Wiktor Litowkin, odpowiedzialny redaktor moskiewskiego tygodnika „Niezależny przegląd wojskowy”, zaznaczył:
„Kilka lat temu odwiedziłem Warszawę. Znajomy reżyser filmowy zaprowadził mnie nad wysoki brzeg Wisły. Wskazując na jej niski brzeg powiedział: „Tam oto, Wiktorze, stała armia Czujkowa, a tutaj, w Warszawie, Niemcy zabijali naszych bohaterów, uczestników powstania. Wówczas wasza armia nie zrobiła żadnego kroku naprzód, nie pomogła w uratowaniu polskich patriotów, których rozstrzeliwali faszyści. Zawsze będziemy o tym pamiętać”. Wówczas odpowiedziałem, że znam historię Powstania Warszawskiego, wiem, że jego początek zainicjował w pospiechu polski rząd w Londynie właśnie dlatego, że Armia Radziecka była już nad Wisłą, zbyt blisko od polskiej stolicy. Natomiast perspektywa wyzwolenia Warszawy przez Rosjan nie odpowiadała interesom sił politycznych, kierowanych z Londynu.
Wiadomo, że Powstanie Warszawskie było nieodpowiednio przygotowane, że jego tragiczne losy, niestety, były z góry przesądzone. Powstanie było skazane na klęskę mimo odwagi i patriotycznego zrywu jego uczestników, którzy zapłacili własną krwią za polityczne działania innych osób. I właśnie o tym, niewątpliwie, należy pamiętać.
W swoim czasie na mnie i moich przyjaciół mocne wrażenie wywołał film Andrzeja Wajdy „Kanał”, w którym środkami artystycznymi została odtworzona atmosfera Powstania Warszawskiego. Przedstawiono w nim dramat młodych polskich patriotów, którzy ginęli w imię wolności, ale nie poddawali się. Zachwycaliśmy się nimi, oglądaliśmy film wielokrotnie. Dlatego jest dla mnie zrozumiały impuls Władimira Putina, który podczas swojej wizyty w Polsce w 2002 roku uznał za konieczne uczczenie pamięci ofiar Powstania Warszawskiego. Pewnie też oglądał film Wajdy „Kanał” i na pewno wiedział o bezprzykładnej odwadze polskich patriotów i nie mógł nie złożyć hołdu ich pamięci.
Było mi bardzo miło, kiedy w maju 2010 roku w Moskwie podczas Defilady z okazji 65. Rocznicy Zwycięstwa nad faszystowskimi Niemcami wraz z rosyjskimi wojskowymi przemaszerowali Polacy. O naszym braterstwie bojowym w latach II wojny światowej zawsze pamiętamy, tak samo jak o tym, że Wyzwolenie Warszawy 17 stycznia 1945 roku stało się kamieniem milowym końcowego etapu najkrwawszej wojny w Europie. Od Warszawy prowadzi prosta droga do Berlina, którą pokonaliśmy kosztem krwi żołnierzy obu naszych państw”, powiedział na zakończenie moskiewski dziennikarz Wiktor Litowkin, odpowiedzialny redaktor tygodnika „Niezależny przegląd wojskowy”.
18 stycznia to data wyzwolenia i zniewolenia Krakowa .
27 stycznia obóz AUSCHWITZ-BIRKENAU został wyzwolony
przez Armię Czerwoną.
A może to nie było wyzwolenie tylko zniewolenie.
Odpowiedź znają zapewne historycy z IPN.
http://www.liiil.pl/promujnotke
Niestety; ,,wyzwolenia Warszawy nie było tylko zmiana okupanta, a stolicę odbudowaliśmy bez łaski, mimo ściągania przez ZSRR haraczu za wyzwolenie''.
OdpowiedzUsuńTak mniej więcej wygląda narracja wydarzeń sprzed 68 lat, narzucana przez rusofobicznych histeryków.
I długo jeszcze będzie jątrzyła międzynarodowo, póki na straży naszej edukacji stać będzie Kościół katolicki i politruki IPN-u z nadania kaczystów.
Pal diabli obchody, defilady, oddanie honoru. Współczesnej Rosji to ani buduje, ani ruinuje, a nam wystawia świadectwo ,,słowiańskiej gościnności'' Ale tych krasnoarmiejców spoczywających w naszej ziemi mógłby ktoś wspomnieć nieco uroczyściej. Bez postrzegania ich ofiary życia jako ekwiwalentu śmierci polskich sybiraków, katyńczyków i innych ofiar terroru politycznego.
Milczenie w tych dniach (17-wyzwolenie Warszawy, 18-wyzwolenie Krakowa), dowodzi martwoty uczuć. Triumfu optyki wrogości sąsiedzkiej narzucanej przez Kk i IPN.
Vespa
pozdrowienia dla "burgundy" loooooooooooooool
OdpowiedzUsuńRacja Bob, przemilczanie wyzwolenia W-wy jest nikczemne. Co prawda bardziej emocjonalnie przeżywam wyzwolenie Krakowa ale tak w ogóle to boli mnie mijanie spraw zakończenia wojny. Może jednak tak być musi? Nasze pokolenie było wychowywane w czci dla walki z okupantem. Współczesną młodzież to już nie obchodzi, za daleka to dla nich historia?
OdpowiedzUsuńNawet ulica "18 Stycznia" zmieniła nazwę...
Nie Bet,tak być nie musi.Jedynie głupcy zapominają o swojej historii.
UsuńCzy Królewską do Krakowa wchodził jakiś król.
To przecież fakt historyczny że, 18 stycznia weszli z tej strony
"okupanci" radzieccy.Nawet data jest wrogiem głupców.
Pozdrawiam.
Mnie również nie zależy na demonstracyjnych
OdpowiedzUsuńi przesadnych uroczystościach a jedynie na
odnotowaniu historycznego faktu.Jeżeli nas nie
wyzwolili to dalej trwa okupacja?
Najwyraźniej zidiocenie naszych pseudo patriotów postępuje zgodnie z wytycznymi. Jest sporo hipotez na temat źródeł tej choroby.Od wrodzonej schizofrenii do teorii spiskowych (też skłonność genetyczna).Jeszcze kilka lat,a doczekamy się w ramach demokracji żądań ustanowienia dnia żałoby 8 maja.Na razie doczekaliśmy się dzieła OMF historycznego pt."Pakt Ribbentrop-Beck".Streszczenie do przeglądu w Angorze.Bez wdawania się w szczegóły, chodzi o rozwinięcie tezy o tym,że w 39r mogliśmy(?) być członkiem zwycięskiej koalicji przy boku Rzeszy Niemieckiej. I po zwycięskiej wojnie z wrażym imperium zła w postaci ZSRR zostalibyśmy mocarstwem sprzymierzonym z Hitlerem.Ponieważ sporo ludzi lubi czytać książki z gat SciFi,całkiem możliwe iż dzieło to będzie miało powodzenie wśród czytelników.Byle tylko nie wpadło w ręce protektorów IPNu,gdyż mogą zażądać umieszczenia go na liście lektur obowiązkowych w ginących gimnazjach.Przecież styropianowcy są do wszystkiego zdolni.Przy okazji chciałbym zauważyć,że nasi sojusznicy
OdpowiedzUsuńniekoniecznie wtedy będą mieć poczucie humoru,nie mówiąc o Rosji,która i tak traktuje naszych OMC polityków jako stado nawiedzonych idiotów.Do czasu.