzie młodzi będą mogli brać kredyty i korzystać ze wszystkich owoców współczesnego państwa, z których są a priori wykluczeni, bo są na umowie-zleceniu, albo na umowie terminowej, w związku z czym nie mogą ubiegać się o pożyczkę długoterminową z banku.
Zestaw jest więc bardzo bogaty. W sumie propozycji jest kilkadziesiąt. Nasz program – proszę zauważyć – nie ma charakteru programu sektorowego, tylko kompleksowego. Pokazujemy, że mamy pomysł na całą gospodarkę. Ludzie młodzi, podobnie jak starzy, jak bezrobotni, jak emeryci, jak ludzie aktywni zawodowo, są elementem systemu gospodarczego i społecznego w Polsce. Nie możemy mówić, że mamy propozycję dla młodych, zabierając starym. My mamy propozycje dla wszystkich, ponieważ podeszliśmy do tego przekrojowo.
AC: Wracając do mieszkań – mówi pan o ulgach na budowę budynków z mieszkaniami na wynajem. Czy to się będzie łączyć, tak jak w wielu innych państwach, z czynszem regulowanym?
WS: To nie tak. Czynsz regulowany jest bardzo dobrym pomysłem w sytuacji, w której istnieje duża podaż mieszkań na rynku. Musimy pamiętać, że cały czas, pomimo tego, że buduje się w Polsce bardzo dużo, istnieje ogromna dysproporcja pomiędzy popytem a podażą na rynku mieszkaniowym. Kiedyś państwo budowało 100 tysięcy mieszkań rocznie i nie było w stanie zaspokoić potrzeb. W tej chwili tego nie robi wcale. Ilość mieszkań jest kilkakrotnie niższa niż popyt. Uważamy, że najpierw trzeba rynek nasycić, musi powstawać dostatecznie dużo mieszkań. Bo co z tego, że powstają, jak nikogo na nie nie stać.
Elementy, które mają dokonywać aż tak drastycznych wyłomów w systemie spowodują, że jeżeli ktoś ma zainwestować swoje pieniądze, a następnie dowie się, że nie bardzo może wynajmować te mieszkania, nie będzie ich budował. A my musimy ludzi najpierw zachęcić, żeby te mieszkania zbudowali. To jest pierwszy, podstawowy element.
Lewica na świecie ma taki problem intelektualny: chce natychmiast dzielić, podczas gdy najpierw trzeba napełnić ten koszyk, żeby było z czego dzielić. W ten sposób możemy tylko dzielić biedę, a chcemy dzielić zamożność wynikającą ze wzrostu gospodarczego.
AC: To dotyczy również likwidacji „umów śmieciowych”?
WS: „Umowy śmieciowe” to jest zupełnie inna kwestia. „Umowy śmieciowe” zaczęły zastępować umowy o pracę i stało się to autentyczną patologią. Jeżeli nawet urzędy publiczne zatrudniają ludzi na „umowy śmieciowe”, jeżeli ostrożnie licząc mówi się, że prawie milion ludzi, zamiast pracować na jakichkolwiek etatach, pracuje na umowach śmieciowych, a prawdopodobnie to zjawisko jest jeszcze większe, to oznacza, że ci ludzie, jeżeli chcą się uczyć, nie mogą na to wziąć kredytu, jeżeli chcą kupić mieszkanie, nie mogą dostać kredytu. Nie mogą nic kupić na kredyt. Są automatycznie wykluczeni z całego systemu wszystkich ulg, wszystkich pomocy, tego wszystkiego, co oferuje cywilizowane państwo a co wynika z magicznego słowa „zdolność kredytowa”. Nie mają też żadnych praw pracowniczych. Mogą w każdej chwili być zwolnieni. Nie wspominając o emeryturze.
Umowy-zlecenia miały regulować rynek bardzo drobnych usług, żeby nie trzeba było tworzyć gigantycznej biurokracji związanej z zatrudnieniem, z „ozusowieniem” i tak dalej,najprostszych transakcji A tymczasem powszechny już jest taki system, że firmy tworzą odrębną spółkę, w niej zatrudniają pracowników za minimalną płacę, najniższą, jaką tylko mogą zapłacić, a następnie zatrudniają ich na „umowy śmieciowe” w innej firmie i tam już płacą normalne pieniądze, unikając w ten sposób ZUS-u.
Ta właśnie patologia tworzy wyrwę finansową w systemie ubezpieczeń społecznych, którą rząd uzasadnił podniesienie wieku emerytalnego. Dla nas jest to coś niebywałego: żeby państwo z jednej strony tolerowało patologiczny system, a z drugiej mówiło, że skoro jest problem, to zrzućmy to wszystko na barki ludzi starych, chorych, takich, którzy nie mogą się sami bronić. Nie dość, że mamy wielką dziurę w ZUS-ie, to jeszcze rząd Platformy Obywatelskiej – jak zwykle – przymyka oczy na patologię. Nie tylko na Amber Gold – również i na to.
AC: A co z jeszcze chyba większą patologią, czyli samozatrudnieniem? Czy w programie znajduje się remedium i na to?
