Od dłuższego czasu Jerzy Urban, właściciel "NIE" wspiera jak może swojego
faworyta Janusza Palikota.Przy okazji obrywa Leszek Miller którego od zawsze
Urban nie lubi.Owszem tolerował go jak "kanclerz" był mocny ale o sympatii
w tym związku trudni mówić.Panowie maja podobne narcystyczne charaktery
i choć lewicowe to nieco inne spojrzenie na funkcjonowanie SLD.
Urban w przeciwieństwie do Palikota ,Millera jak tylko może to dołuje
w swoim cotygodniowym dzienniku.Mimo tak mocno akcentowanego poparcia
formacja której przewodzi Palikot dołuje w sondażach , być może coś się zmieni
jak Twój Ruch wykona jakiś konkretny ruch.
Jak na dzień dzisiejszy to Palikot chce likwidacji ZUS-u, pewnie i KRUS-u
i wypłat emerytur przez Urzędy Skarbowe.Dlaczego nie przez NFZ albo przez
PZPN tego przynajmniej nie ogłosił.
Sympatia do Palikota to nowe uczucie Urbana.W przeszłości jego gazeta ostro
krytykowała Palikota.Wtedy jeszcze Palikot był przedsiębiorcą a jego poglady
w zasadniczy sposób różniły się od poglądów Urbana.Wydawca katolickiej gazety,
czujący wstręt do pedałów był przeciwnikiem Urbana i Urban starał się to wykorzystać.
Archiwum Tygodnika NIE
Numer: 05/2005
Autor: Przemysław Ćwiklinski
Strona: 1
Strona: 1
Wódka nie do
przepicia
Gorzelnia kupiła się sama.
Tydzień temu wyrażaliśmy wątpliwości związane z zarządzaniem Polmosem Lublin S.A., który właśnie wchodzi na giełdę. Pisaliśmy, że Janusz Palikot, prezes rady nadzorczej Polmosu i jego główny właściciel, nie jest takim zarządcą, jakiego gra w telewizyjnej reklamówce. Polmos S.A. to moja pasja – mówi w telewizji. Sądzimy, że pasją Palikota są raczej pieniądze, które zarobił na prywatyzacji lubelskiej gorzelni i ma zamiar zarobić poprzez obecną emisję jej akcji. Wszystkie transakcje, które opisaliśmy, wydawały nam się podejrzane, ale wyglądały na zgodne z prawem. Dziś mamy podejrzenia graniczące z pewnością, że w toku biznesowych dealów Janusz Palikot trochę się zagalopował.
Opisaliśmy taki oto myk:
28 stycznia 2004 r. Polmos Lublin podpisał umowę ze spółką Market Consulting (Europe) Ltd z siedzibą w Londynie, zlecając jej wykonanie usług zmierzających do nabycia przez Polmos akcji jakiegoś angielskiego producenta alkoholu. Tytułem zaliczki Market Consulting dostał 2 mln euro. Siedziba firmy zarządzającej spółką Market Consulting mieści się na Wyspach Dziewiczych – co to oznacza, wie każdy, kto ma pojęcie o przepływie kapitału do rajów podatkowych – pisaliśmy. – Na nasz rozum z Polmosu najzwyczajniej wyprowadzono 2 mln euro.
Jest gorzej, niż myśleliśmy.
Aby pojąć sens transakcji z Market Consulting, należy powrócić na moment do umowy prywatyzacyjnej, która zobowiązywała nabywcę Polmosu, czyli należącą do Janusza Palikota Jabłonnę S.A., do zapłaty skarbowi państwa należności za gorzelnię w pięciu równych ratach. Pierwsza została wpłacona 21 września 2001 r., ostatnia powinna być wpłacona 21 września 2005 r.
Mamy podstawy przypuszczać, że Palikot nie miał dość pieniędzy, aby kupić Polmos. Wpłatę drugiej raty np. spóźniono o siedem miesięcy, za co skarb państwa ukarał Jabłonnę S.A. karą w wysokości blisko 1,5 mln zł.
Pod koniec 2003 r. macherzy finansowi doradzający Palikotowi wpadli na genialny pomysł. Jeżeli brakuje pieniędzy, należy je wyjąć z... Polmosu.
