piątek, 1 grudnia 2017

SYMETRYZM

Agnieszka Wołk-Łaniewska

Agnieszka Wołk-Łaniewska

Zgodnie z obowiązującą ostatnio modą postanowiłam dokonać coming outu: jestem symetrystą. Otóż - i pozwólcie, że w tym miejscu zdefiniuję moje osobiste credo symetryzmu - wolność jest takim samym parametrem jak inne. Przede wszystkim - względnym.
„Symetryzm" to pojęcie, które już półtora roku temu wprowadzili do polskiego dyskursu politycznego wybitni publicyści „Polityki", Mariusz Janicki i Wiesław Władyka. Popełnili oni wówczas tekst zatytułowany „Klątwa politycznego symetryzmu — symetryści i poputczycy", który to tytuł w zasadzie konsumuje cały przekaz. Symetryści — zdefiniowani przez autorów jako wyznawcy tezy, że „nie ma większej różnicy między PiS a innymi partiami, a jeśli już, to taka, że PiS próbuje wreszcie coś zrobić" — to „poputczycy", czyli towarzysze marszu Kaczyńskiego, jego kolaboranci w wojnie wytoczonej liberalnej demokracji, „pożyteczni idioci" prezesa.

Owa obfitość radzieckiej terminologii jest  zresztą nieprzypadkowa: obrońcy demokracji mają szczególną tendencję do zapędzania ludzi do swoich szeregów poprzez okładanie ich maczugą komunistycznych metafor. Choć — co odnotowuję jako szczery symetrysta — dokładnie to samo robi druga strona.


A mogłoby być w Polsce z sensem

„Gazeta Wybiórcza": Ekskluzywna prasówka dla Sputnika
Antysymetrystyczny manifest Janickiego i Władyki wymierzony jest w ludzi, którzy nie będąc pisowcami, nie są jednocześnie dostatecznie bojowymi antypisowcami. Niedostatecznie bojowy antypisowiec to osoba, która ulega „pozornie logicznej pokusie, by partię Jarosława Kaczyńskiego, jego rząd i prezydenta oceniać niejako regulaminowo, pozytywnie tam, gdzie się należy, negatywnie tam, gdzie się też należy". W tym miejscu autorzy wytykają symetrystom pozytywną ocenę 500+, która sprawia, iż — tu następuje subtelne odwołanie już nie do komunizmu, ale faszyzmu — „władza PiS banalnieje". Te same tezy, tylko z jeszcze większą surowością, wybitny publicystyczny duet powtórzył w tekście z lipca tego roku, zatytułowanym „Pożyteczni symetryści — antypis bezobjawowy".
W ślad za Janickim i Władyką wyruszyli inni publicyści, gromiąc symetrystów za ich nielojalność wobec demokracji i posługując się przy tym językiem zgoła typowym dla drugiej strony. Szczególnie dobrze ilustruje to tekst Marka Beylina z „GW", zatytułowany „Symetryści jadą na gapę", stanowiący polemikę z symetrystycznym coming outem  Stanisława Skarżyńskiego, który przekonywał, iż powszechna wśród młodych odmowa udziału w obecnej politycznej wojnie to dowód na to, że wolna Polska wychowała ludzi myślących samodzielnie i powód do dumy. „Już dawno nie czytałem równie wyrazistej apologii egoistycznego odwrócenia się dupą do świata" — odparował Skarżyńskiemu Beylin, dodając szereg równie barwnych definicji: Skarżyński głosi „ideał, by każdy łaził tylko po własnym ogródku, nie przejmując się tym, co za płotem", „czyni program z własnych dąsów",  „chromoli prawa cudze" a także „je olewa" oraz „neguje sens istnienia wspólnego świata ludzi".

Nie mniej histeryczny ton dominuje wyznania Janusza Lewandowskiego na portalu NaTemat.pl.

W komentarzu zatytułowanym „Symetrystom na pohybel",  europoseł PO  grzmi: „W czasie ostentacyjnego niszczenia dorobku 25-lecia, ostatnich bastionów państwa prawa i naszej pozycji w Europie, zdumiewają chętni, by odgrywać rolę »pożytecznych idiotów« Jarosława Kaczyńskiego!". Z wykrzyknikiem na końcu.

Fakt, że akurat Janusz Lewandowski ma czelność wygłaszać podobne pouczenia zdaje się szczególnie godny uwagi. Ojciec polskiej prywatyzacji przez swe syte lata w Parlamencie Europejskim nieco znikł z polskiej sceny politycznej, ale nie zmienia to jego zasług w stworzeniu systemu, w którym zwycięstwo PiS było możliwe.

