Mamy premiera piłkarza amatora i biegacza.
Zawodowo jest natomiast selekcjonerem reprezentacji
pod nazwą Rada Ministrów.
Wygląda na to, że premierowi lepiej idzie amatorskie
"haratanie gały" i bieganie niż zawodowe kierowanie rządem.
Powinien to przemyśleć i raczej zająć się sportem niż polityką.
Absorbujące zajęcia sportowe i wysiłek fizyczny w nie włożony osłabiają
koncentrację premiera i powodują zmęczenie umysłowe które nie jest
korzystne ani dla niego ani dla społeczeństwa.
Tusk , zanim jeszcze został premierem , dał się poznać jako człowiek
przedkładający wydarzenia sportowe ponad obowiązki najpierw posła
a potem premiera.Fotografia wicemarszałka Tuska oglądającego mecz
w czasie obrad jest na to dowodem.
Nieodebrany telefon od prezydenta Obamy w dniu i w porze rozgrywania
finału Ligi Mistrzów pozwala również przypuszczać że, prywatna pasja
premiera nie służy polskiej polityce.
Ostatnio premier Tusk startował w biegu zamiast poświęcić czas na
przeczytanie pisma z Brukseli lub konsultacje z ministrem rolnictwa.
Gdyby premier zajął się tym za co między innymi ja mu płacę,czyli pracą
zawodową a nie szpanował swoją kondycją być może nie doszłoby do
zamieszania dotyczącego kary nałożonej przez Komisję Europejską
Sprawa dotyczy prawie 80 mln €.
Premier Tusk nie zapoznał się dogłębniej z tematem i napisał :
"To nie pierwszy kosztowny błąd naszych poprzedników,za który zapłaci
polski podatnik.Kara za lata 2004-2006".
Krótko mówiąc ch...... mamy premiera.
OdpowiedzUsuń