Przyjrzyjmy się następującemu łańcuchowi zdarzeń:
28 stycznia 2004 r. – Polmos podpisuje umowę z Market Consulting.
2 lutego – 2 mln euro trafia na konto Market Consulting.
5 lutego – w Luksemburgu powstaje spółka Grund Corporate Finance Partners; jej jedynym udziałowcem jest JP Family Foundation z siedzibą na Antylach Holenderskich (JP to inicjały imienia i nazwiska Janusza Palikota).
5 lutego – 2 mln euro (minus prowizja) z konta Market Consulting w Anglii trafia na konto Grund Corporate Finance Partners w Luksemburgu.
6 lutego – Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Jabłonnej S.A. podejmuje uchwałę, której skutkiem jest podniesienie kapitału poprzez emisję nowych akcji na kwotę 9,4 mln zł. Akcje te zobowiązuje się nabyć Grund Corporate Finance Partners.
Teraz już bez żadnych przeszkód pieniądze z Luksemburga mogą wrócić do Polski – do Jabłonnej S.A., a ta może spłacić skarbowi państwa kolejne raty, a nawet karę za spóźnienie.
No i co w tym złego? – można zapytać. Czy Januszowi Palikotowi nie wolno obracać swoimi pieniędzmi, tak jak chce? Otóż nie wolno!
Pomińmy moralny aspekt całej sprawy: Palikot kupił Polmos za pieniądze nie swoje, tylko Polmosu... (Podobnie było z prywatyzacją PZU S.A.).
Opisane wyżej losy 2 mln euro są jawnym złamaniem art. 345 § 1 kodeksu spółek handlowych.
Stanowi on, że spółka nie może udzielać pożyczek, zabezpieczeń, zaliczkowych wypłat czy w jakikolwiek inny sposób pośrednio finansować nabycia emitowanych przez nią akcji. Specjaliści twierdzą, że takie pożyczki lub inne (nawet nie bezpośrednie) formy finansowania mogą być unieważnione, co z kolei może spowodować spór ze skarbem państwa.
Państwo może teraz (powinno!) dochodzić swoich praw poprzez nałożenie na Jabłonną S.A. kar podatkowych, a nawet próbować unieważnić prywatyzację Polmosu Lublin.
Wychodzi na to, że w Polsce każdy gołodupiec z odpowiednimi dojściami do ludzi władzy może kupić państwową fabrykę za jej pieniądze. Nic więc dziwnego, że większość Polaków uważa prywatyzację za nieuczciwą. Dowodów na złodziejską prywatyzację jest coraz więcej. Przykład oddania lubelskiego Polmosu w ręce Janusza Palikota opinię tę wzmacnia.
http://www.liiil.pl/promujnotke
Gorzelnia kupiła się sama.
Tydzień temu wyrażaliśmy wątpliwości związane z zarządzaniem Polmosem Lublin S.A., który właśnie wchodzi na giełdę. Pisaliśmy, że Janusz Palikot, prezes rady nadzorczej Polmosu i jego główny właściciel, nie jest takim zarządcą, jakiego gra w telewizyjnej reklamówce. Polmos S.A. to moja pasja – mówi w telewizji. Sądzimy, że pasją Palikota są raczej pieniądze, które zarobił na prywatyzacji lubelskiej gorzelni i ma zamiar zarobić poprzez obecną emisję jej akcji. Wszystkie transakcje, które opisaliśmy, wydawały nam się podejrzane, ale wyglądały na zgodne z prawem. Dziś mamy podejrzenia graniczące z pewnością, że w toku biznesowych dealów Janusz Palikot trochę się zagalopował.
Opisaliśmy taki oto myk:
28 stycznia 2004 r. Polmos Lublin podpisał umowę ze spółką Market Consulting (Europe) Ltd z siedzibą w Londynie, zlecając jej wykonanie usług zmierzających do nabycia przez Polmos akcji jakiegoś angielskiego producenta alkoholu. Tytułem zaliczki Market Consulting dostał 2 mln euro. Siedziba firmy zarządzającej spółką Market Consulting mieści się na Wyspach Dziewiczych – co to oznacza, wie każdy, kto ma pojęcie o przepływie kapitału do rajów podatkowych – pisaliśmy. – Na nasz rozum z Polmosu najzwyczajniej wyprowadzono 2 mln euro.