Wypracowany przez całe społeczeństwo Polski Ludowej majątek sprzedawany za grosze, tysiące zlikwidowanych zakładów, miliony bezrobotnych, wąska grupa absurdalnie wzbogaconej elity — to wszystko, co Karol Modzelewski tak trafnie definiuje słowami „ktoś nam ukradł nasze zwycięstwo" — to grzechy pierworodne polskiej transformacji. W nich tkwią korzenie sukcesu Kaczyńskiego, który przekonał wyborców, że głosując na PiS, głosują przeciw elitom III RP: „komunistom i złodziejom" upasionym na, żeby zacytować Lewandowskiego, „dorobku 25-lecia".


Powrót do Polski Ludowej
Prawa i Sprawiedliwości nie da się pokonać bez zrozumienia tej oczywistej prawdy: wyborcy zagłosowali na PiS, bo chcieli pokazać gest Kozakiewicza elitom, które nie dość, że bawiły się na koszt ludu, to jeszcze miały czelność żądać oklasków.
Cała fatalna kampania Bronisława Komorowskiego, oparta na chwaleniu się zasługami dla „wolności" wykazała ponad wszelką wątpliwość, że beneficjenci III RP nie tylko nie rozumieją jej ofiar, ale nawet nie wiedzą o ich istnieniu.

W jądrze tego niezrozumienia zdaje się tkwić jedno zdanie z tekstu Janickiego i Władyki. Otóż włączanie tematu społecznych niesprawiedliwości III RP do dyskursu na temat IV RP — „objawia się to zwłaszcza w wypadku problematyki społecznej, gdy krytycznie ocenia się politykę III RP na tym polu, wystawia się rachunki krzywd, upomina się o wykluczonych, biednych i młodych" — jest niedopuszczalne, albowiem „oznacza, że wolność staje się takim samym parametrem jak inne".

Otóż — i pozwólcie, że w tym miejscu zdefiniuję moje osobiste credo symetryzmu — wolność jest takim samym parametrem jak inne.

Przede wszystkim — względnym.

Wolność w ujęciu Janickiego, Władyki, czy Komorowskiego — rozumiana jako zespół swobód obywatelskich gwarantowanych przez państwo demokracji liberalnej — jest inna niż wolność ludzi pozbawionych  środków do życia.
Dopóki opozycja nie zrozumie, że ludzie, których dzieci chodzą głodne do szkoły, mają w dupie swobodę zgromadzeń — dopóki PiS będzie wygrywał kolejne wybory.

Nie dlatego, że „przekupił wyborów" dając im 500 złotych na dziecko —  tylko dlatego, że te 500 złotych dla milionów ludzi oznacza, no właśnie, wolność.

Wolność niewykonywania nieludzko ciężkiej pracy w niebezpiecznych i uwłaczających godności warunkach, za grosze niewystarczające do zaspokojenia podstawowych potrzeb. Karcenie ich, że nie dorośli do demokracji, jest nie tylko haniebne — jest też po prostu głupie. Obrażanie i pouczanie wyborców nie jest dobrym sposobem na pozyskiwanie ich poparcia.


Symetryści — ludzie, którzy widząc grzechy obecnej władzy, widzą także jej socjalne osiągnięcia i mają odwagę mówić, że system społeczno-gospodarczy III RP wymagał zmiany — są ostatnią nadzieją demokracji w Polsce. Tylko my możemy przekonać obywateli, że III RP jest w stanie zrozumieć swoje błędy i je naprawić; że nie muszą wybrać między państwem demokratycznym i państwem opiekuńczym, bo mogą mieć jedno i drugie.
To nie my jesteśmy pożytecznymi idiotami Kaczyńskiego. To Wy, czcigodni syci obrońcy wolności z mainstreamu.

Jak nie przekonuje Was nasze lewackie zawodzenie — popatrzcie na sondaże.

Agnieszka Wołk-Łaniewska, publicystka polska, Warszawa

                                           http://www.liiil.pl/promujnotke


4 komentarze:

