Amerykanie pod pretekstem walki z Państwem Islamskim stworzyli
program szkoleniowy dla bojówek walczących przeciwko prezydentowi Asadowi.
Turcja udostępniła Amerykanom swoje bazy,w których amerykańscy
instruktorzy mieli szkolić bojowników,rzekomo do walk z ISIS.
Po okresie szkolenia grupa 75 bojowników,wyposażonych w amerykański
sprzęt m.in. kilka samochodów pick-ap ,różnego rodzaju broń oraz wiele
amunicji,wróciła do Syrii.Tuż po powrocie.grupa licząca ponad 50 wyszkolonych
i dobrze uzbrojonych przez Amerykanów bojowników poddała się terrorystom
z ugrupowania al Nusara. Przekazali amerykańskie "podarunki" i zasilili
szeregi terrorystów.Zaledwie kilku,szkolonych przez Amerykanów,bojowników
wróciło do swoich ugrupowań walczących z Asadem.
O tym wydarzeniu pisze BBC powołując się na informację z Pentagonu.
Czy był to jednostkowy przypadek ,czy też podobnych grup,szkolonych
i wyposażonych przez Amerykanów a następnie zasilających szeregi terrorystów,
było więcej nie wiadomo.Wiadomo jedynie że, ten program szkolenia rebeliantów
prawdopodobnie zostanie zakończony.
Kolejny polityk zmienia zdanie w sprawie rozwiązania konfliktu w Syrii.
Cameron na "tak"
Brytyjski premier to kolejny, po Merkel i Erdoganie, przywódca, który dopuszcza udział Asada w politycznym procesie zakończenia wojny w Syrii. A jest to postulat, od lat podnoszony przez Rosję. Bardzo długo odrzucany, ale rosyjska operacja w Syrii odniosła zamierzony skutek.
Ciekaw jestem jakie stanowisko zajmie noblista Barack Hussein Obama.
Jak na razie z rozmów Putina z Obamą na temat rozwiązania konfliktu
syryjskiego niewiele wynika.Każdy obstaje przy własnym zdaniu na temat
statusu prezydenta Syrii, al Asada.
"Washington Post" konkluduje:
"Jakiś plan jest lepszy niż brak planu" to powiedzenie może cyniczne i krótkowzroczne,
ale przynajmniej Putin ma plan dla Syrii, a Obama nadal żadnego"
http://www.liiil.pl/promujnotke