WS: generalnie zakładamy, że jeżeli ktoś chce zakładać firmę, to powinien móc ją założyć. Kodeks pracy mówi bardzo wyraźnie - i do dzisiaj obowiązują wykładnie tego aspektu prawa pracy, które mówią, że jeżeli ktoś jest samo zatrudniony i pracuje dla nie jednego pracodawcy, to znaczy, że jest to fikcyjna umowa zlecenie a tak naprawdę to umowa o pracę. W związku z tym powinien zostać normalnie „ozusowany”. Prawo jest, tylko nikt go nie egzekwuje. Kary za tego typu proceder, jeśli dobrze pamiętam, sięgają aż do 30 tysięcy złotych. Tylko proszę mi pokazać w ilu przypadkach kontroli ktokolwiek na to zwraca uwagę. To jest już kwestia erozji państwa polskiego pod rządami Platformy Obywatelskiej, a nie kwestia złego systemu.
AC: Polskie państwo kieruje się obecnie zasadą prywatyzacji, odchodzenia aparatu państwowego od angażowania się gdziekolwiek, gdzie tylko państwo się angażować nie musi, właściwie – rozdmuchuje wyłącznie obsługę bezpieczeństwa, natomiast SLD proponuje zupełna odwrotność tego, to znaczy tworzenie państwowych ośrodków przemysłowych.
WS: To jest dyskusja czysto ideologiczna. My chcemy nie państwa liberalnego, nie państwa Adama Smitha, tylko państwa Keynesa i Stieglitza. Nasz program to czysty Keynes, czysty Stieglitz, czysty Kołodko. Uważamy, że państwo, szczególnie w czasach kryzysu, chcąc pobudzenia wzrostu gospodarczego, musi bezpośrednio się angażować. To nie znaczy, że mamy od razu tworzyć państwowe molochy. Nie twierdzimy, że mamy likwidować gospodarkę rynkową, Nie proponujemy gospodarki socjalistycznej. Tylko mówimy, że w dobie kryzysu potrzebna jest mądra i planowa polityka państwa.
Ktoś powie „gdzie są przykłady sukcesu?” Pierwszą gospodarką na świecie są Chiny, w których jest w ogóle centralnie kierowana gospodarka, i nikomu to nie przeszkadza. Cały Zachód w Chinach inwestuje, a tam funkcjonuje państwo zarządzane wg planów tworzonych przez Komunistyczną Partię Chin. Oczywiście, nie proponujemy pójścia za modelem chińskim. Jeżeli już mówimy o porównaniach – kopiowanie od kogokolwiek całego systemu gospodarczego jest nieporozumieniem. Francuzi pracując około 32 godzin w ciągu tygodnia (teraz - 38) i tak mieli PKB na głowę mieszkańca siedmiokrotnie wyższy niż Polska (42 h) i wielokrotnie wyższe wskaźniki produktywności. One nie są uzależnione wprost od takich dość prymitywnych kalek systemowych.
AC: Ile czasu trwało napisanie tego programu?
WS: Ponad trzy miesiące trwały prace analityczne. Ostatnie poprawki były nanoszone jeszcze przed samą prezentacją.
Najbardziej chyba dumni jesteśmy z podatku Tobina. Proszę pamiętać, że w Polsce Ministerstwo Finansów nie publikuje rzeczywistych danych dotyczących obrotów na rynku finansowym – na rynku spekulacyjnym, powiedzmy sobie szczerze. Według danych międzynarodowych, według przeprowadzanego co trzy lata badania – kolejne będzie w przyszłym roku – dziennie w Polsce jest 7 miliardów 800 milionów dolarów transakcji walutowych i około półtora miliarda na pochodnych stopy procentowej. Średnio to ok 9 miliardów dolarów transakcji finansowych dziennie. Przy 250 dniach roboczych w roku daje to wpływ do budżetu w wysokości 34 miliardów złotych , przy półprocentowym podatku.
AC: Z tym już można dużo rzeczy zrobić.
WS: Zatem, jeżeli ktoś się pyta „skąd”, można odpowiedzieć „stąd”. I proszę pamiętać, że bezdomnemu, który za 2 złote kupi sobie kanapkę, minister Rostowski dodaje do jej ceny 23 procent. Kiedy spekuluje się 100 tysiącami euro na walutowym rynku walutowym, nie płaci się żadnego podatku.
Mamy taką tezę, że w Polsce „wdowi grosz” to tylko 77 setnych grosza, bo 23 procent zabiera budżet państwa przy pomocy VAT-u. VAT jest najbardziej liberalnym, niesprawiedliwym społecznie podatkiem, ponieważ płaci go w tej samej wysokości i bogaty i biedny. Przy czym dla biednego te 23 procent to jest coś, co zabija jego finanse, a bogaty nie zauważy często, czy to jest 23, 27 czy 30 procent.
Merytoryczna dyskusja mile widziana.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najpodlejszym antyrodzinnym podatkiem jest podatek Belki dla najbiedniejszych. Od dwóch groszy miesięcznych odsetek małżeństwo płaci 100% (całkowite pozbawienie odsetek), a singiel tylko 50%. Bogatsi płacą 19%.
OdpowiedzUsuńNic nie stoi na przeszkodzie aby to zmienić.Biednym ulżyć a straty poniesione przez budżet wyrównać obciążając bogatych.Nie sadzę aby to było dla nich w jakiś sposób odczuwalne.
OdpowiedzUsuńZwracałem się w tej sprawie do Rzecznika Praw Obywatelskich, ale Rzecznik nie widzi problemu.
OdpowiedzUsuńOczywiście RPO jako nominat Platformy nie widzi problemów dotykających
OdpowiedzUsuńnajuboższych.Oni już tak mają ,czas więc aby społeczeństwo , w sposób
pokojowy dokonało zmian.Im wcześniej tym lepiej.