  1. ereglo
    Jedno się PRL niewątpliwie udało (i nie piszę tego ze zgrozą ani przekąsem lecz jako stwierdzenie oczywistego faktu): wychowało społeczeństwo, które w swej masie wyznaje poglądy socjalistyczne (mimo że często ludzie nie zdają sobie z tego sprawy - tak jak pan Jourdain nie wiedział, że mówi prozą - a nawet wymyślają przeciwnikom od "lewaków" i "komuchów"): przede wszystkim traktowanie państwa jako strażnika sprawiedliwości spolecznej i opiekuna słabszej i mniej przedsiębiorczej części społeczeństwa. Osławione 500+ to nie tyle "Kupowanie sobie wyborców" jak chcą liberałowie, co przywrócenie poczucia godności tym, którzy w naszym przaśnym kapitaliźmie, czuli się traktowani jako obywatele drugiej i trzeciej kategorii. To samo dotyczy pisowskiej wojny z elitami, które nadal nie rozumieją, że to ich arogancja i egoizm sprawiły, iż demagogiczne często i cyniczne kampanie PiS cieszą się taką aprobatą. Po prostu nie da się wykreślic ze świadomości społecznej kilkudziesięciu lat historii (obojętne - dobrej czy złej), o czym zapomnieli nasi liberalni "inżynierowie dusz",

    OdpowiedzUsuń
  2. Symetryzm, pod którym to neologizmem kryje się rewanżyzm dla każdego zjawiska (zdarzenia lub rzeczy), wprowadzono do życia politycznego na fali nowomowy. Te ,,wojny hybrydowe'', ,,retorsje'', ,,symetryczna odpowiedź''.
    W Polsce zaczęto nim operować po rozbiciu obozu solidarnościowego na dwa ugrupowania; PO i PiS. Porównywaniami obu plemion. Te same korzenie, podobne idee (z nadrzędną; walka z ,,komunizmem'')...Ich dzieli tylko skala zachłanności-mawiano.
    Po tragedii smoleńskiej symetryzm przybiera formę odwetu-nieomal zemsty. Platformie wolno zaprzedawać kraj Niemcom, to i PiS wolno czynić z Polski amerykański poligon. Platformersi olewają niziny-pisiory pozbawiają przywilejów tuskolubnych. Itd., itp.
    Symetria musi być w słowach, czynach i personach. Dla równoważenia ,,śmierci prezydenta tysiąclecia''. Jeśli obnażono jakiś szwindel tłustych kotów czy krzyżowców, przeciwnik natychmiast stosował chwyt; A u was murzynów biją.
    I tak symetryści cepują się nawzajem, co ma być rzekomą troską o dobro Polski. Tyle, że nie każdy jest wodą i daje się nabrać. Na ten myk.

    Pani Wołk-Łaniewska (bardzo bystra osoba) ganiąc podły język oraz formę tej zabawy, wskazuje na omijanie szerokim łukiem przez symetrystów zjawisk tj.; wolność czy wykluczenie społeczne. Przypomina o winie obu partii (i PO, i PiS) mających na sumieniu ,,grzechy transformacji''. Bo czymże jest wolność dla ludzi głodnych lub bezdomnych? Czemu tylu wykluczonych młodych i starych?
    Zamiast wytykać sobie wzajemnie ,,grzechy'', co jest mało etyczne i nieupoważnione, może symetryści wyszliby poza partyjny partykularyzm. A nie zbywali maluczkich, iż ,,sami są sobie winni'' albo ,,niedorośli do demokracji''. Bo to podłe. (U pani Agnieszki; ,,haniebne'').
    I tak prawie ćwierćwiecze bawią się post solidaruchy krzywdy sobie nie wyrządzając. Na przemian ciągną profity z w a d z y. A naród cierpi. Kraj pustoszeje. Gospodarka jałowieje.
    Już 4 biliony zadłużenia. Jedność narodowa w stanie szczątkowym. Ukraińcy opanowują nasz rynek pracy, Amerykanie dostęp do powietrza a Watykańczycy trzymają łapska na portfelach, pochwach i przedszkolakach.
    Jak długo jeszcze? Do zatonięcia ,,Titanika''?
    Scyzoryk