Jest gorzej, niż myśleliśmy.
Aby pojąć sens transakcji z Market Consulting, należy powrócić na moment do umowy prywatyzacyjnej, która zobowiązywała nabywcę Polmosu, czyli należącą do Janusza Palikota Jabłonnę S.A., do zapłaty skarbowi państwa należności za gorzelnię w pięciu równych ratach. Pierwsza została wpłacona 21 września 2001 r., ostatnia powinna być wpłacona 21 września 2005 r.
Mamy podstawy przypuszczać, że Palikot nie miał dość pieniędzy, aby kupić Polmos. Wpłatę drugiej raty np. spóźniono o siedem miesięcy, za co skarb państwa ukarał Jabłonnę S.A. karą w wysokości blisko 1,5 mln zł.
Pod koniec 2003 r. macherzy finansowi doradzający Palikotowi wpadli na genialny pomysł. Jeżeli brakuje pieniędzy, należy je wyjąć z... Polmosu.
Przyjrzyjmy się następującemu łańcuchowi zdarzeń:
28 stycznia 2004 r. – Polmos podpisuje umowę z Market Consulting.
2 lutego – 2 mln euro trafia na konto Market Consulting.
5 lutego – w Luksemburgu powstaje spółka Grund Corporate Finance Partners; jej jedynym udziałowcem jest JP Family Foundation z siedzibą na Antylach Holenderskich (JP to inicjały imienia i nazwiska Janusza Palikota).
5 lutego – 2 mln euro (minus prowizja) z konta Market Consulting w Anglii trafia na konto Grund Corporate Finance Partners w Luksemburgu.
6 lutego – Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Jabłonnej S.A. podejmuje uchwałę, której skutkiem jest podniesienie kapitału poprzez emisję nowych akcji na kwotę 9,4 mln zł. Akcje te zobowiązuje się nabyć Grund Corporate Finance Partners.
Teraz już bez żadnych przeszkód pieniądze z Luksemburga mogą wrócić do Polski – do Jabłonnej S.A., a ta może spłacić skarbowi państwa kolejne raty, a nawet karę za spóźnienie.
No i co w tym złego? – można zapytać. Czy Januszowi Palikotowi nie wolno obracać swoimi pieniędzmi, tak jak chce? Otóż nie wolno!
Pomińmy moralny aspekt całej sprawy: Palikot kupił Polmos za pieniądze nie swoje, tylko Polmosu... (Podobnie było z prywatyzacją PZU S.A.).
Opisane wyżej losy 2 mln euro są jawnym złamaniem art. 345 § 1 kodeksu spółek handlowych.
Stanowi on, że spółka nie może udzielać pożyczek, zabezpieczeń, zaliczkowych wypłat czy w jakikolwiek inny sposób pośrednio finansować nabycia emitowanych przez nią akcji. Specjaliści twierdzą, że takie pożyczki lub inne (nawet nie bezpośrednie) formy finansowania mogą być unieważnione, co z kolei może spowodować spór ze skarbem państwa.
Państwo może teraz (powinno!) dochodzić swoich praw poprzez nałożenie na Jabłonną S.A. kar podatkowych, a nawet próbować unieważnić prywatyzację Polmosu Lublin.
Wychodzi na to, że w Polsce każdy gołodupiec z odpowiednimi dojściami do ludzi władzy może kupić państwową fabrykę za jej pieniądze. Nic więc dziwnego, że większość Polaków uważa prywatyzację za nieuczciwą. Dowodów na złodziejską prywatyzację jest coraz więcej. Przykład oddania lubelskiego Polmosu w ręce Janusza Palikota opinię tę wzmacnia.
http://www.liiil.pl/promujnotke
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak opublikować komentarz?
Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to można wybrać:
- NAZWA /ADRES URL - w okienku NAZWA wpisać nick i w okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.
- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w komentarzu.