    OdpowiedzUsuń
  3. Właściwie,stan umysłów ciemnego luda,od którego tak naprawdę "powinno" wszystko zależeć (czysty banał)można określić jako totalna schizofrenia.Z jednej strony permanentne wmawianie społeczeństwu iż jedyną,słuszną drogą jest wiara w "prawdy objawione" przez ex solidarnościowych guru oraz ich krewnych królika.Jako iż nie zawsze logiczne,poparte muszą być przez bardziej "kształconych" choć nie mniej skorumpowanych przedstawicieli KK.Ponieważ ci samozwańczy guru
    mają na ogół IQ<80 ale za to tzw "gadane" korzystają lub korzystali
    ze ściągawek podsyłanych im w sposób ciągły z tzw zaprzyjaznionych ambasad.Przyjaznie też nie są wieczne,ale credo ex solidaruchów jakoś trwa,pomimo "czerwonego"rodowodu.wg starego tekstu; kto nie z Mieciem tego zmieciem.I trwa już 25 lat z okładem.W tym czasie wycięto w pień przeważającą większość co mądrzejszych ludzi o niezbyt "pewnym" pochodzeniu,na dodatek wyciągnięto z placówek zamkniętych sporą ilość pacjentów.Wg zasad do takich zmian potrzebna jest ideologia,nie tylko wiara,gdyż nawet to osławione dosypywanie do wodociągów podobno skutkuje dopiero po latach,zaś wpływ GMO nie został jeszcze zbadany. Stale wykorzystuje się znaną od wieków teorię permanentnego zagrożenia zewnętrznego,co nie tylko jest kosztowne jak coraz bardziej naiwne.Choć ciągłe testowanie cierpliwości inkryminowanego państwa ma swoje granice i to nie odwracalnie.Zwłaszcza,że awans na I ratlerka Europy Środkowej wydaje się być mało chwalebny.Ciekawym objawem pozostaje fakt iż pomimo ostentacyjnej nienawiści pomiędzy postetosowcami nie ma większej różnicy w kwestiach wyrzucania pieniędzy za wschodnią granicę. Pozostaje nieudokumentowane przypuszczenie iż różnica między nimi polega tylko na dawkowaniu Prozacu,a cała hucpa demagogiczna jak zwykle polega na dylemacie; kto przy żłobie.Samo pojęcie symetryzmu rozumiem nieco inaczej.Już n lat temu A.Fredro napisał bajkę pt: Osiołkowi w żłobie dano.A tym osiołkiem jesteśmy MY.Już tyle razy byliśmy oszukani i wie(ż)ymy dalej.Poniektórzy,co prawda twierdzą iż nie może być gorzej, pocieszając się "możliwością" dymisji Sz.Antka&Co.Rzeczywiście wiara czyni cuda,(zwłaszcza te na kiju)ale nigdzie nie jest podana liczba "wolnych" pacjentów pozostających do dyspozycji.Zwłaszcza,gdy jednym z kryteriów "przydatności" pozostaje chęć rewanżu.A przecież pewne argumenty nie są wieczne i w końcu po wybiciu ostatnich funkcjonariuszy poprzedniego ustroju trzeba się czymś zająć. Zresztą, czyż nie jest to piękne zajęcie dla "prawdziwych" Polaków?Nawet kiedyś był taki film o proroczym tytule; Czyż nie zabija się koni? Dlatego następne proroctwa wspominają stare ale jare credo.Przepijemy babci domek mały CBDO,a zwłaszcza ten kac po każdych wyborach.
    Tonette.

    OdpowiedzUsuń
  4. Symetryzm, jak widać, jest bardzo inspirujący. Bo też, trwające zabawy symetrystów w szambie są bardzo widowiskowe. Chociaż, sądząc po wyciszeniu massmediów jakby traciły pierwotny bezkompromisowy sznyt. Spowszechniały tracąc atrakcyjność, czy gnojówka, którą się oblewano na wyczerpaniu. A może to wszędobylska nieśmiertelna cenzura? W tym i autocenzura. Skoro tuskolubni dostrzegli u swego ,,słonka'' mani lunghe'' (w znaczeniu makaroniarzy to; złodziej), a kaczolubni niziołkowatość intelektualną swojego ,,naczelnika''?
    Takie wyciszanie zjawiska zawężającego podmiotowość Polski do post solidaruchów, jest bardzo krzywdzące dla kreatorów nowej historii. Na dodatek traci marksizmem; rozwarstwia społeczeństwo na dyktatorską klasę posiadaczy i wyalienowaną resztę. Z dialektyką posiadania jako prawa bytu.
    Tyle starań i górnolotnego pustosłowia w narzucaniu światu (Polsce) swojego formatu (,,Państwo, to my'') na nic. Z rzucania pereł przed wieprze wyszło rzucanie wieprzy przed perły. Utytłali się tylko nawzajem gnojem afer, totalitarystycznych ciągot i amoralności...ku uciesze Wschodu i Zachodu. Tudzież wyalienowanej reszty.
    Symetrysci musieli połapać się, że osiągnęli inny bardziej podły cel od zamierzonego. Zaprzestają więc dolewania oliwy do ognia. Nie jest im lekko, gdyż wyalienowani dostrzegli tego samobója i robią bekę rozdmuchując temat.
    Czekamy na drugą fazę zapasów w szambie. Wzajemnego deprecjonowania w przekonaniu o własnej cnotliwości. Przodem, przodem symetryści. Już przeszliście do historii.
    Scyzoryk

    OdpowiedzUsuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w okienku NAZWA wpisać nick i w okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w komentarzu.